Jedną z wymiernych korzyści prowadzenia bloga jest możliwość sprawdzenia, czarno na białym, jakie książki przeczytałam w danym roku. W tym roku wyniki nie są do końca wierne, jako że nie wszystkie czytane książki recenzowałam na blogu, kilka zrecenzowałam na potrzeby różnych portali i wydawnictw, zaś książek czytanych do doktoratu lub do pracy zazwyczaj na blogu nie odnotowuję. Tym niemniej, mieszcząca się w bocznej szpalcie lista tytułów jest wiernym obrazem tego, co czytam dla przyjemności, i z przyjemnością stwierdziłam, po jej przeanalizowaniu, że jest bardziej różnorodna niż jeszcze rok temu.
Łącznie w tym roku przeczytałam 61 książek, troszkę więcej niż w poprzednich latach. Od czasu założenia bloga wiem jednak, że czytam mniej więcej tyle samo co roku. Po doliczeniu książek czytanych do pracy byłoby pewnie o może 10 więcej, ale rzadko czytam je od deski do deski, więc trudno je potem policzyć. Wśród moich lektur przeważa literatura piękna – 25 pozycji, ale kryminały plasują się tuż za nią – 22 pozycje! Znalazło się też 8 reportaży, i wszystko wskazuje na to, że moja Książka Roku 2011 należeć będzie właśnie do tego gatunku. Przewaga kryminałów spowodowała, iż w tym roku przeczytałam więcej książek szwedzkich, niż angielskich! 17 szwedzkich kryminałów na 12 książek brytyjskich i 11 amerykańskich. Jeśli jednak książki z obszaru anglojęzycznego policzę razem, jak zwykle zdecydowanie dominują wśród moich lektur. Nie najgorzej wypada literatura polska, przynajmniej na tle moich dotychczasowych osiągnięć, w tym roku polskich książek przeczytałam 8 – to żałośnie mało, ale i tak lepiej niż rok temu (7 książek), i zdecydowanie lepiej niż w 2009 (zaledwie 2 książki polskich autorów).
Poza tym panuje radosna i dość egzotyczna różnorodność: przeczytałam dwie książki duńskie i po jednej książce chińskiej, koreańskiej, indyjskiej, kolumbijskiej, czeskiej, haitańskiej, fińskiej, norweskiej i włoskiej!
Jeśli chodzi o język, w którym czytam, to dominują książki po polsku – dla przyjemności przeczytałam w języku angielskim 12 książek. Wszystkie książki nieodnotowane na blogu także czytałam w oryginale.
A teraz najciekawsze, czyli lista 10 najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku, w kolejności alfabetycznej:
Adler-Olsen Jussi „Mercy” – odkrycie roku w kategorii kryminał. O dziwo, nie Szwed, lecz Duńczyk, zaś „Mercy” (po polsku wydane jako „Kobieta w klatce” i drugi tom, „Zabójcy bażantów” (jakimś cudem zapomniałam go zrecenzować, ale jest równie dobry, a może nawet lepszy, niż pierwszy) to kryminały doskonałe – świetnie zbudowane, dowcipne, z ciekawym tłem obyczajowym i bohaterami tak charakterystycznymi, że nie sposób ich pomylić z żadnymi innymi.
Altenberg Karin „The Island of Wings” – liryczna opowieść o samotności i niezrozumieniu, osadzona w realiach niegdyś zamieszkałej, dziś pustej szkockiej wyspy.
Demick Barbara „Światu nie mamy czego zazdrościć” -jeden z dwóch najlepszych reportaży tego roku. Poruszająca, bolesna lektura, otwierająca okno na niedostępny kawałek świata.
Fryczkowska Anna „Kobieta bez twarzy” – chyba najlepsza polska książka, którą przeczytałam w tym roku, przewrotny kryminał i szczery obraz polskiej prowincji.
Grann David „Zaginione miasto Z” – kolejny reportaż, który potrafi zmienić czytelnika. Portret człowieka ogarniętego obsesją tak potężną, że zaraźliwą nawet sto lat później, przerażający, a zarazem kuszący.
Hůlova Petra „Stacja Tajga” – zdecydowanie najlepsza powieść tego roku. Znowu portret dwóch mężczyzn, znowu obsesja i pasja, a w tle hermetyczne społeczeństwo niby nam dobrze znane, a zarazem tak inne, jakby z innej planety. I jedno z najbardziej szokujących zakończeń, jakie kiedykolwiek czytałam.
Jian Ma „Pekińska koma” – epicka opowieść o studenckich protestach w Chinach.
Rosero Evelio „Między frontami” – hipnotyzująca, alegoryczna przypowieść o wojnie, będąca dowodem na to, że można pisać o kompletnie nam obcym kraju i nie dotyczącym nas konflikcie tak, że będzie nas to obchodzić.
Theroux Paul „Pociąg widmo do Gwiazdy Wschodu” – odkrycie roku w kategorii literatury podróżniczej. Znany pisarz, po którego sięgnęłam po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni, promuje podróżowanie niedzisiejsze, powolne, pociągiem, w którym można spotkać ludzi i wysłuchać ich historii. Ta lektura była też powodem spontanicznego i bardzo udanego wyjazdu do Londynu na spotkanie z autorem!
Weisgarber Ann „The Personal History of Rachel DuPree” – nowym tematem, który zaintrygował mnie w tym roku, i o którym mam zamiar czytać w roku następnym, jest życie osadników na amerykańskiej prerii. Ta powieść traktuje ten temat nietypowo, w roli osadników obsadzając czarne małżeństwo. Wciągająca historia wyobcowania i walki o swoją tożsamość.
Nie będzie łatwo wybrać z tej dziesiątki jedną, najlepszą. Ponieważ jednak taką tradycję wprowadziłam na swoim blogu, postaram się to zrobić. Wybrany tytuł poznacie jutro, tymczasem zaś życzę Wam na ten Nowy Rok samych trafionych lektur, mnóstwa czasu na czytanie, wielu pustych półek i pokaźnych stosików, które je zapełnią!
No Comments