Nigdy nie jesteśmy za starzy na baśnie, może jedynie nieco za sztywni. Wydaje nam się, że jesteśmy tacy dorośli, że czytamy poważne książki, a z wróżek, czarownic i nimf dawno już wyrośliśmy. Jeśli jednak zdejmiemy tę dorosłą maskę, może okazać się, że świat magii ma nam wciąż coś do zaoferowania.
Ja stałam się na powrót dzieckiem na kilka świątecznych godzin. Pakując się do samochodu w piątek, wyjęłam ze skrzynki małą paczuszkę z książką dla dzieci przeznaczoną, i chociaż miałam inne plany czytelnicze na te dni, z ciekawości zajrzałam na pierwszą stronę. I przepadłam. Moje wewnętrzne dziecko zaczęło się głośno domagać dalszego ciągu baśni, i dałam mu się przekonać. Siedząc na tarasie w kwietniowym słońcu, przeniosłam się do innego słonecznego ogrodu, pełnego stworzeń dużo bardziej niezwykłych niż pszczoły brzęczące przy czereśni. Dajcie się i wy zaprosić do Baśnioboru.
Baśniobór to rezerwat magicznych stworzeń. Wróżki, driady, najady, elfy, diabliki i wiele innych małych i dużych stworzonek zagrożonych wyginięciem znalazło tam schronienie. Nie łatwo jest opiekować się takim miejscem. Istoty magiczne są często nieobliczalne, a rezerwat kryje także najstraszliwsze potwory. Rodzeństwo Kendra i Seth nie mają pojęcia, w jakie miejsce trafili, gdy przyjeżdżają na prawie trzy tygodnie do dziadka, który jest strażnikiem tego niezwykłego rezerwatu. Dziadek początkowo nie wprowadza dzieci w tajniki swojego zajęcia, ale dociekliwe dzieciaki szybko odkrywają istnienie magicznych istot wokół siebie. Gdy zaś niesforny Seth pozwala sobie na zbyt wiele psot, wywołana zostanie prawdziwa lawina zdarzeń, mogących doprowadzić nawet do zagłady rezerwatu.
„Baśniobór” Brandona Mulla to prawdziwie ekologiczna opowieść o tym, dlaczego należy chronić bioróżnorodność, ubrana w płaszczyk baśni. Jest w niej stary dom i ogromny ogród, jest głęboko skrywana rodzinna tajemnica, są rezolutni bohaterowie, którzy w Baśnioborze nie tylko dowiadują się sporo o magicznym świecie, ale przede wszystkim odkrywają w sobie odwagę i determinację, uczą się, czym jest lojalność i wierność sprawie. A dodatkowo odkrywają zalety picia mleka:)
Urocza historia, która sprawiła, że zmęczenie ostatnich tygodni gdzieś się ulotniło. Czuć w niej inspiracje Tolkienem, Lewisem, a nawet Rowling, ale książce wychodzi to na dobre. „Baśniobór” to pierwsza część pięciotomowego cyklu (oryginalny tytuł to „Fablehaven”), mam nadzieję, że szybko doczekamy kolejnych części, bo bardzo jestem ciekawa dalszych losów Kendry i Setha. Książka nominalnie przeznaczona dla dzieci w wieku 9 do 12 lat, ale jak widać i dorosły może przeczytać ją z prawdziwą przyjemnością. W księgarniach od 18 maja.
Moja ocena: 6/6
No Comments