W ten wieczór duchów, przez jednych zwany Halloween, przez innych Dziadami, odwiedzają nas podobno różne istoty, które na co dzień zamieszkują krainę cienia. Dobra to okazja, by zaszyć się w ciepłym i przytulnym domu, chronionym przed zjawami i upiorami. Jednak czy naprawdę w zaciszu domostwa możemy czuć się bezpiecznie? Wystarczy sięgnąć po jedną z wielu książek o nawiedzonych domach, aby dreszcz niepokoju przebiegł nam w ten wieczór po plecach.
Zawsze lubiłam czytać o tajemniczych domostwach pełnych mrocznych zakamarków. Wiem nawet, kiedy to się zaczęło. „Nawiedzony dom” Chmielewskiej przeczytałam mając lat 9 lub 10. Zakurzony strych z zamurowanym pomieszczeniem, morda upiora, maszyny do tortur – to wszystko, w połączeniu z poczuciem humoru autorki zachwyciło mnie. Nawiedzony dom i tajemniczy strych wywarły trwały wpływ na moją wyobraźnię.
Mniej więcej w tym samy czasie zakochałam się w „Tajemniczym ogrodzie”, jednak to nie zarośnięty i zaniedbany ogród był moim ulubionym tłem wydarzeń. Wolałam czytać o dniach deszczowych, kiedy Colin i Mary zmuszeni byli pozostać w domu. Ich wędrówka przez dziesiątki nie używanych pokoi należała do moich ulubionych scen.
Później świadomie już chętnie wybierałam książki z zagadkową budowlą w tle. Odkryłam powieści gotyckie i z wypiekami na policzkach czytałam staroświeckiego przecież „Mnicha”. Nieco inaczej było z „Zamczyskiem w Otranto” – tę pierwszą przecież powieść o nawiedzonych zamku przeczytałam dopiero na studiach i bawiła mnie wtedy do łez. Spadający z nieba w pierwszej scenie gigantyczny hełm był tak absurdalny, że trudno było potraktować całość poważnie, zresztą Walpole bynajmniej sam nie traktował tego tekstu z powagą. Tym niemniej, tajemnicze przejścia, podziemne krypty i gadające obrazy podobały się nie tylko mnie, ale też masie czytelników osiemnastowiecznych, wywołując histeryczną wręcz modę na gotyk.
Specjalnie na dzisiejszy wieczór przygotowałam więc dla was przegląd kilku moich ulubionych nawiedzonych domów:
1. Warszawska willa – „Nawiedzony dom” Joanna Chmielewska
Ojciec Janeczki i Pawełka dostaje w spadku dość zrujnowany dom z kłopotliwymi lokatorami w pakiecie. Młodzież postanawia nie tylko przepłoszyć uciążliwą sąsiadkę, ale także odkryć, co znajduje się w zamurowanej części strychu, przy okazji chroniąc ojca przed posądzeniem, że pochodzi z rodziny, której członkowie parali się torturami. Przezabawne, czytanie grozi niekontrolowanymi napadami śmiechu.
2. Dom Usherów – „Zagłada domu Usherów” Edgar Allan Poe
Idealny nawiedzony dom. Pusty i straszny, z pękającymi murami i ciemnymi oknami. Zamieszkany przez rodzeństwo – Rodericka i Madeleine, których łączy związek niepokojący. Opowieść idealna, napisana tak, że czytelnik od pierwszych zdań odczuwa niepokój, choć sam nie wie, dlaczego.
3. Manderley – „Rebeka” Daphne du Maurier
Luksusowa rezydencja urządzona przez Rebekę – pierwszą żonę pana na Manderley. Bezimienna nowa pani tego domostwa na każdym kroku czuje oddech nieżyjącej poprzedniczki, w dodatku nie jest świadoma tego, że czyha na nią realne niebezpieczeństwo. Cudowna, sugestywna opowieść, którą trzeba znać.
4. Amerykańska rezydencja – „Siostrzyca” John Harding
Nowa Anglia, stary, ogromny dom i dwójka rodzeństwa – niezbyt zaradny Giles i przedsiębiorcza, rezolutna Florence. Wokół nich dzieją się rzeczy co najmniej niepokojące, jednak Florence, tytułowa siostrzyca, będzie umiała sobie z nimi poradzić. I zrobi to w taki sposób, że czytelnik nigdy o niej nie zapomni. Nic więcej nie napiszę – urok tej książki leży właśnie w tym, jak autor zręcznie manipuluje czytelnikiem, nie mogę więc zdradzić za dużo.
5. Thornfield Hall – „Jane Eyre” Charlotte Brontë
Nie trzeba chyba nic wyjaśniać. Tajemnica dworu Thornfield jest znana większości czytelników, a ci, którzy jeszcze się z nią nie zetknęli, zapewne kiedyś przeczytają o dziwnym śmiechu rozbrzmiewającym nocą na korytarzach, wybuchającym w nocy pożarze i niewinnej guwernantce.
6. Hundreds Hall – „Ktoś we mnie” Sarah Waters
Zabawa z powieścią gotycką – podupadające domostwo rodziny Ayersów nawiedza jakiś duch. Sporo odniesień do klasyki, igrania z konwencją, a portret samego domu bardzo sugestywny.
7. Dom na Wzgórzu – „Nawiedzony” Shirley Jackson
Dziwaczny, odpychający dom, w którym niby nic się nie dzieje, a jednak nastrój grozy przenika zarówno czytelnika, jak i bohaterów. Staroświecka powieść, dość egzaltowana, ale klimatyczna. I dom, który podobno narodził się zły.
Mogłabym wymieniać jeszcze długo – niewielkie domy na Olandii z olandzkiego kwartetu Theorina, dom o siedmiu szczytach z powieści Hawthorne’a, albo bardzo nastrojowe, choć nie nawiedzone domostwa z cudnej powieści Dodie Smith „Zdobywam zamek”. Wolę jednak oddać głos wam, i liczę, że podzielicie się swoimi ulubionymi nawiedzonymi domami! A tymczasem życzę wam nastrojowego i tajemniczego wieczoru dzisiaj!
No Comments