Opisy życia codziennego w dawnych wiekach zawsze miały dla mnie ogromny urok. Nie tylko opisy zresztą. Od lat razem z U. wyszukujemy i fotografujemy stare dworki, folwarki, cmentarzyki, chałupki – takie nieodnowione, często rozsypujące się, odchodzące w niepamięć. Już jako dziecko lubiłam wycieczki do pałacyków i zamków, lubiłam wyobrażać sobie ludzi, którzy tam żyli, ich stroje, jedzenie, ich myśli. Paradoksalnie o wiele więcej wiem o dawnym życiu codziennym w Anglii niż w Polsce, zresztą dotyczy to w ogóle wiedzy historycznej. Zaczęło mi to przeszkadzać i powoli dojrzewam chyba do przestudiowania jakiejś porządnej historii Polski, a tymczasem coraz chętniej sięgam po książki historyczne. „Mariannę i Róże” Janiny Fedorowicz i Joanny Konopińskiej ktoś polecił mi tutaj w komentarzach. Bardzo dziękuję i cieszę się, że nastąpiło to niedawno, gdy ukazało się wznowienie, w przeciwnym razie straciłam bym pewnie majątek kupując tę książkę w starym wydaniu na allegro. A kupiłabym na pewno, bowiem pamiętnik kobiety z ziemiańskiej rodziny, w dodatku rodziny zamieszkującej okolice, w których mi przyszło żyć, skusiłby mnie bez wątpienia. I słusznie!
„Marianna i róże” to fikcyjny pamiętnik Marianny Jasieckiej, obejmujący lata 1890 – 1914. Marianna była żoną Michała, właściciela ziemskiego, który najpierw administrował cudzym majątkiem, aby wreszcie dorobić się własnego dworku i gospodarstwa. Opowieść Marianny zaczyna się właśnie wtedy, gdy przeprowadzają się z Michałem do własnego majątku, położonego w Polwicy (między Środą Wielkopolską a Kórnikiem) i toczy się przez kolejne lata, obejmując narodziny siedmiorga dzieci (w tym sześciu córek), wnuków, zmianę domu na większy w okolicach Dolska, aby zakończyć się krótko przed wybuchem I wojny światowej. Oprócz relacji z życia domowego otrzymujemy sporo ciekawych informacji dotyczących życia w Wielkopolsce na przełomie wieków, jako że Marianna jest patriotką głęboko przejętą czynami wielkich Polaków. Córki Marianny uczą się na słynnej pensji pani Estkowskiej, cała rodzina bierze udział w koncercie Paderewskiego oraz w spotkaniu z Henrykiem Sienkiewiczem. Bardzo ciekawe dla mnie były opowieści o pierwszych tramwajach w Poznaniu, o balach w Bazarze Poznańskim, o słynnych sklepach z sukniami i biżuterią, o budowie Zamku. Przyznam szczerze, że dopiero z tej książki dowiedziałam się, kto to właściwie był Drzymała i dlaczego musiał mieszkać w wozie. Najciekawsza jest jednak opowieść o życiu w gronie rodzinnym.
Całe życie Marianny koncentruje się na mężu i dzieciach. Jej system wartości jest skrajnie konserwatywny – dziewczynki po ukończeniu pensji muszą skupić się na znalezieniu męża, to ich główna i najważniejsza życiowa misja. Wszelkie ambicje naukowe i artystyczne Marianna traktuje jako fanaberie. Romanse i burzliwe uczucia są jej całkowicie obce. Jej poglądy czasem odrzucają, jednak jest w nich coś kojącego. Jej przywiązanie do tradycji, niezłomna wiara w jeden system wartości, w Polskę i w rodzinę jest momentami irytująca, ale częściej wzruszająca.
Jasieccy nie byli bardzo zamożni, trudno mi jednak sobie wyobrazić bardziej zamożne rodziny, gdy czytam, jakie posagi i wyprawy musieli przyszykować dla swoich sześciu córek. Nie mogę sobie odmówić – przeczytajcie sami, jaką wyprawę ślubną musiała mieć 100 lat temu panna z dobrego domu. Cytuję zaledwie ułamek, dotyczący pościeli:
Pościel: 10 poduszek, 4 pierzyny, 4 spodki, 2 kołdry jasnoczerwone kryte atłasem, 2 kołdry ciemnoczerwone kryte atłasem, 2 kołdry różowe jedwabne, 2 pąsowe kołdry jedwabne, 5 kołder kolorowych, 2 pluszowe kapy na łóżka, 2 dywaniki przed łóżka, 2 dywaniki do gościnnych pokoi, 4 kołdry jedwabne gościnne zielone, 2 kołdry niebieskie atłasowe do gościnnego pokoju, 1 kołdra beige haftowana w czerwone kwiaty, 2 kapy pluszowe do pokoju gościnnego, 2 poduszki na sofę, 1 szal turecki, 3 ręczniki ozdobne do gościnnego pokoju, 2 prześcieradła wielkie gościnne frotte do kąpieli.
Bielizna pościelowa: 4 powłoki na pierzyny białe lniane, 2 powłoki na pierzyny batystowe, 4 powłoki na pierzyny bawełniane, 2 opięcia na kołdry ze wstawką szwajcarską lniane, 2 opięcia na kołdry haftowane batystowe, 4 opięcia na kołdry bez wstawek, 2 opięcia na kołdry w pasy, 4 opięcia na kołdry codzienne, 12 prześcieradeł batystowych, 12 prześcieradeł codziennych, 2 powłoczki na poduszki z haftowanymi falbanami lniane, 2 powłoczki na poduszki z haftowanymi falbanami batystowe, 4 powłoczki na poduszki lniane z zakładkami, 4 powłoczki na poduszki lniane bez zakładek, 4 powłoczki lniane ze wstawką koronkową, 4 powłoczki z tiulową wstawką, 4 powłoczki z haftem codzienne, 4 powłoczki z haftowanymi rogami, 2 powłoczki z białym haftem, 8 powłoczek gładkich batystowych.
Tak samo obfite były zestawy ręczników, obrusów, serwetek kieliszków, talerzy, garnków, sztućców, serwisów do kawy, bielizny, garderoby. I to była średniozamożna rodzina? Jakim cudem oni to wszystko w domu mieścili? Przecież trzeba było pomieścić wszystkie swoje rzeczy, a do tego drugi zestaw przygotowywany dla córki! Rozumiem, że taka wyprawa miała służyć kobiecie przez co najmniej 10 lat, a jej elementy wręcz całe życie. Czyli wychodzi na to, że kobieta dostawała wszystko, co jej potrzebne od rodziców, zaś sama przez całe życie przygotowywała wyprawy dla swoich córek. W przypadku Jasieckich, którzy córek mieli sześć, a w dodatku jedna z nich wychodziła za mąż dwukrotnie i dostała dwie wyprawy, było to naprawdę poważne zadanie.
Jasieccy sporo podróżowali, z ciekawością czytałam więc relacje z podróży do Wrocławia oraz opisy wakacji z Kołobrzegu. Sposoby podróżowania też zrobiły na mnie wrażenie – ze Środy do Poznania jechało się cały dzień, dopóki nie zbudowano linii kolejowej. Aby wyskoczyć na zakupy do miasta, trzeba było zarezerwować pokój w hotelu, a całe przedsięwzięcie zajmowało przynajmniej dwa dni.
Takich ciekawostek jest w książce wiele, co czyni ją szczególnie ciekawą dla mieszkańców Wielkopolski, ale z pewnością nie tylko. Niestety, jest też trochę minusów. Przede wszystkim, żałuję, że nie jest to biografia z prawdziwego zdarzenia. Pamiętnik został napisany przez prawnuczkę Marianny i jej koleżankę w oparciu o dokumenty, listy i okazjonalne zapiski Marianny. Czyta się to wprawdzie bardzo przyjemnie, ja jednak czułam pewien niedosyt i wolałabym wiedzieć, co jest fantazją autorek, a co tekstem autentycznym. Chętnie przeczytałabym monografię tej rodziny lub rzetelną biografię Marianny, z wszystkimi tekstami źródłowymi. Poza tym nie podobają mi się ramy czasowe. Opowieść zaczyna się, gdy Marianna jest już od kilkunastu lat mężatką, kończy się w chwili, gdy od kilku lat jest babcią, ale czeka ją jeszcze kilkanaście lat życia. Rozumiem, że zamysłem autorek było pokazanie fragmentu życia rodziny ziemiańskiej pod pruską okupacją, nie zaś stworzenie pełnego obrazu rodziny. Tym niemniej żałuję, że nie dowiem się, jak wszyscy bohaterowie spędzili wojnę, dlaczego sprzedali swój drugi dwór i zamienili go na mniejszy, czy ktoś z ich bliskich brał udział w powstaniu wielkopolskim, co czuli, gdy ich ziemie zostały wyzwolone. Brakuje mi bardzo tego zakończenia i nie rozumiem, dlaczego książka urywa się w takim miejscu, przecież z pewnością materiału było jeszcze sporo, poza tym żyli wciąż świadkowie tych wydarzeń. Na plus za to liczę dodatkowe notki biograficzne, które chociaż w skrócie informują, co stało się z poszczególnymi członkami rodziny oraz liczne fotografie, których uważne obejrzenie zabrało mi sporo czasu i które bardzo mi się podobają.
Mimo minusów, „Marianna i Róże” to zajmująca i wzruszająca opowieść o tym, jak żyli nasi przodkowie nie tak dawno temu. Ich obyczaje i styl życia zginęły bezpowrotnie, aż strach pomyśleć, co będzie za następne 100 lat;) Mam zamiar wiosną zrobić sobie wycieczkę śladami rodziny Jasieckich i odwiedzić ich dworki i inne miejsca z nimi związane, poczekam jednak, aż świat zrobi się nieco weselszy i cieplejszy. Lekturę polecam zaś gorąco.
Moja ocena: 5/6
No Comments