Na książkę australijskiego pisarza Murraya Bail „Eukaliptus” polowałam od dawna. Jednak, gdy ją wreszcie zdobyłam, zawiodłam się mocno. Obsypana świetnymi recenzjami i nagrodami, do mnie jednak nie trafia i tyle.
Pomysł jest nawet intrygujący. Na australijskiej farmie żyje człowiek opętany eukaliptusową obsesją. Obsadził swoją posiadłość wszystkimi znanymi gatunkami eukaliptusów – nie miałam pojęcia, że jest ich tak wiele! Poza eukaliptusami nic go nie interesuje, zaś jedyną bliską mu osobą jest jego córka Ellen. Gdy przychodzi pora na znalezienie jej męża, ojciec ogłasza nietypowy konkurs – rękę Ellen dostanie ten, kto poprawnie nazwie wszystkie eukaliptusy rosnące na farmie. Jako że Ellen jest niezwykle piękna, kandydatów nie brakuje, wszyscy jednak odchodzą z kwitkiem. Córka i ojciec są przekonani, że nikt nie sprosta zadaniu i żyją w spokojnym przekonaniu, że resztę życia spędzą na sennej farmie. Wkrótce jednak pojawia się pan Cave – nieco ekscentryczny, suchy i nieinteresujący znawca eukaliptusów. Powoli i metodycznie odgaduje kolejne nazwy, zaś Ellen wpada w przerażenie widząc, jak realne jest jego zwycięstwo. I wtedy pojawia się oczywiście ktoś jeszcze – tajemniczy włóczęga, który opowiada bajkowe historie i uwodzi Ellen. Czy zdoła jednak stanąć w szranki z panem Cavem i przekonać do siebie ojca Ellen? Czy ona sama będzie miała dość odwagi, aby zdecydować o sobie?
Ta prosta, nieco bajkowa historia jest opowiedziana w dość oryginalny sposób. Każdy rozdział rozpoczyna się od opisu innego eukaliptusa, którego właściwości korespondują z uczuciami bohaterów. Dość suche, botaniczne opisy przeplatają się z bajkowymi historiami opowiadanymi przez nieznajomego włóczęgę. Czyta się to nie najgorzej i ma sporo uroku – rozumiem więc, że wiele osób mogła ta książka zachwycić. Nie wiem, dlaczego nie zadziałała tak na mnie. Nie wciągały mnie opowieści, denerwowało przeskakiwanie z tematu na temat, nie uwiódł mnie klimat. Atmosfera sennego, rozżarzonego australijskiego interioru jest oddana bardzo sugestywnie, ale opowieść mnie nie porwała. Nie wykluczam jednak, że to był dla mnie niewłaściwy moment na taką książkę, więc jeśli ktoś z Was lubi bajkowe, nieco uproszczone, magiczne historie miłosne, to być może „Eukaliptus” się Wam spodoba.
Moja ocena: 3.5 / 6
No Comments