Kiedyś, w innej epoce, gdy nudziłam, że nie mam co czytać, mama wyjęła z półki małą, ale grubą, niebieską książeczkę, zważyła ją w ręku, po czym podała mi ją z komentarzem: „Chyba już do tego dorosłaś.” Poczułam się wyróżniona i rzuciłam na książkę z entuzjazmem, nie przypuszczając jednak, że stanie się tak ukochaną lekturą, że będę wielokrotnie wymieniać taśmę klejącą niezbędną do utrzymania jej w jednym kawałku. Były to „Wielkie zasługi” Chmielewskiej, drugi akurat tom przygód genialnego rodzeństwa, Janeczki i Pawełka.
Gdy moja ośmioletnia teraz córka zaczęła zaczytywać się w przygodach Lassego i Mai, dzieci prowadzących biuro detektywistyczne w szwedzkim miasteczku Valleby, ucieszyłam się, że jest na dobrej drodze do podzielenia naszej pasji do kryminałów. Ola przeczytała wszystkie dotąd wydane części i zaczęła domagać się czegoś podobnego. Zaczęłam przeglądać katalogi wydawnictw, gdy nagle przypomniałam sobie o Janeczce i Pawełku. Tak jak niegdyś moja mama, nie byłam pewna, czy moja córka nie jest na nie za mała, czy się nie znudzi, zwłaszcza, że peerelowskie tło jej lektury nie ułatwi. Postanowiłam jednak spróbować, i był to strzał w dziesiątkę – Ola pokochała rodzeństwo Chabrowiczów, a zwłaszcza ich wyjątkowego psa, Chabra, miłością równie gorącą jak jej mama i babcia.
Cykl zaczyna się od „Nawiedzonego domu”. Pan Chabrowicz dostaje niespodziewany spadek – stary, ogromny dom, w którym ma zamieszkać z całą rodziną. Trzeba jednak skłonić do wyprowadzki poprzednich lokatorów, a nie wszyscy są skłonni do współpracy. Być może ma to jakiś związek z tajemniczym strychem, zamkniętym od ponad pięćdziesięciu lat. Możliwe też, że niemiła starsza pani, która często otrzymuje dziwne przesyłki, ma coś wspólnego z ubranym na czarno człowiekiem, przemykającym pewnej nocy po dachu domu. Wszystko to intryguje Janeczkę i Pawełka, przeraźliwie przedsiębiorcze i ciekawe świata dzieci. Z pomocą przychodzi im znaleziony w przeddzień przeprowadzki pies – wytresowany do polowań, nadludzko inteligentny Chaber.
Kto czytał dawne książki Chmielewskiej, wie, czego się spodziewać. „Nawiedzony dom” jest równie dobry jak „Lesio”, „Wszystko czerwone” czy „Całe zdanie nieboszczyka”. W dodatku jest napisany tak, że wciągnie i dzieci, i dorosłych. Przyznam, że chociaż pamiętałam całość dość dobrze, momentami tak się śmiałam, że nie byłam w stanie czytać!
Moją ukochaną książką z tej serii jest tom trzeci, czyli „Skarby”. Janeczka i Pawełek w stercie makulatury znajdują skrawek listu, z którego wynika, że ktoś ukrył bliżej niezidentyfikowany skarb w Algierii. No cóż – może to i jest intrygujące, ale jednak raczej daleko, informacje mocno niekonkretne, a w dodatku ustrój nie ułatwiał zagranicznych podróży. Dla tych dzieci to jednak żadna przeszkoda – skoro wpadła im w ręce taka informacja, trzeba po prostu tak wszystko zorganizować, żeby do tej Algierii dotrzeć. Cichaczem więc piszą swojemu ojcu mocno podkolorowane CV, tłumaczą jego dyplom na francuski i wysyłają to wszystko do algierskiej firmy. A potem jadą do niego na wakacje i prawie od niechcenia produkują dynamit, wysadzają w powietrze kamieniołom i rozbijają szajkę przestępców. Wszystko to z humorem, szczyptą egzotyki i dwoma szczyptami przaśnego peerelowskiego życia oraz w nieodłącznym towarzystwie wiernego psa.
Ola zaczyna właśnie drugą część, ja w międzyczasie pochłonęłam wszystkie, które mieliśmy w domu, i stwierdzam, że nie ma lepszego lekarstwa na totalne zmęczenie i przepracowanie charakterystyczne dla ostatnich tygodni semestru. Jeśli więc macie w domy dzieci, które zaczytują się przygodami Lassego i Mai, spróbujcie podsunąć im Janeczkę i Pawełka. Przy okazji dowiedzą się, że kiedyś przestępców łapała milicja, do kieszonkowego dorabiało się, stojąc za kogoś w kolejkach, zaś popularnym hobby była filatelistyka:)
No Comments