Katarzyna, doktorantka na wydziale leśnictwa, wyjeżdża w Bieszczady, aby prowadzić badania nad wilkami. Zamiesza tam w drewnianej chacie bez ogrzewania, prądu i bieżącej wody, w towarzystwie dwóch twardzieli prowadzących podobne badania. Jako że sama kiedyś studiowałam biologię i marzyłam (właściwie nadal marzę) o zobaczeniu wilków na wolności, skusiłam się na zakup nowej książki Marii Nurowskiej mimo dość kiepskich recenzji. Oczekiwałam przede wszystkim atmosfery, ducha Bieszczad i przestrzeni, lirycznych opisów przyrody i emocji związanych z wilkami. Niestety, zawiodłam się dość mocno.
Bohaterka to infantylna osóbka, która robi więcej szkody niż pożytku. Pragnie, aby ludzie pokochali wilki i przestali je zabijać, nie ma jednak pojęcia jak ich do tego przekonać. Patrzy na mieszkańców Bieszczad z wyższością, nie pragnąc ich poznać i zrozumieć. Nie nawiązuje prawdziwych relacji z nikim, nawet ze swoimi towarzyszami z chaty. Od pierwszych stron wiadomo, że w jednym z nich się w końcu zakocha, wiadomo też niestety od razu, w którym, a gdy do tego dochodzi, to zauroczenie jest kompletnie niewiarygodne. Tak samo kiepsko jak relacje z ludźmi idą Katarzynie badania naukowe. Zachowuje się jak studentka pracująca nad licencjatem, a nie doktorantka. Nie wiemy, jaki jest cel jej badań, do czego ma prowadzić obserwacja wilków prowadzona przez nią z drzewa, co chce osiągnąć. W dodatku prowadzi badania bez odpowiedniego zezwolenia, a kwestia zdobycia go jest przez autorkę potraktowana lekceważąco, jakby jego celem było tylko utrudnianie życia naukowcom, a nie ochrona dzikich zwierząt. Uważam takie przedstawienie sprawy za szkodliwe i potencjalnie groźne, zachęcające amatorów-przyrodników do obserwowania zwierząt bez odpowiednich zezwoleń.
Inni bohaterowie są właściwie nieobecni. Nie poznajemy ich w ogóle, stanowią jedynie tło, a szkoda, bo mogliby być znacznie bardziej interesujący od Katarzyny. Książkę ratuje tylko ciepły opis wilczej rodziny i zachwyt nad prymitywnym życiem w bieszczadzkiej chacie, który do mnie akurat bardzo przemawia. Można przeczytać, ale nie spodziewajcie się zbyt wiele. Jeśli fascynują was wilki, zdecydowanie lepszym pomysłem będzie sięgnięcie po znakomitą książkę Farleya Mowata „Nie taki wilk straszny”!
Moja ocena: 3.5/6
No Comments