W ramach łapania oddechu w pierwszych dniach urlopu oraz dla odreagowania ostatnich dość ciężkich lektur, koleżanki pożyczyły mi dwie bardzo przyjemne i lekkie książki. Na pierwszy ogień poszła Elizabeth Gilbert „Jedz, módl się, kochaj” – książka, która kusiła mnie już od pewnego czasu. Opowieść kobiety, która po rozwodzie postanawia poważnie zmienić samą siebie, a dokonuje tego udając się w daleką podróż, to motyw dość znany, ale mi osobiście bliski, ponieważ sama takiego właśnie rozwiązania bym pewnie szukała. Elizabeth Gilbert swoją podróż planuje starannie. Ma rok i chce odwiedzić trzy miejsca – najpierw Włochy, gdzie chce spełnić swoje marzenie i nauczyć się włoskiego oraz po prostu wypocząć i odreagować, następnie Indie i wizyta w aśramie, w którym będzie ćwiczyć jogę i medytować, a na końcu Indonezja, a konkretnie odwiedziny u balijskiego szamana. Książka podzielona jest na 108 rozdziałów i emanuje z niej spokój i pogoda ducha. Elizabeth Gilbert nie pisze nic odkrywczego, ale z jej pisania emanuje taka szczerość, że jej przeżycia stają się niejako naszym udziałem. Czytając jej opisy, marzyłam o neapolitańskiej pizzy i kremowych włoskich lodach, wraz z nią odzyskiwałam spokój wewnętrzny i równowagę, wreszcie uwierzyłam w nieprawdopodobny happy end i siłę miłości. Słowem, idealna książka na początek wakacji, niegłupia, dodająca otuchy. Na tyle przyjemna, że sądzę, że będę ja chciała jeszcze kiedyś przeczytać, dlatego postanowiłam kupić ją sobie na własność.
Kolejną lekką lakturą, zdecydowanie innego kalibru, ale całkiem dobrą na tę straszną pogodę, którą od kilku dni przychodzi nam znosić, jest „The Secret Dreamworld of a Shopaholic” Sophie Kinselli, w Polsce wydana jako „Świat marzeń zakupoholiczki”. Spędziłam wczoraj całkiem przyjemny dzień, wylegując się w fotelu w przewiewnym mieszkaniu, wstając tylko po to, żeby wziąć coś chłodnego do picia, a powieść Sophie Kinselli znakomicie się na takie lenistwo nadaje. To typowa chick lit, a ja od czasu do czasu lubię sobie coś takiego przeczytać. Bohaterką jest Becky Bloomwood, która, cóż za niespodzianka, jest zakupoholiczką. Zarabia nie najgorzej jako dziennikarka w piśmie o finansach, niestety, zarządzanie własnymi finansami nie wychodzi jej wcale. Pakuje się w coraz poważniejsze długi, których nie jest w stanie spłacić, nie przeszkadza jej to jednak w żywiołowym reagowaniu na kolejne wyprzedaże w markowych sklepach. Pogrążając się coraz głębiej w kryzysie finansowym, Becky próbuje na różne sposoby oszczędzać lub zarabiać więcej. Do tego dochodzą perypetie miłosne, odrobina satyry na środowisko dziennikarskie i sporo poczucia humoru. Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, zwłaszcza jeśli, tak jak Becky i czasami ja, nie możecie się oprzeć sezonowym wyprzedażom;) Przygody Becky tak spodobały się czytelnikom, że autorka napisała ich całą serię i myślę, że jeszcze kiedyś sięgnę po kolejną książkę o perypetiach zakupoholiczki.
No Comments