„Nie było żadnej tabliczki. Nie było żadnego znaku” – mówi żona mężczyzny złapanego na rozkopywaniu miejsc Zagłady. A skoro nie było tabliczki, to znaczy, że można. Bez tabliczki to nie cmentarz. „Gdybym wiedziała, że świadomie kopał w grobie, to byłoby to dla mnie nie do pomyślenia. Jestem osobą wierzącą, mój mąż był chrześcijaninem, księdza przyjmowaliśmy, dzieci chrzciliśmy”.
Ale czy naprawdę można wykopać złoty ząb, kolczyk, pierścionek i nie zdawać sobie sprawy z tego, że kopie się w grobie? Reszka pyta o to samo:
„Jak można trzymać w dłoni, nad grobem kawałek metalu z ludzkiej szczęki i nie łączyć go z człowiekiem?”
Przeczytałam „Płuczki” i nadal nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Odłożyłam książkę oszołomiona i zła. Lektura tej książki boli. Ale czytać trzeba, bo jak inaczej zdołamy cokolwiek pojąć?
Piotr Paweł Reszka prowadzi czytelnika za rękę przez tę smutną opowieść o tym, jak nasz naród nie umiał uszanować miejsc, w których zgładzono tysiące ludzi. Pyta rodziny tych, którzy kiedyś kopali, pyta też samych kopiących. Bo nie mówimy o pierwszym roku po wojnie. Mówimy o całych dziesięcioleciach przeszukiwania terenów obozów w Bełżcu i Sobiborze, o zorganizowanych próbach uniknięcia milicji, o kopaniu na terenie sąsiedniej wioski, nie swojej, o milczącej aprobacie i przyzwoleniu. O przetapianiu zębów na obrączki ślubne.
Słuchamy więc rozmówców Reszki. Niektórzy czują się zażenowani, inni próbują tłumaczyć swoich ojców i dziadków. „To pokolenie było obojętne życiowo, swoje przeżyli. No i tam było strasznie zaniedbane, kurczę. Co dziś o tym myślę? Nie mam pojęcia. Dla mnie to czyn naganny, no ale jak jest przymus? Jakbyś zobaczył troszeczkę złota, toby cię to nie zainteresowało?” – kręci wnuk człowieka, który przyznaje, że kopał i znalazł kilka złotych koronek, ale nie uważa, że znieważył zwłoki.
Nie ma w tej książce słów zbędnych, przez co lektura staje się tak intensywna, że nie sposób jej co jakiś czas nie przerwać, zwłaszcza że co chwilę pojawiają się kolejne pytanie, kolejne wątpliwości. Jaką rolę odegrał Kościół? Dlaczego nie potępił otwarcie szukania złota wśród ludzkich szczątków? Dlaczego miejsca obozów nie były oznaczone, odgrodzone, upamiętnione? Reszka ma też doskonały słuch i umie pisać tak, że mamy wrażenie, że mu towarzyszymy, że nie tylko czytamy, ale też słuchamy osób, z którymi rozmawia.
To mroczna, świetnie napisana, ale smutna książka, którą trzeba przeczytać. Jak mówi jeden z rozmówców Reszki, archeolog badający teren obozów, „tylko mówienie o tych sprawach wprost posuwa nas jako społeczeństwo do przodu. Nie udawanie, że problemu nie było, ale właśnie badanie i ocena zjawiska. Jesteśmy to winni sobie”.
"Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota" Piotr Paweł Reszka
Wydawnictwo Agora 2019
2 komentarze
Nie wierzę w żadne klątwy ni nic podobnego, ale noszenie (i to świadome) takiej obrączki… Brrr…
[…] Oszczędny w słowach reportaż o pamięci, a raczej jej braku, o tym, jak człowiek człowiekowi plądruje grób i bezcześci szczątki. Kolejna ważna i bolesna lektura, o której nie da się zapomnieć. Więcej tu. […]