dzielnica fikcji

Na łasce oceanu

22 lipca 2013

   Mam ostatnio szczęście do książek, które odsłaniają swoje tajemnice tylko cierpliwym czytelnikom. Podobnie jak reportaż Hesslera, powieść kanadyjskiego pisarza wymaga od czytelnika pewnej wytrwałości na początku. Jeśli jednak nie zniechęci nas natłok imion i zdarzeń i damy się po prostu ponieść opowieści, w nagrodę wysłuchamy opowieść zapierającą dech w piersiach, taką, którą żal odłożyć.

„Dostatek” Michaela Crummeya to pierwsza książka wydana przez nowo powstałe wydawnictwo Wiatr od morza. Znakomity to początek i jeśli kolejne książki będą równie interesujące, będę ich wierną fanką. „Dostatek” jest bowiem świetnym kawałkiem literatury, intrygującym, dobrze napisanym i nieszablonowym.

Opowieść obejmuje dzieje pięciu pokoleń mieszkańców niewielkiej osady rybackiej gdzieś w Nowej Fundlandii. Śledzimy ich losy na przykładzie historii dwóch rodzin, splecionych więzami miłości i nienawiści. Ich zapomniana przez Boga i świat wioska to miejsce pełne magii i zabobonów, targane emocjami i konfliktami. Życie zależy tam od oceanu – jeśli dopiszą ryby, rok będzie dobry, jeśli jednak połów będzie marny, cała społeczność przymiera głodem do kolejnego lata. Gleba jest nieurodzajna, żadna pomoc z zewnątrz nigdy nie przychodziła. Ludzie zdani byli na łaskę i niełaskę stworzeń morskich.

W otwierającej powieść scenie, morze okazuje się wyjątkowo łaskawe. Wyrzuca na brzeg wieloryba – rzadki dar, zapewniający pożywienie całej osadzie na wiele tygodni. Gdy mieszkańcy pracowicie dzielą cielsko wieloryba na części, w jego brzuchu znajdują ciało człowieka – bladego, nagiego i wydzielającego straszliwy zapach. Gromadzą się wokół niego w niemym przerażeniu, gdy nagle człowiek ów zaczyna pokasływać. W ten sposób w życiu mieszkańców osady pojawia się Juda – powinien zostać nazwany Jonaszem, ale nikt z miejscowych nie zna Biblii wystarczająco dobrze – który, choć niemy i łagodny jak baranek, stanie się przyczyną wielu, zarówno tragicznych jak i radosnych, wydarzeń.

Powieść obejmuje większą część dziewiętnastego i początek dwudziestego wieku, ale równie dobrze mogłaby być osadzona w całkiem innej epoce. Paradise Deep zdaje się istnieć gdzieś poza światem. Miejscowy doktor, który przybył w to miejsce ze Stanów, za każdym razem, gdy jechał w odwiedziny do domu, przeżywał chwile zwątpienia, czy Nowa Fundlandia naprawdę istnieje.

Nowa Fundlandia wydawała się zbyt sroga i groźna, zbyt prowokacyjna, zbyt ekstrawagancka, dziwaczna i przerażająca, by mogła być prawdziwa. Nieraz zaczynał podejrzewać, że już nigdy nie zobaczy tego miejsca, że istnieje ono tylko i wyłącznie w opowieściach, które nosił w głowie.

Niewielki mikrokosmos Paradise Deep jest zasiedlony przez całą rzeszę przedziwnych postaci. Bohaterowie tej sagi nie patyczkują się z sobą i z życiem – rzucają się na oślep w małżeństwa bez miłości, kochają w ukryciu, mordują w afekcie, płodzą dzieci, z którymi nie potrafią nawiązać więzi. I choć to mężczyźni mieli wtedy większą władzę, siłą sprawczą wydarzeń są często kobiety, knujące i spiskujące w obronie swoich bliskich, silniejsze od mężczyzn i bardziej od nich przebiegłe. Znająca się na pradawnych rytuałach Wdowa po Devinie, dziwna, poważna Mary Tryphena, która poślubi mężczyznę z brzucha wieloryba, pochodząca z Anglii młodziutka i naiwna Virtue – niezapomniane postaci, z którymi łatwo było się zżyć.

Crummey nie tylko potrafił stworzyć barwnych bohaterów i uwikłać ich w fascynujące historie. Miał też dość odwagi, aby zrezygnować z linearnej formy, która wydawałaby się najbardziej naturalna w przypadku wielopokoleniowej sagi rodzinnej. „Dostatek” jest napisane niechronologicznie, aczkolwiek zachowany jest podział na dwie części, z których każda obejmuje mniej więcej dwa pokolenia. Historie jednak przeplatają się, często najpierw, niejako mimochodem, dowiadujemy się o czyimś zamążpójściu lub śmierci, żeby dopiero kilkanaście stron dalej przeczytać, jak do tego doszło. Opowieści te są jak kawałeczki układanki, które powoli i z trudem dopasowujemy do siebie, czasem gubiąc się, nie mając pewności, czy składamy ją we właściwy sposób. Im dalej, tym jest jednak łatwiej, obraz staje się coraz bardziej kompletny, aż wreszcie na ostatnich stronach znajdujemy ostatnie brakujące kawałki.

Intryguje mnie tytuł, pozornie niezbyt pasujący do treści. Co jak co, ale dostatku to mieszkańcy Paradise Deep zbyt często nie doświadczali. Jedyne, czego im nie brakowało, to emocji i nieszczęść. Z drugiej strony, w rzadkich chwilach dobrobytu wcale nie żyło im się lepiej. „To była bolesna lekcja – dostąpić błogosławieństwa urodzaju tylko po to, by nauczyć się, że nadmiar może być narzędziem nędzy.” Pod dostatkiem jest w tej książce opowieści. To wręcz nieprawdopodobne, a zarazem niezwykle prawdziwe, ile dramatycznych i fascynujących wydarzeń zawiera życie każdego, zwykłego człowieka. Oryginalny tytuł, Galore, niesie w sobie jeszcze dodatkowe znaczenie. Częścią tego słowa jest lore, które oznacza przekaz ustny, mityczną opowieść, czyli coś, co jest podstawowym elementem tej książki.

„Dostatek” został nagrodzony Commonwealth Writers Prize i nominowany do wielu innych nagród, z całą pewnością zasłużenie. Myślę, że znajdzie się też w czołówce moich Książek Roku.

Moja ocena: 6/6


You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply