Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką długa przerwę w blogowaniu – chyba podczas wakacji w Wietnamie… Chciałam zrobić zdjęcie mojego kompletnie zawalonego papierami stołu w charakterze usprawiedliwienia, ale spojrzawszy na niego z boku, gdy po raz pierwszy od dwóch tygodni wstałam od niego o normalnej porze, stwierdziłam, że nikomu takiego zdjęcia nie pokażę;) Powybierałam więc z niego tylko to, co się do pokazania nadaje, czyli książki. Tym właśnie zajmowałam się w ostatnich tygodniach:
Od góry idąc: „Augustan world: Life and Letters”, „From Sensibility to Romanticism”, „History of Everyday Things in England”, „Aristocracy in England”, „Women and Property in the Eighteenth Century Novel”, „A Companion to Eighteenth Century Europe”, „The Complete Poetry and Prose of William Blake”, „Provincial Towns of Early Modern England and Ireland”, „Life in the English Country House” i „The Parkers at Saltram”. Najciekawsze dla mnie książki niestety mam tylko w kserokopiach, jako że mogłam je dostać tylko z wypożyczalni międzybibliotecznej – „”Life in the eighteenth century country house”, „Wives and daughters: Women’s lives in the Georgian country house”, „The Great Good Place: country house in modern fiction” itp. Czyli krótko mówiąc, muszę się wreszcie zabrać poważnie za swój doktorat…
Całe szczęście, że sprawia mi to przyjemność, inaczej ostatnie dwa tygodnie, podczas których próbowałam coś napisać, byłyby koszmarem. Na szczęście teraz już terminy nie gonią i mam nadzieję, że będę się posuwać naprzód w mniej morderczym tempie.
Poza tym, będę z Wami szczera – może i znalazłabym czas na napisanie jakiejś zaległej recenzji pomimo tych godzin spędzonych przed monitorem, ale no cóż, jak już się oderwałam od pisania, nie mogłam się oprzeć kuszącemu z nocnego stolika trzeciemu tomowi „Pieśni ognia i lodu”. Taka jestem – niepoprawna.
Obiecuję jednak poprawę, a na zachętę dla samej siebie zebrałam w stosik książki, które jakoś niepostrzeżenie wśliznęły się do mojego domu ostatnio. Większość dostałam, kilku brakuje, ponieważ gdzieś się rozpełzły po półkach i nie mogę ich zlokalizować w tej chwili. Na pewno jednak kilka z nich będę czytać w najbliższych dniach:
„A Spot of Bother” z samego spodu przyszedł niedawno w paczuszce od Maga-mary – dziękuję bardzo, cudowna niespodzianka! „Daphne” to powieść biograficzna o Daphne du Maurier. „White Ghost Girls” rekomendowała kiedyś Chihiro. „Córkę krwawych” kupiłam po wielu pozytywnych recenzjach blogowych, nie wiedząc jeszcze, że wsiąknę w Martina i pewnie nieprędko sięgnę po inną powieść fantasy. „Zimowego monarchę” „Heliogabala”, nową powieść Irvinga „Ostatnia noc w Twisted River”, „Prywatne życie Pippy Lee” oraz „Uśmiech Lisy” dostałam dzięki uprzejmości wydawców, więc zapewne najszybciej doczekacie się recenzji (jak już Martin łaskawie wypuści mnie ze swojego uścisku – czytaj: dotrę do końca czwartego tomu…) I jeszcze druga od góry książeczka, którą wypatrzyłam przedwczoraj na stoisku z używanymi książkami angielskojęzycznymi, które pojawia się co środę w Collegium Novum – Geraldine Brooks „Year of Wonders”, z której się niesamowicie cieszę, bo od dawna chciałam ją przeczytać. To historia wielkiej epidemii dżumy, która zaatakowała Anglię w 1666 roku. Niewielka wioska Eyam została wtedy w całości poddana kwarantannie, dzięki niezwykłej decyzji jej mieszkańców. „Year of Wonders” to historia tego roku odcięcia od świata zaatakowanej dżumą społeczności.
Dobrze, że idą wakacje, może przynajmniej część z tych książek nie będzie czekała latami;)
No Comments