Weekend spędziliśmy wędrując po zielonych łąkach i polach oraz wylegując się na łące. Niesamowite, jak łatwo zapomina się, że świat pięknie pachnie. W mieście zmysł węchu raczej przeszkadza, ale za to gdy wchodzimy do wiosennego lasu, jakież zdziwienie nas czeka. Zawsze się zastanawiam, jak to możliwe, że zapomniałam, że las tak pięknie pachnie.
Zabrałam oczywiście książki, ale jak to zwykle na plenerze fotograficznym, nie sięgnęłam po nie nawet. A teraz nie mogę się odnaleźć, bo wróciłam do pracy na dwa dni tylko i znowu wyjeżdżam, nieco dalej tym razem, chociaż niestety też na krótko. W głowie już mam pakowanie, a tu test trzeba na jutro napisać, wykład przygotować…
Dokąd jadę i co robić zamierzam napiszę jutro lub w środę, może nawet jakieś zaległe recenzje przy okazji, bo bardzo ciekawe lektury mam za sobą. Tymczasem zaś dzisiaj czekała mnie miła niespodzianka – pocztówka od Chihiro z tak pięknym amerykańskim krajobrazem, że od razu chciałoby się kupować bilet… Przy okazji pochwalę się, że kilka dni temu dostałam od Chiary książkę, "Głos bez echa" Celine Curiol, dziękuję Wam obu bardzo!
No Comments