Lubię książki Jodi Picoult. Nie ma się co oszukiwać, nie są wielką literaturą, ale wciągają i w związku z tym są dobrym wyborem, gdy potrzebujemy zapomnieć o świecie i pogrążyć się w lekturze. Jako że właśnie skończyły się moje wakacje i od dzisiaj pracuję pełną parą, stwierdziłam, że przyda mi się coś, co odciągnie moje myśli od tego smutnego wydarzenia. „Deszczowa noc” od mojej Mamy stała na półce już od dawna i stwierdziłam, że nadszedł jej czas. Niestety, nie spełniła moich oczekiwań i musiałam sięgnąć po coś innego, żeby się oderwać (coś znacznie lepszego, ale o tym kiedy indziej).
„Deszczowa noc” to dwie historie w jednym. Jeden mąż zabija swoją żonę, żeby nie cierpiała umierając na raka, drugi zaś, choć niby kocha, bezmyślnie wdaje się w romans. Pierwszy kocha ją bardziej niż ona jego, drugi wykorzystuje to, że to żona darzy go większym uczuciem. Uproszczenie? Niestety, tak właśnie upraszcza tym razem Jodi Picoult.
Obie historie mają oczywiście wspólne punkty, co więcej, autorka próbuje łączyć je za pomocą dość naciąganej filozofii, dla mnie jednak to połączenie było dość sztuczne. Co gorsza, nie zainteresował mnie żaden wątek. Wszystko w tej książce jest czarne lub białe i niesamowicie schematyczne. Zdradzana żona jest wierna i oddana, świetnie gotuje, dba o męża bardziej niż o siebie, sypia w zapiętej po szyję koszuli nocnej, nosi rozciągnięty dres i uprawia seks zawsze w ten sam sposób. Kochanka jest tajemniczą podróżniczką, nosi seksowne fatałaszki i nie umie gotować. Mąż-morderca jest tak idealny, że nikt, kto go zna, nie widzi w nim wad, rozgrzeszają go absolutnie wszyscy, którzy znali go wcześniej, nawet najlepsza przyjaciółka żony. I tak dalej, i tak dalej. Przewidywalnie, nudno, naiwnie.
Oczywiście jak zawsze u Jodi Picoult czyta się to lekko, więc udało mi się skończyć całość w ciągu weekendu, ale mimo wszystko spodziewałam się czegoś więcej. Razem z „Dziesiątym kręgiem” zaliczam tę książkę do najmniej moim zdaniem udanych dzieł tej autorki.
Moja ocena: 3/6
No Comments