Oprócz Hay-on-Wye, książki można kupić dosłownie wszędzie. Wielka Brytania to kraj bardzo przyjazny dla moli książkowych. W większości miejscowości, nawet bardzo malutkich, są księgarnie. Ale nie takie księgarnie jak u nas w małych miasteczkach – z podręcznikami i kilkoma tylko nowościami. Tam każda taka księgarnia jest po sufit wypełniona książkami nowymi i używanymi, tymi drugimi zwłaszcza. Zaglądałam do nich, gdy tylko miałam okazję. Najbardziej podoba mi się klimat buszowania w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego, możliwość natknięcia się na jakąś perełkę za grosze.
To księgarnia w Pembroke, starym miasteczku nadmorskim:
A to St. David’s, duchowa stolica Walii – malutka miejscowość na samym zachodzie, nad morzem, na końcu Walii. Daleko zewsząd, sennie i malowniczo. Wydaje się, że na takim pustkowiu nic ciekawego nie będzie, tymczasem w sercu miasteczka stoi ogromna katedra z XII wieku.
Katedrę ufundował św. Dawid, patron Walii. Odwiedził ją Wilhelm Zdobywca i wiąże się z nią kilka ciekawych legend. Bardzo piękne i spokojne miejsce, do którego chętnie jeszcze bym kiedyś wróciła. W pobliżu katedry oczywiście wypatrzyłam malutką księgarenkę.
Jadąc wąską drogą wiejską zobaczyliśmy w polu targ.
Jak okiem sięgnąć stały stoliki, skrzynki, samochody z pootwieranymi bagażnikami. Kupić można było oczywiście wszystko, od talerzyków, sztućców, pudełek, przez stare lalki, zabawki, płyty, sztuczne kwiaty, po staroświeckie telefony, świeczniki i stare ubrania. Wiedziałam, że gdzieś tam na pewno będą książki.
Były prawie wszędzie, w kartonach i koszykach, a ten stragan był najciekawszy. Wypatrzyłam na nim „My Favourite Wife” Parsonsa dla koleżanki:)
Potem wypatrywaliśmy wszelkich „boot sale”, bo wiedzieliśmy już, że będą bardzo ciekawe. Szkoda, że u nas nie ma takiej tradycji. Bardzo lubię Jarmark Świętojański na Starym Rynku w Poznaniu, czasem nawet coś tam ciekawego wypatrzę, ale jednak ceny są zdecydowanie niefajne… Gdy o tym myślę, trochę zazdroszczę emigrantom. Tylko trochę jednak;)
Więcej zdjęć dopiero, gdy zeskanujemy slajdy. Tymczasem muszę zabrać się wreszcie za wszystkie zaległe recenzje, bo trochę się ich już nazbierało…
No Comments