dzielnica fikcji

Wizyta u dentysty i inne przyjemności współczesnego świata

26 stycznia 2010

   Dawno nie szłam do dentysty z taką przewrotną radością jak wczoraj. I to niezależnie od faktu, że wiedziałam, że prawdopodobnie skończy się ona niezbyt korzystnie, zarówno dla moich zębów, jak i kieszeni, bo długo leczony ząb będę musiała wyrwać. Jako że jednak wizyta ta nastąpiła w trakcie lektury „Stulecia chirurgów” Thorwalda, nie mogłam nie delektować się znieczuleniem, jednorazowymi rękawiczkami noszonymi przez panią doktor, o telewizorze nad głową i troskliwym podejściu nie wspominając.

Po książkę Thorwalda sięgnęłam dlatego, że lektura „Becoming Queen” pozostawiła po sobie sporo pytań z historią medycyny się wiążących. Po przeczytaniu dramatycznej historii śmierci przy porodzie księżniczki Charlotte, zaczęłam zastanawiać się, kiedy właściwie zaczęto stosować cesarskie cięcie i znieczulenie. Mogłam to oczywiście sprawdzić w necie, ale chciałam dowiedzieć się nie tylko, kiedy to się stało, ale przede wszystkim, jak do tego doszło. Potrzebowałam książki, a nie Wikipedii. I wtedy przypomniałam sobie o „Stuleciu chirurgów” Thorwalda, niedawno wznowionym przez Znak.

„Stulecie chirurgów” to książka, która rozwiewa wszelkie marzenia o życiu w minionych epokach. Wszystkich romantyków, którym wiek XIX jawi się jako epoka walca, dżentelmenów i dobrze ułożonych panien, epoka wielkich odkryć i postępu, epoka pełna staroświeckiego czaru, książka Thorwalda obedrze ze złudzeń. Bo czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach chciałby przenieść się w świat, w którym chirurdzy operowali we frakach sztywnych od krwi i ropy, w których prosto z sekcji zwłok szli odbierać poród, zaś mycie rąk uważali za fanaberię? „Stulecie chirurgów” cofa się zresztą jeszcze dalej w przeszłość. Oczami swojego dziadka, Henry’ego Stevena Hartmanna, postaci autentycznej, Thorwald opowiada nam historię początków chirurgii, zaczynając od pierwszego udanego rozcięcia brzucha, a kończąc na operacji serca. Hartmann, amerykański chirurg, poświęcił życie badaniu historii medycyny. Jeździł po całym świecie, odwiedzając ludzi, dzięki którym dokonywał się postęp. Zapiski z tych spotkań wykorzystał wnuk, który dziadka uczynił narratorem swojej powieści.

Trzeba przyznać, że nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach. Niejednokrotnie miałam ochotę zamknąć jak najszybciej książkę, jednak niezwykle wciągający, wręcz sensacyjny sposób prowadzenia narracji sprawia, że wbrew sobie nie możemy się oderwać. Z niezdrowymi wypiekami czytałam o człowieku, który jako pierwszy odważył się otworzyć ludzki brzuch, wycinając ogromnego guza na jajniku kobiecie, która przez całą operację śpiewała, a właściwie wywrzaskiwała psalmy. Pod oknami gromadził się tłum, gotowy powiesić na najbliższym drzewie lekarza, który dopuścił się tak straszliwego czynu. Ledwie przebrnęłam przez opisy operacji prowadzonych bez narkozy, amputacji kończyn i piersi całkowicie na żywca. Odetchnęłam, gdy dobrnęłam do odkrycia znieczulenia wykonywanego za pomocą gazu rozweselającego.

„Stulecie chirurgów” to nie tylko fascynująca historia postępu, ale także, a nawet przede wszystkim, historia ludzkiej głupoty, zawiści i zadufania. Jakie setki lekarzy wyśmiewały Ignaza Semmelweisa, który twierdził, że mycie rąk przed operacją może zapobiec gorączce pooperacyjnej. Iluż profesorów uważała, że bakterie to tylko wymysł! Wyrostek robaczkowy można wycinać dopiero, gdy pęknie, zaś dotknięcie żywego serca prowadzi do natychmiastowej śmierci pacjenta. Cesarskie cięcie natomiast uważano za możliwe tylko przy jednoczesnym wycięciu macicy. Lekarze odważni, śmiało podejmujący się rzeczy uważanych za niemożliwe, spotykali się z ostracyzmem naukowego towarzystwa, byli wyszydzani i nierzadko popełniali samobójstwo. Na szczęście znajdowali się kolejni, gotowi podjąć ryzyko, przełamać kolejne tabu.

Czytając „Stulecie chirurgów”, nie sposób nie być głęboko wdzięcznym, że przyszło nam żyć w wieku XXI, gdy cesarskie cięcie, przez które przyszła na świat moja córka, jest zabiegiem rutynowym. I nie sposób nie czuć podziwu dla ludzi, dzięki którym stało się to możliwe. A przy okazji dla autora, który solidny kawał historii przekazał nam niczym powieść sensacyjną. Ciekawa jestem jego kolejnych książek i mam zamiar sięgnąć po nie wkrótce.

Moja ocena: 5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply