Koniec wyzwania Portrety kobiet nieubłagalnie się zbliża, a ja oczywiście czytam wszystko, tylko nie książki ze swojej listy. Ponieważ na „Krystynę, córkę Lavransa” nie mam już szans – 3 tomów do końca miesiąca nie dam rady przeczytać, zresztą nawet nie chcę, bo po co się spieszyć z dobrą książką, postanowiłam zmodyfikować nieco swoją listę i przeczytać coś innego w zamian. Wiem, to wbrew regułom, ale co tam! Wypatrzyłam w bibliotece „Pudełko ze szpilkami” Grażyny Plebanek i przypomniałam sobie recenzję Inblanco, która mnie dość zachęciła, więc szybiutko się zdecydowałam i równie szybko przeczytałam całość. Rzadko ostatnio sięgam po książki polskich autorów, i powoli mnie samą zaczyna to nieco irytować. Książka Grażyny Plebanek, leciutka, ale całkiem niezła, zachęciła mnie tym bardziej.
Opowieść Marty, która próbuje pogodzić karierę w korporacji z macierzyństwem, jest bezpretensjonalna i dobrze napisana. Bardzo podoba mi się zabieg narracyjny, który wymazuje praktycznie istnienie męża Marty z większej części książki, aby później wrócić do pewnych wydarzeń, uzupełniając je o jego obecność i rolę. Wprowadza to element zaskoczenia do tej, jakby nie było, sztampowej historyjki. Bardzo obrazowo przedstawione są postaci drugoplanowe, zwłaszcza siostra Marty i jej mąż, pełni humoru, wyraziści i prawdziwi. Ogólnie książka ta była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem, bo spodziewałam się czegoś znacznie słabszego. Z przyjemnością sięgnę więc po „Dziewczyny z Portofino”…
No Comments