Patrzę za okno, na termometr, na niebo, i mam już dość. A śniła mi się wiosna…
Przeczytałabym coś prawdziwie wiosennego, żeby jakoś tę wiosnę przywołać, ale o ile jesienne i zimowe książki od razu mi do głowy przychodzą, to z wiosną żaden tytuł mi się nierozerwalnie nie kojarzy. Może „Tajemniczy ogród” jedynie. A Wy macie jakieś ulubione wiosenne książki?
No Comments