Po „Chłopcu z latawcem” jakoś tkwił we mnie temat Afganistanu i chciałam przeczytać coś więcej. No i przypomniało mi się, że juz od miesięcy mam na półce „Księgarza z Kabulu” Asne Seierstad. Autorka przyjechała do Kabulu zaraz po upadku talibów. Poznała tam Sułtana Chana, księgarza, który nie tylko sprzedawał książki w ruinach Kabulu, ale także, a może przede wszystkim, chciał je wydawać i propagować, po to, aby kształcić Afgańczyków i chronić dziedzictwo kulturowe swojego kraju. Autorka i Sułtan zaprzyjaźnili się, a gdy jej wpadł do głowy pomysł napisania książki o życiu w Afganistanie, on zaprosił ją do swego domu, aby żyła z jego rodziną i obserwowała wszystko, co wyda jej się interesujące. W ten sposób powstała książka, całkiem interesująca, napisana lakonicznym, powściągliwym stylem. Asne Seierstad miała niezwykłą okazję obserwować bardzo intymne, prywatne momenty z życia rodziny. Możemy więc wraz z nią obejrzeć afgańskie wesele, dowiedzieć się, jak znajduje się męża lub żonę, wniknąć w uczucia kobiety, której mąż bierze sobie drugą żonę, wziąć udział w podróżach, interesach i spotkaniach rodzinnych. Jestem jeszcze w trakcie czytania, więc z ostateczną opinią poczekam, a tymczasem kilka interesujących fragmentów:
„Ślub jest trochę jak śmierć. W rodzinie panny młodej przez kilka dni po weselu panuje smutek jak po pogrzebie. Utracono córkę, została sprzedana lub oddana. Szczególnie rozpaczają matki – miały dotychczas prełną kontrolę nad córkami, wiedziały, dokąd chodzą kogo spotykają, w co się ubierają, co jedzą. Większą część doby spędzały razem, razem wstawały, razem zamiatały mieszkanie, razem gotowały jedzenie. Po weselu córka znika, przechodzi z jednej rodziny do drugiej. Całkowicie. Nie może wybrać się do domu z wizytą, kiedy zechce, lecz jedynie wtedy, gdy mąż da jej pozwolenie. Jej rodzina też nie może bez zaproszenia pójść do nowego domu córki.
W jednym z mieszkań bloku numer 37 w osiedlu Mikrorejon siedzi samotna matka i rozpacza po stracie córki, która znajduje się godzinę drogi od niej. Czy jednak Szakila przebywa w wiosce Deh Chodadad pod Kabulem, czy w jakimś obcym kraju setki mil za morzem, to nie ma znaczenia”
Ja też mam córkę. Nie wyobrażam sobie, że miałabym jej nie móc odwiedzić. Owszem, nie wyobrażam sobie także noszenia burki na twarzy, ale jakoś tak bezwzględne rozstanie z własnym dzieckiem wydaje mi się jeszcze bardziej niewyobrażalne.
Wieczór panieński:
„Szakila siedzi na jedynym meblu w pokoju, obszernej kanapie przyniesionej tu na tę właśnie okazję. Śledzi wszystko z dystansu, nie ma prawa ani tańczyć, ani nawet się uśmiechać. Radość zraniłaby matkę, którą opuszcza, smutek zaś – przyszłą teściową. Panna młoda powinna mieć obojętny wyraz twarzy, nie wolno jej kręcić głową ani się rozglądać, ma siedzieć bez ruchu, z utkwionym przed siebie wzrokiem.”
Już to widzę na wieczorze panieńskim w Polsce;)
„Kiedy tej wiosny szkoły w kraju otworzą swoje podwoje, okaże się, że prawie nie ma pomocy naukowych. Książki, które wydawali mudżahedini i talibowie, nie nadają się do użytku. Dzieci z pierwszych klas w taki oto sposób uczono alfabetu: „J, jak jihad – to nasz cel na świecie. I, jak Izrael – nasz wróg. K, jak kałasznikow – zwycięstwo będzie nasze. M, jak mudżahedini – nasi bohaterowie.” I tak dalej.
Nawet w podręcznikach do matematyki na pierwszy plan wysuwała się wojna. Chłopcy – bo talibowie przygotowywali książki tylko dla chłopców – nie liczyli jabłek ani ciastek, lecz kule i kałasznikowy. Zadanie matematyczne mogło wyglądać na przykład tak:
Mały Omar ma jednego kałasznikowa z trzema magazynkami. W każdym magazynku mieści się dwadzieścia kul. Omar wystrzelał dwie trzecie swoich kul i zabił sześćdziesięciu niewiernych. Ilu niewiernych zabił jedną kulą?”
I na koniec cytowany w książce wiersz, pochodzący z antologii poezji pasztuńskich kobiet.
„Podaj mi rękę, ukochany, ukryjemy się razem w zbożu,
by się kochać lub by razem paść od ciosu noża.
Skaczę do rzeki, lecz nurt mnie nie porywa.
Mój małżonek ma szczęście, woda będzie mnie zawsze wyrzucać na brzeg.
Jutro o brzasku zostanę zabita z twojego powodu,
więc nie mów, żeś mnie nie kochał”
Asne Seierstad „Księgarz z Kabulu”, Wyd. W.A.B. 2005
No Comments