Zwykle miewam wątpliwości, czy warto pisać o kolejnym tomie serii. Niewiele nowego można powiedzieć. Z drugiej strony jednak, daję tym samym znak, że cenię cykl na tyle, aby kupować kolejne części, a czasem nawet zdarzy się, że jakiś tom jest wyraźnie lepszy od poprzednich. Wydaje mi się, że tak właśnie jest w przypadku „I tylko czarna ścieżka” Asy Larsson. Nie czytałam pierwszego odcinka przygód Rebeki Martinsson, i pewnie już do niego nie zajrzę, zważywszy, że w tomie drugim dowiedziałam się, co się wcześniej stało. Przeczytałam jednak „Krew, którą nasiąkła” i generalnie oceniłam ją pozytywnie, acz z pewnymi zastrzeżeniami. Wszystkie one zniknęły przy kolejnym tomie. „I tylko czarna ścieżka” to znakomity kryminał z dobrze zarysowanym tłem, intrygującymi postaciami i wciągającą zagadką.
Rebeka dochodzi do siebie po ciężkich przejściach z poprzedniego tomu. Przeszła leczenie psychiatryczne i decyduje się na powrót do pracy, aczkolwiek nie w renomowanej kancelarii w Sztokholmie, lecz w prowincjonalnej prokuraturze w swojej rodzinnej Kirunie. Wpada w wir zajęć i już jako profesjonalistka pomaga w kolejnym śledztwie znanym nam już policjantom. Zagadka jest trudna, tropy się mnożą, zaś zakończenie usatysfakcjonuje najbardziej wybrednych czytelników. W życiu prywatnym zaś wszystko zdaje się Rebece układać, tak ładnie, że to aż podejrzane.
Dobra książka, po której aż się chce wrócić do Kiruny, którą nieco zlekceważyłam podczas swoich skandynawskich wakacji. Jeśli forma autorki będzie nadal rosła, to kolejne tomy powinny stanowić prawdziwą ucztę dla miłośnika kryminałów!
Moja ocena: 5/6
No Comments