Zajrzałam przed pójściem spać do Today in literature i nie mogłam sobie odmówić, żeby nie skomentować w klku słowach dzisiejszej historii dnia, ponieważ dotyczy ona jednego z moich najbardziej ukochanych pisarzy, a nie znałam jej wcześniej… Pisarzem tym jest Henry David Thoreau, transcendentalista, uczeń Emersona, niezależny duch, niepokorny obywatel, który do tego stopnia polegał na własnych doświadczeniach, że aby przekonać się, jaką wiedzę można zdobyć przez kontakt z naturą, udał się do lasu na mniej więcej dwa lata, zamieszkał w malutkiej chałupce na stwem, spędzał dni stojąc po szyję w wodzie i obserwując owady przesuwające się po powierzchni stawu, aby po dwóch latach stwierdzić, że wraca, bo ścieżka z chaty do jeziora stała się już zbyt znajoma… Był przy tym na tyle bezpretensjonalny, że nie wybrał prawdziwej dziczy, w której mógłby się stać podziwianym traperem, ale poprzestał na lasku na obrzeżach Concord, 2,5 kilometra od swojego rodzinnego domu.
Po tych dwóch latach powstało „Walden”. Jeśli nie czytaliście tej książki, nie zwlekajcie – Thoreau ma do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy, a jego głos jest wciąż aktualny. Koniecznie sięgnijcie po Thoreau, jeśli tak jak ja zachwycacie się prozą Wilka, lub jeśli podobał się Wam „Doppler” Loe, a także jeśli tak jak ja uciekacie z miasta na bezdroża i pustkowia, po to, aby potem całkiem chętnie i radośnie do tego miasta powrócić…
„Walden” nie było pierwszym dziełem Thoreau. Mieszkając nad stawem, napisał on A Week on the Concord and Merrimack Rivers, opowieść o podróży łódką, którą odbył wraz ze swoim bratem. Jak dowiedziałam się ze wspomnianej notki, Thoreau wydrukował 1000 egzemplarzy na koszt własny i właśnie dzisiaj przypada rocznica dnia, kiedy 706 z tych kopii wróciło niesprzedane do autora. Thoreau skomentował to wydarzenie we właściwy sobie sposób:
„I have now a library of nearly nine hundred volumes, over seven hundred of which I wrote myself. Is it not well that the author should behold the fruits of his labor?… Indeed, I believe that this result is more inspiring and better for me than if a thousand had bought my wares. It affects my privacy less and leaves me freer.”
Ta pozornie nonsensowna rocznica wydaje mi się całkiem ważna – jest to dzień, w której Wielki Autor ponosi klęskę, którą niczym Polyanna potrafi obrócić w sukces w sposób spójny z całą jego filozofią niezależności, nieposłuszeństwa i wolności. A ponadto dowiedziałam się, że Thoreau miał całkiem niezłe poczucie humoru:)
„Walden” zawiera w sobie jeden z moich ukochanych cytatów, który zresztą jest bardzo ważnym motywem w filmie „Stowarzyszenie umarłych poetów”
„I went to the woods because I wished to live deliberately, to front only the essential facts of life, and see if I could not learn what it had to teach, and not, when I came to die, discover that I had not lived.”
Zresztą Thoreau miał dar mówienia zwięźle i bardzo do rzeczy. Albo po prostu mówił dokładnie to, co tkwi we mnie.
„I would rather sit on a pumpkin and have it all to myself, than be crowded on a velvet cushion.”
„This world is but a canvas to our imagination.”
„While civilization has been improving our houses, it has not equally improved the men who are to inhabit them. It has created palaces, but it was not so easy to create noblemen and kings.”
„Why should we be in such desperate haste to succeed, and in such desperate enterprises? If a man does not keep pace with his companions, perhaps it is because he hears a different drummer.”
Tak sobie myślę, że fajnie by się żyło w świecie, w którym byłoby więcej takich Thoreau…
No Comments