wycieczki bez celu

Łańcuszek

6 lipca 2009

Nie przepadam za łańcuszkami, ale ten, który ostatnio krąży po blogach, jest wyjątkowo ciekawy, ponieważ każda osoba wymyśla nowe pytania. Ciekawie się to więc czyta. Zresztą, czytać o zwyczajach czytelniczych innych osób bardzo lubię, jestem chyba takim książkowym podglądaczem;) Na szczęście nie jestem w tym odosobniona chyba!

Ucieszyłam się więc, gdy do zabawy zaprosiły mnie jj-jj i maniaczytania. Najpierw odpowiedzi na pytania jj-jj:

1. Czy omijasz czasem w książce fragmenty, które Cię nudzą, czy też zawsze musisz zapoznać się z całością dzieła i wertujesz je od przysłowiowej deski do deski?

Omijam! Ja w ogóle jestem mało wytrwałym czytelnikiem, potrafię odłożyć książkę w pół zdania i już do niej nie wrócić, potrafię odłożyć z zamiarem czytania dalej następnego dnia, żeby miesiąc później zamknąć ją w końcu i dostawić na półkę… Szkoda mi czasu na czytanie czegoś, co nie sprawia mi przyjemności… Z tego samego powodu czasem omijam jakiś fragment, zwykle jednak oznacza to, że przeskakuję wzrokiem po linijkach nie skupiając się, nie zaś, że przewracam kilka kartek dalej – tego bym chyba nie potrafiła. Inną sytuacją, w której zdarza mi się przeskakiwać kawałki tekstu jest chwila, gdy zbliżam się do końca kryminału i nie mogę doczekać się rozwiązania zagadki – wtedy czasem przebiegam kilka stron, czytam to, co mnie interesuje, a następnie wracam i czytam jeszcze raz powoli i starannie, tym razem jak najwolniej, żeby za szybko nie skończyć dobrej książki:)

2. Jaki jest Twój ulubiony typ książek, mam tu na myśli thriller,  książki przygodowe, obyczajowe, historyczne itp. (ja np. lubię tzw. powieść pensjonarską i to najlepiej z XIX w.)?

To jest trudne pytanie – nie jestem pewna, czy mam ulubiony gatunek. Najczęściej czytam szeroko rozumiane powieści obyczajowe, ale bardzo lubię kryminały, takie klasyczne, z detektywem rozwiązującym zagadkę dzięki wybitnemu intelektowi. Też lubię powieść pensjonarską, bardzo często sięgam też po powieści nazwijmy to postkolonialne, czyli o styku kultur, o doświadczeniu wysiedlenia, przeniesienia w inny region kulturowy, czytam biografie, historyczne. Łatwiej byłoby chyba z gatunkami, których nie czytam – rzadko sięgam po science fiction, właściwie prawie nigdy, chociaż przeżyłam okres fascynacji tym gatunkiem. Nie przepadam też za powieściami z pogranicza rzeczywistości i snu, ostrożnie po nie sięgam, chociaż zdarza mi się. Chyba jestem wszystkożerna, jeśli chodzi o książki;)

3. Jaka lektura szkolna najbardziej zapadła Ci w pamięć w pozytywnym sensie,  a jaka w negatywnym i dlaczego? 

Ja już w szkole była trochę dziwna i lubiłam czytać lektury! Naprawdę! Uwielbiałam też pisać wypracowania i najlepiej pamiętam chyba te lektury, o których pisałam wyjątkowo długie rozprawki. Pamiętam, że wiele wieczorów siedziałam nad pracą o Żeromskim, myślę, że była to niezła grafomania, bo pamiętam, że płakałam, pisząc o rozdartej sośnie;) Bardzo przeżyłam też „Zbrodnię i karę” oraz „Mistrza i Małgorzatę”, a „Pana Tadeusza” chciałam się kiedyś nauczyć całego na pamięć. Przeszło mi gdzieś w połowie pierwszej księgi;) Nie przeczytałam za to „Chłopów” i „Szewców”, jakoś mi nie szły, ale to chyba jedyne lektury, których nie czytałam. Najgorzej zaś wspominam pierwszą lekturę na filologii angielskiej. Był to „Beowulf”, staroangielski poemat, w całości, nie we fragmentach. Jego lektura była szokiem – nic nie rozumiałam! Byłam kompletnie załamana i przekonana, że nie poradzę sobie na tych studiach. To uczucie jeszcze pogłębiło się, gdy po przeczytaniu całości dowiedziałam się od koleżanki, że zapomniała mi dać kilku środkowych stron. Przeczytałam bez nich i nie zauważyłam nawet, że czegoś brakowało;) Na szczęście później było zdecydowanie lepiej i kolejne lektury bardziej mi przypadły do gustu – zresztą dzisiaj Beowulfa też dość lubię, chociaż czuję lekkie wyrzuty sumienia, gdy zadaję go swoim studentom jako ich pierwszą lekturę;)

Teraz kolej na pytania maniiczytania:

1. Czy – w czasach, kiedy tyle ciekawych książek czeka na przeczytanie – czytanie niektórych książek po kilka razy nie jest okrutnym marnotrawstwem „czytelniczego czasu” ? Proszę o uzasadnienie.

Czytam przede wszystkim dla przyjemności. A przyjemność mogę odczuć zarówno czytając coś po raz pierwszy, jak i wracając do dawnych lektur. Jest cała kategoria książek, które są takimi typowymi „comfort reads” – czytamy je, gdy nam źle, gdy chcemy poprawić sobie humor. Dla mnie są to zazwyczaj książki już przeczytane: Durrell, „Mała księżniczka”, Jane Austen. Zresztą taka ponowna lektura nie zabiera dużo czasu. Poza tym są książki, których jednokrotna lektura nie wystarcza. Mają tak wiele warstw i znaczeń, że nie sposób dostrzec je inaczej trudno mi prowadzić zajęcia. Początkowo co roku irytowała mnie myśl, że będę musiała przeczytać po raz kolejny „Jądro ciemności”, aż w końcu odkryłam, że przestałam to robić z musu, że ta książka stała się dla mnie wyjątkowa. Nie byłabym w stanie polubić „Moby Dicka”, gdybym czytała go tylko raz. Poza tym to niezwykła przyjemność, gdy zna się jakąś książkę prawie na pamięć, nosi się ją w sobie, jej fragmenty pojawiają się nagle nieproszone w głowie.

2. Ekranizacje – najpierw czytasz potem oglądasz, czy na odwrót? Proszę o uzasadnienie, najlepiej z konkretnym przykładem udanej i nieudanej adaptacji.

Zdecydowanie najpierw czytam. Gdy pojawia się ekranizacja, którą chciałabym zobaczyć, na podstawie książki, której nie czytałam, traktuję to jako pretekst do lektury. Zresztą gdy najpierw obejrzę film, to na książkę mam mniejszą ochotę, tak było np. z „Notatkami o skandalu”. Najlepsze? Nie będę oryginalna, gdy powiem, że „Władca pierścieni” – nie wyobrażam sobie, że można w bardziej doskonały sposób pokazać świat wymyślony przez pisarza. Poza tym:„Forrest Gump” – film jest wręcz lepszy od książki! Dalej:„Skazani na Shawshank”, „Duma i uprzedzenie” BBC w 6 odcinkach – kultowa, zresztą lubię wszystkie ekranizacje robione przez BBC. Najgorsze? Hmm, podobnie jak z książkami, jak mi się coś nie podoba, to przerywam i nie oglądam;) Powiedzmy, że za średnie uważam ekranizacje „Wichrowych Wzgórz”, wspomnianego wcześniej „Beowulfa”, „Harry Potter” też mógłby być lepszy, chociaż dzięki bajkowej scenografii oglądam z przyjemnością.

 

3. Książki – tematyka II wojny światowej – czytasz? Czy uważasz, że jest ich już stanowczo za dużo i pora wreszcie pisać o teraźniejszości i nie oglądać się więcej na to, co było? A może uważasz, że świat nie poznał jeszcze całej prawdy i trzeba o tym przypominać wciąż i wciąż? Oczywiście z uzasadnieniem poproszę, a najlepiej również z przykładami najlepszej i najgorszej książki o tej tematyce.

Czytam. Uważam, że trzeba pamiętać i przypominać, aczkolwiek nie rozpamiętywać (subtelna różnica!). Nie noszę w sobie nienawiści do żadnej nacji za II wojnę światową, i to pomimo, iż moja rodzina uciekała z Wołynia przed czystkami etnicznymi. Czytam jednak, bo interesuje mnie historia i uważam, że powinniśmy ją poznawać. Zresztą nie chodzi tylko o II wojnę światową, ale w ogóle o tematy, które nie są do końca przyjemne w lekturze, ale ważne i często bolesne. Taka jest „Połówka żółtego słońca” (o wojnie w Nigerii), taka jest „Afrykańska odyseja” (o Afrykańczykach próbujących nielegalnie dostać się do europejskiego raju i o białych, którzy próbują ich nie wpuścić, nawet za cenę ich życia), i wiele innych. Jeśli chodzi konkretnie o II wojnę światową, to ostatnio wielkie wrażenie zrobiła na mnie książka Daniela Mendelsohna „Zagubieni. W poszukiwaniu sześciorga spośród sześciu milionów”, którą niestety czytałam nieco w pośpiechu, ponieważ miałam ją tylko na kilka dni i dlatego nie recenzowałam, bo uważam, że nie oddałabym jej sprawiedliwości. Najgorszej książki nie podam, bo jeśli się obawiam, że coś będzie moim zdaniem kiepskie, to nie sięgam, i jakoś udało mi się uniknąć gniotów wojennych jak dotąd;)

Uff, nie wiem, czy ktoś dobrnął do końca;) A teraz moje pytania:

1. Gdybyś mógł /  mogła skłonić wszystkich, których znasz, do przeczytania jednej książki, jaką byś wybrał?

2. Czy jest autor, którego książek masz zdecydowanie najwięcej? Kto i dlaczego?

3. Jaką książkę czytałeś/aś najwięcej razy?

Do zabawy zapraszam:

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply