Nie czytałam wcześniejszej książki Asy Larsson, ale z tego, co zrozumiałam, uśmierciła ona w niej trzech pastorów. W „Krwi, którą nasiąkła” ofiarą morderstwa pada pani pastor. Czyżby w Szwecji był to zawód wysokiego ryzyka? Ciekawa jestem, czy w kolejnych częściach zaczną się pojawiać jakieś świeckie ofiary…
Sięgnęłam po tę książkę ze względu na Kirunę, miasteczko w północnej Szwecji, przez które przejeżdżaliśmy podczas zeszłorocznych wakacji. Podobało mi się, puste, wokół tylko niskie lasy sosnowe, turystów mało, letnie słońce cała dobę na niebie. I dzięki Kirunie kryminał Asy Larsson oceniam pozytywnie. Autorka rewelacyjnie uchwyciła klimat małej miejscowości na północy (Kiruna nie jest taka mała, ale w książce sprawia wrażenie niewielkiego miasteczka). Mamy tu całą plejadę intrygujących postaci, opisanych z pewną dozą złośliwości, oraz wzbudzającą uczucia opiekuńcze główną bohaterkę, która po ciężkich przejściach opisanych w pierwszej książce, próbuje jakoś pozlepiać na nowo kawałki samej siebie. Mamy całkiem ciekawą intrygę kryminalną, niezbyt skomplikowaną, ale jednak momentami zaskakującą, i kilka prawdziwie poruszających momentów.
Mimo to „Krew, którą nasiąkła” nie do końca dla mnie zagrała. W połowie lektury byłam bliska jej porzucenia – nic się nie działo, atmosfera duszna, postaci mi się myliły, a ciągłe retrospekcje męczyły. Cieszę się, że ostatecznie wytrwałam, bo dalej było zdecydowanie lepiej, akcja przyspieszyła, a ja zaczęłam łapać, kto jest kto. Przewróciłam ostatnią stronę zadowolona i chętnie sięgnę po kolejną część cyklu, ale mało brakowało, a bym tej książki nie doczytała. Prawdopodobnie osoby które czytały wcześniejszą powieść Larsson lepiej wczują się w klimat i nie pogubią w bohaterach. Na pewno jest to autorka, którą warto mieć na oku, zwłaszcza jeśli małomiasteczkowe społeczności i życie na prowincji są naszym ulubionym tłem dla kryminalnych intryg.
Moja ocena: 4/6
No Comments