Właściwie stosik częściowo tylko jest z Yorkshire, ponieważ część książek kupiłam w Londynie, gdzie spędziłam kilka dni w zeszłym tygodniu. Jak zwykle miałam zamiar się ograniczać, i choć patrząc na zdjęcia trudno to będzie zauważyć, tym razem nawet mi dość wychodziło;) Nie wiecie nawet, ile świetnych książek brałam do ręki, przeglądałam i odkładałam… Tak czy inaczej, bardzo jestem z nabytków zadowolona, zrobiłam nawet trochę czystek na półkach, dzięki czemu większość będę miała gdzie upchnąć… Na początek tradycyjnie z Lucy, która normalnie fotografować się nie bardzo daje, ale jak widzi obiektyw skierowany w stronę książek, to się sama pcha;)
I zbliżenia, w dwóch częściach:
A Country House Companion to właściwie zbiór cytatów i ciekawostek na temat życia w wiejskich rezydencjach. Mark Girouard to nie tylko znawca tematu, ale także świetny gawędziarz (o innej jego książce pisałam tu i tu), jego książki biorę w ciemno.
The English Gentlewoman Flory Fraser to książka mi już dobrze znana, ale nie miałam swojego egzemplarza – to taka przekrojowa historia społeczna kobiet z wyższych sfer, trochę ogólnikowa ze względu na skalę tematu, ale wciągająca i dobrze napisana.
Peter Ackroyd z kolei to bardzo znany autor, który wprawdzie napisał sporo powieści, ale specjalizuje się w biografiach. Na swoim koncie ma kilka biografii bardzo nietypowych – biografia Londynu (rewelacyjna, i w dodatku wydana niedawno po polsku przez Zysk i S-ka), biografia Wenecji, biografia Tamizy. Jego najnowszy projekt jest chyba najbardziej ambitny – historia Anglii w kilku tomach. Pierwszy ukazał się nie tak dawno temu – miałam zamiar go zamówić, a tymczasem wypatrzyłam dosłownie za grosze na jakiejś wyprzedaży.
Wierni i uważni czytelnicy Miasta Książek pewnie już zauważyli, że z wielu wyjazdów przywożę książki Petera Matthiessena. To mój ukochany autor książek o przyrodzie. Rzadko o nich piszę, bo też i rzadko czytam je od deski do deski (wyjątkiem jest „Śnieżna pantera”, którą czytam prawdopodobnie przynajmniej raz w roku). Zazwyczaj podczytuję je od czasu do czasu, ciesząc się pięknem języka. Tutaj piękne, albumowe wydanie książki o Antarktydzie, kupione w sklepie typu „Wszystko za funta”… I jak tu nie kochać Anglii?
Kolejny tytuł jest typowo akademicki, ale nie macie pojęcia, jak się z tego znaleziska ucieszyłam! „Women of quality: Accepting and Contesting Ideals of Femininity in England, 1690 – 1760”, na Amazonie kosztuje nieprzyzwoicie dużo, jak to książki akadmickie niestety. Wypatrzona za cenę wielokrotnie niższą w małej księgarni w Sedbergh, gdzieś pomiędzy wzgórzami Yorkshire Dales.
Dalej kolejna opowieść o jednym z Jerzych, przyda się przy przygotowywaniu kolejnej edycji wykładów osiemnastowiecznych:) „Georgian delights” – w tym samym temacie, a konkretnie czym się zachwycali i jak bawili poddani królów Jerzych. I z powodu mojej nieuwagi lekko obcięte listy niesłychanie interesującej kobiety, której sylwetka kiedyś pojawi się w moim cyklu dotyczącym pierwszych pisarek angielskich – Lady Mary Wortley Montagu – z tej samej księgarni z Sedbergh, w dodatku w moim ulubionym wydaniu Everyman’s Library.
W drugiej części stosiku aż trzy książki, które zdobyły nagrodę Ondaatje, o której niedawno pisałam. „The places in between” o pieszej podróży przez Afganistan, „Hearing birds fly” o uczeniu angielskiego w wiosce w Mongolii, i tegoroczna laureatka, „The sly company of people who care”, indyjski pisarz piszący o Gujanie. Oprócz tego fantastyczne znalezisko – pierwsza książka od dołu to osiemnastowieczna powieść wydana w bardzo trudno dostępnej serii, Mothers of the Novel. Chciałabym mieć cały komplet, a nawet nie wiem, jakie książki wchodzą w skład, jako że nie ma oficjalnej strony wydawnictwa. Prawdopodobnie najpełniejsza lista jest tutaj, wynika z niej, że w serii tej ukazało się 20 tytułów, ja do tej pory miałam dwa, ten jest trzeci. Kilka innych mam w innych wydaniach niestety… Co ciekawe, są to książki tak niszowe, że gdy kupowałam ten właśnie egzemplarz (w uroczej księgarni w Yorku), księgarz zagadał mnie na jej temat i po chwili odkryliśmy nie tylko wspólne zainteresowania literackie, ale nawet wspólnych znajomych. Najwyżej leżąca książka oczywiście także dotyczy mojej ulubionej epoki, jest jednak dość nietypowa, jako że jest to pamiętnik słabo wykształconej żony farmera – przeczytanie jej będzie pewnym wyzwaniem z uwagi na język:) Osiemnastego wieku dotyczy też oczywiście „Enlightenment” Roya Portera, świetna książka o kulturze Oświecenia.
Trzy książeczki w pastelowych kolorach: „Henrietta’s War”, „Henrietta Sees it Through” i „Love’s Shadow” to seria reprintów wydawanych przez Bloomsbury. Są to przedruki książek przede wszystkim dwudziestowiecznych, z różnych powodów zapomnianych. Co ciekawe, seria ta jest moim zdaniem przykładem niezwykle skutecznego wykorzystania potencjału blogerów książkowych. Już w momencie planowania wydawnictwo skonsultowało się z kilkunastoma najbardziej popularnymi blogerami angielskimi, prosząc ich o sugestie, jakie tytuły ich zdaniem powinny się w tej serii znaleźć. Sugestie zostały uwzględnione, jako że część blogerów proponowała dokładnie te książki, które znajdziecie na moim zdjęciu. Po wydaniu pierwszych tytułów rozpoczęto sporą kampanię na blogach i w klubach książki, myślę, że z dobrym skutkiem – mało jest osób czytających angielskie blogi, które te książki przegapiły, w dodatku recenzje są raczej entuzjastyczne. Ja natrafiłam na nie w antykwariacie po raz pierwszy i mam zamiar zabrać się za lekturę, gdy będę potrzebowała jakiegoś pocieszacza:)
Ostatni tytuł, „The Very Thought of You”, to powieść nominowana przed dwoma laty do Orange Prize. Pisanie o nominacjach na blogu coś jednak daje, bo gdy tylko zobaczyłam tę książkę, wiedziałam, że o niej pisałam i że ją chcę;) Mój opis sprzed dwóch lat: Anglia, 31 sierpnia 1939, świat na krawędzi wojny. Z Londynu ewakuowane są tysiące dzieci. Ośmioletnia Anna Sands zostaje oderwana od matki i wraz z innymi dziećmi ulokowana w posiadłości w Yorkshire, której właścicielami są Thomas i Elizabeth Ashton, tajemnicza, bezdzietna para. Wkrótce Anna zostaje uwikłana w ich tajemniczy związek, widząc rzeczy, które nie są przeznaczone dla jej oczu i będąc świadkiem i wspólniczką w romansie, które konsekwencje będą nieoczekiwane.
A teraz trzeba to gdzieś rozlokować na półkach, tudzież podłodze, i czekać na dłuższy urlop;)
No Comments