Czasem zdarza mi się wybrać książkę wyjątkowo bezmyślnie. Ostatnio pobiłam jednak samą siebie. Wiedziałam, że „Zaginiona” Karen Alvtegen jest uważana za jeden z bardziej wciągających szwedzkich thrillerów, ale mimo to zaczęłam ją czytać kilka godzin przed trzytygodniowym wyjazdem, wiedząc, że ze sobą jej na pewno nie zabiorę. W efekcie musiałam przerwać w połowie, żeby się spakować, a ostatecznie zabrałam ją do samochodu i przeczytałam w drodze do Berlina.
„Zaginiona” bowiem, chociaż dość płytka i mało skomplikowana, solidnie wciąga. Bohaterką jest 32-letnia Sybilla, która w wieku lat 18-tu uciekła z domu i od tego czasu żyje na ulicy. Świetnie przystosowana, ma swoje sposoby, aby przeżyć. Jednym z nich jest nabieranie bogatych mężczyzn w średnim wieku tak, aby zafundowali jej noc w hotelu. Niestety, gdy pewnego wieczoru spragniona odrobiny luksusu Sybilla postanawia wykorzystać swoją metodą, wybrany przez nią mężczyzna zostaje zamordowany, a ona staje się główną podejrzaną. Z dnia na dzień staje się najbardziej poszukiwaną osobą w całej Szwecji i coraz trudniej jest jej znaleźć sobie jakieś bezpieczne miejsce. W dodatku gazety wyciągają na światło dzienne sekrety z jej przeszłości, o których bardzo chciała zapomnieć.
Cioteczną babką Karen Alvtegen była Astrid Lindgren, można więc powiedzieć, że pisanie ma w genach, zaś sama powieść dostała nagrodę Glass Key Award, przyznawaną za najlepszą powieść kryminalną z krajów nordyckich. Miałam więc wysokie oczekiwania względem tej książki, być może za wysokie. „Zaginiona” nie jest bowiem wyjątkowa, ot, poprawny, zręcznie napisany thriller. Wszystkie wątki jednak są sprawnie splecione, zakończenie niezbyt przewidywalne, parę zaskoczeń pod drodze się zdarza, a całość baaardzo wciąga. Można przeczytać, zwłaszcza, gdy ma się ochotę zapomnieć o wszystkim przez jedno popołudnie.
Moja ocena: 4/6
No Comments