dzielnica fikcji

"Wstydliwa" przyjemność

15 sierpnia 2012

 

To nie jest książka typowa dla mojego blogu, a co za tym idzie, typowa dla moich zwyczajów czytelniczych. Ale co tam – jest lato, po blogach krążą listy wakacyjnych czytadeł, a ja po całym dniu ślęczenia nad osiemnastowiecznymi tekstami i ich interpretacją czułam potrzebę jakiejś odskoczni. Aczkolwiek odskocznia od osiemnastego wieku, która dokładnie w ten sam wiek osiemnasty prowadzi? To chyba źle świadczy o moim zdrowiu psychicznym.

Szczerze mówiąc jednak, cykl „Obca”, pomimo iż toczy się w wieku osiemnastym, bardzo daleko leży od tekstów, którymi zajmuję się na co dzień. Owszem, powieści przygodowe i romanse są jak najbardziej typowe, ale taka dawka erotyki przyprawiłaby Fanny Burney i jej koleżanki po fachu o palpitacje serca.

O cyklu Diany Gabaldon słyszałam wiele razy i od zawsze był gdzieś na liście „do przeczytania”. Wiedziałam, że to romans i że dotyczy podróży w czasie, więc nie paliłam się do lektury, ale czytałam na tyle dużo dobrych opinii, że byłam ciekawa. I całe szczęście, że nie sięgnęłam po niego w trakcie roku akademickiego, bo gorzko bym tego żałowała, ziewając w trakcie wykładów. „Obca” jest bowiem tak bezlitośnie wciągająca, że nie wierzę, iż można ją spokojnie odłożyć i pójść spać o przyzwoitej porze.

Tytułową obcą jest Claire Randall, pielęgniarka, która w 1945 roku wyjeżdża z mężem, którego nie widziała przez całą wojnę, na swego rodzaju miesiąc miodowy do Szkocji. Frank jest historykiem i przy okazji szuka informacji o swoich przodkach, zaś Claire trochę się nudzi, a trochę wędruje po okolicy. Podczas jednej z wędrówek trafia na tajemniczy kamienny krąg – wraz z zafascynowanym podaniami ludowymi mężem podglądają tajemnicze obrządki prowadzone przez grupkę miejscowych podczas nocy przesilenia letniego. następnego dnia Claire ponownie wyrusza w okolice kręgu, aby znaleźć jakieś ciekawe zioła, a gdy przypadkiem przejdzie między dwoma tajemniczo rozłupanymi głazami, zostaje nagle przeniesiona do roku 1743. Tak zaczyna się cała przygoda.

Osiemnastowieczna Szkocja nie jest miejscem przyjaznym dla samotnej kobiety, w dodatku ubranej w absolutnie nieodpowiednią sukienkę. Claire natychmiast pakuje się w kłopoty, zostaje wzięta do niewoli przez grupę niepokornych górali. A że dzieje się to w przededniu jakobickiego powstania, Claire zaś jest Angielką, co jej akcent natychmiast zdradza, jej sytuacja nie jest zbyt ciekawa.

„Obca” wymyka się łatwym klasyfikacjom. Oczywiście, jest to romans – Claire pozna Jamiego Frasera, rudowłosego górala, który sprawi, że przemożna chęć powrotu w bezpieczny wiek XX i objęcia męża przestanie być oczywista. Jednak sam wątek romansowy nie przesądziłby o sukcesie tej powieści – zaważyły znakomicie zarysowane tło historyczne, mnóstwo fascynujących szczegółów dotyczących życia codziennego, oraz wartka akcja. „Obca” jest w takim samym stopniu powieścią przygodową i historyczną, co romansem, aczkolwiek nie da się ukryć, iż Claire i Jamie tworzą bardzo pociągającą parę, która może uplasować się bardzo wysoko w rankingu par literackich. Myślę, że pod wieloma względami można ich porównać do Tatiany i Aleksandra z „Jeźdźca miedzianego”, mimo iż tło historyczne jest zdecydowanie inne.

Sięgając po pierwszy tom, sądziłam, że na tym poprzestanę – wydawało mi się, że kolejne części są powiązane tylko osobą głównej bohaterki, która odbywa kolejne podróże w czasie. Nic bardziej mylnego! Wszystkie tomy są ze sobą ściśle związane, każdy następny zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniego, i trudno oprzeć się pokusie sięgnięcia po kolejny. W kilka wieczorów przeczytałam więc „Obcą”, następnie „Uwięzioną w bursztynie”, której akcja toczy się częściowo w Szkocji, a częściowo we Francji. Potem sięgnęłam po „Podróżniczkę”, w której bohaterowie zostają niejako zmuszeni do wyruszenia w podróż do Nowego Świata, oraz „Jesienne werble”, w którym to tomie Claire i Jamie osiedlają się w Północnej Karolinie. Trzy pierwsze części trzymają równy poziom, a nawet wydają się lepsze z tomu na tom (w pierwszej części sporo jest brutalności i seksu, kolejne są pod tym względem nieco bardziej stonowane), „Jesienne werble” podobały mi się bardzo ze względu na opis życia osadników w kolonii. Zostały mi jeszcze trzy kolejne tomy zdecydowanie grubsze od poprzednich, ale muszę chyba trochę od tego cyklu odpocząć, bo zarwane noce zaczynają dawać mi się we znaki;)

Popularność tego cyklu jest naprawdę duża, tym bardziej zastanawia, dlaczego wciąż są problemy z jego dostępnością. Przez lata można było go dostać tylko na allegro, gdzie poszczególne tomy osiągały zawrotne ceny. Wreszcie ukazało się wznowienie, ale teraz znowu tom II jest kompletnie niedostępny – nie ma go nawet na allegro. Szkoda, bo wydaje mi się, że nie ja jedna nie zdecyduję się na kupno tomów III – VII, nie mając części drugiej – wybiorę bibliotekę, a chętnie skompletowałabym całość, bo mam wrażenie, że z przyjemnością kiedyś do tego cyklu wrócę.

A teraz dam Wam kilka dni oddechu, ponieważ wyjeżdżam do końca tygodnia. Przyjemnego weekendu:)

Moja ocena: 4.5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply