Kilkakrotnie ostatnio czytałam lub słuchałam dyskusji o tym, gdzie kupować książki angielskojęzyczne. Zresztą zdobywanie książek bez tracenia na nie fortuny to temat wciąż obecny w życiu większości moli książkowych. Ja mam ostatnio szczęście – książki pojawiają się u mnie znienacka, jak niespodziewani, mili goście. Znajduję je w skrzynce w tajemniczych paczuszkach o znajomym, najmilszym dla oka kształcie, przywożą mi je przyjaciele, los się do mnie usmiecha w losowaniach na zaprzyjaźnionych blogach. Najwięcej jednak przylatuje do mnie z bookmoocha.
Znacie tę stronę? W Polsce bardziej znany jest wzorowany na bookmoochu podaj.net, jednak ja jestem fanką oryginalnej wersji. Dla niewtajemniczonych – polega to na tym, że po rejestracji na stronie wpisuje się listę książek, które chcemy komus oddać. Jeśli ktoś z uzytkowników chce naszą książkę, wysyła nam informację wraz z adresem. My wysyłamy książkę i dostajemy za to punkty. W zamian punkty możemy zamówić książki od innych użytkowników. Więcej punktów dostajemy za wysłanie niż tracimy za zamówienie, dlatego za wysłanie 3 książek możemy dostać 5. Mówię o wymianie międzynarodowej, w przypadku wymiany wewnątrz własnego kraju punkty liczy sie nieco inaczej. Wolę bookmooch od podaj.net z kilku powodów. Po pierwsze – baza książek i uzytkowników jest nieporównywalnie większa, jest więc w czym wybierać. Po drugie, można zdobyć książki trudno dostępne albo bardzo drogie w Polsce. Po trzecie, na podaj.net funkcjonują wymiany wiązane, co z punktu widzenia przeciętnego użytkownika nie spędzającego zbyt wiele czasu na tym portalu oznacza, że zdobycie atrakcyjnych książek jest dla niego mało prawdopodobne. Jeśli zaś chcemy zaopatrzyć się w klasykę obcojęzyczną, nie tylko angielską, na bookmooch ogromny wybór różnych wydań.
Niektórzy uzytkownicy zastrzegają, że nie wysyłają książek poza granice swojego kraju. Można to jednak obejść, ponieważ istnieje grupa osób, które bezinteresownie pomogą taką książkę zdobyć. Tzw. Bookmooch Angels zamówią książkę na swój adres, aby następnie przesłać ją do Ciebie.
Użytkowników z Polski można powiedzieć, że prawie nie ma – 24 osoby to zdecydowanie mało. Jeśli jednak interesują Was książki w językach obcych, namawiam:)
Jako że dawno nie pokazywałam nowych stosików, oto, co przybyło na moich półkach w ostatnich tygodniach:
Od lewej:
„Krew kwiatów” Anita Amirrezvani – lektura z wyzwania, dawno już chciałam ją przeczytać, a w tym tygodniu wypatrzyłam ją w taniej książce za śmieszną cenę.
„Ofiara 44” Tom Rob Smith – musiałam ją mieć, jako że to jedyna przetłumaczona na polski książka z tegorocznych wstępnych nominacji do Bookera. Obawiam się, że na krótkiej liście się nie znajdzie, zresztą ogólnie jestem do niej nastawiona raczej sceptycznie, ale skoro mogę sama sprawdzić, to dlaczego nie…
„The Savage Garden” Mark Mills – odkrywanie sekretów i zbrodni w scenerii toskańskiego ogrodu, a do tego świetne recenzje. U przeczytał wydaną po polsku książkę Millsa „Amagansett” i bardzo mu się podobała, więc upolowałam „The Savage Garden” na allegro.
„A Concise Chinese-English Dictionary for Lovers” Xiaolu Guo – także zdobycz z allegro
The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society” Mary Ann Shaffer – miała szczęście i wylosowałam tę książkę na blogu Random Jottings of A Book and Opera Lover. Mnóstwo zachwytów w prasie angielskojęzycznej i na blogach oraz jeden z bardziej intrygujących tytułów, bardzo liczę, że będzie mi się podobała.
„Blood River: A Journey to Africa’s Broken Heart” Tim Butcher – bardzo chciałam mieć tę książkę i udało mi się ja upolować bardzo tanio na allegro. Nominowana do British Book Award i nagrodzona Samuel Johnson Prize for Non-fiction opowieść o podróży w głąb Kongo śladami Henry’ego Mortona Stanleya, jednego z bohaterów moich lat dziecięcych.
„The Teahouse Fire” Ellis Avery – upolowana na bookmooch powieść o dziewiętnastowiecznej Japonii. Dziewięcioletnie Amerykanka zostaje osierocona w Kyoto. Trafia pod opiekę właścicielki tradycyjnej herbaciarni i zostaje przez nią wychowana jak córka. Uczy się ceremonii parzenia herbaty i poznaje inne tradycje i obyczaje. Opowieść o jej dojrzewaniu, o zetknięciu kultur na tle przemian obyczajowych i historycznych na przełomie wieków w Japonii.
„The Hamilton’s Case” Michelle de Kretser – autorka nominowana w tym roku do Bookera za „The Lost Dog”, którego jeszcze nie mam, ale postanowiła przeczytać jej poprzednią powieść, dziejącą się na Sri Lance.
„Tracks” Robyn Davidson – również z bookmoocha, kultowa książka podróżnicza o kobiecie, która w towarzystwie psa i czterech wielbłądów przemierzyła spory kawałek australijskiego interioru. Zaczęłam czytać i już jestem pod urokiem.
„The Needle in the Blood” Sarah Bower – po raz pierwszy przeczytałam o tej książce u Dovegreyreader, później podobne zachwyty powtarzały dzisiątki blogerów, u nas jednak tej książki w ogóle nie można kupić. Empik jej nie jest w stanie zamówić, Omnibus również jej nie znalazł. Nie rozumiem, dlaczego, skoro jest bez problemu dostępna w amazonie. Koleżanka przywiozła mi ją z Londynu i już cieszę się na tę lekturę. Opowieść o 11-wiecznej Anglii tocząca się na tle tkania słynnej tkaniny z Bayeux będzie chyba idealną lekturą na pierwsze jesienne wieczory. O ile w ogóle powstrzymam się tak długo;)
Brakuje jeszcze w tym stosiku książki od Chihiro – „In the Wake” Pera Pettersona, którą pożyczyłam chwilowo koleżance i którą także zostawiam na początek jesieni oraz kolejnych dwóch zdobyczy z bookmoocha -kolejnych tomów cyklu Marthy Grimes o inspektorze Jurym, które do mnie dopiero wędrują, razem z jeszcze jedną książką wylosowaną tym razem na blogu Lizzy. A że akurat skończyłam „Kłamstwa” Heriza, mam poważny dylemat – co zacząć teraz?;)
No Comments