zaułek kryminalny

Kryminał, w którym mało co się dzieje

12 lutego 2012

   Kryminał, w którym mało się dzieje, a mimo to połyka się go w jeden wieczór? Tak czarować potrafi chyba tylko Martha Grimes, do której książek wróciłam po bardzo długiej przerwie. Zauważyłam w księgarni polskie wydanie „Zajazdu 'Jerozolima'”, piątej części cyklu o inspektorzy Jurym, i zdałam sobie sprawę, że przegapiłam część czwartą, „Dirty Duck”, której nie udało mi się kupić po angielsku. Nabyłam więc wersję polską zatytułowaną „Pod Zawianym Kaczorem” i nie żałuję, jako że przetłumaczona jest iście brawurowo i ze znakomitym wyczuciem.

Seria o Jurym, choć pisana przez Amerykankę, znakomicie imituje nastrój angielskiej prowincji. Tym razem przenosimy się do Stratfordu, miasta urodzin Szekspira, zaś w zbrodnie, które nieuchronnie zostaną popełnione, zamieszany jest fanatyk epoki elżbietańskiej, nieco szalony Amerykanin. Oprócz niego wmieszana jest zresztą cała grupka ekscentrycznych turystów zza oceanu, jako że ktoś morduje turystki należące do tej grupy. Na mieszkańców spokojnego Stratfordu pada blady strach, który jednak nie przekłada się na bardziej intensywne działania policji – dochodzenie prowadzone jest tak niemrawo, jakby sami policjanci chcieli sabotować własne śledztwo. W pracę włączony zostaje Jury, który przypadkiem przebywa w okolicy, a także niezawodny Melrose Plant, który ma nosa do przestępstw i zawsze udaje mu się wyjechać w to miejsce w Anglii, w którym zostanie popełnione wyrafinowane morderstwo.

Dzięki obecności amerykańskich turystów, mamy też sporą dawkę satyry. Jak zwykle niezawodna jest ciotka Melrose’a, Agatha, a nie mniej skuteczna we wzbudzaniu moich napadów śmiechu była niejaka Lady Violet Dew, staruszka czytująca pornograficzne pisemka i kładąca rękę na kolanie Melrose’a Planta.

Mimo dość gęsto padających trupów, nie dzieje się tu zbyt dużo, a mimo to czyta się znakomicie, jak zawsze. Może i fabuła jest momentami niespójna, ale nie przeszkadzało mi to kompletnie. Trochę mniej tu mojej ulubionej angielskiej prowincji, jako że akcja w połowie przenosi się ze Stratfordu do Londynu. Mamy tu za to sporą dawkę elżbietańskich aluzji, łącznie z całkiem oryginalną teorią spiskową, mamy ciąg dalszy perypetii sercowych Jury’ego i Planta, mamy wreszcie całą rzeszę zabawnych, uroczych i irytujących postaci drugoplanowych. Polecam, aczkolwiek zdecydowanie radziłabym czytać kolejne części we właściwej kolejności.

Recenzje pozostałych wydanych u nas tomów:

Tom pierwszy – „Pod Huncwotem”

Tom drugi – „Pod Wykiwanym Lisem”

Tom trzeci – „Pod Anodynowym Naszyjnikiem”

Tom piąty – „Zajazd 'Jerozolima'”

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply