zaułek kryminalny

Kryminał z homarem w tle – „Sztorm na Glenanach”

2 października 2015

Tajemniczy archipelag, którego wyspy trudno policzyć, klimatyczna restauracja serwująca doskonałe owoce morza i niewielka, doskonale się znająca społeczność. I trup. Właściwie nawet trzy trupy.

Na Glenanach to nic nowego. Morze jest tutaj tak kapryśne, że utonięcia należą do wyspiarskiej codzienności. Ten przypadek jest jednak inny. Trzech mężczyzn, których ciała zostały wyrzucone na brzeg jednej z niezamieszkanych wysp, zostało zamordowanych, a takie rzeczy na Glenanach się nie dzieją. A gdy ciała zostaną już zidentyfikowane, okaże się, że za tą zbrodnią kryją się glenańskie sekrety i spory, i właściwie nikt z mieszkańców nie jest wolny od podejrzeć.

Śledztwo prowadzi inspektor Dupin, który kilka lat temu przeprowadził się do Bretanii z Paryża. Wydaje mu się, że stał się już członkiem miejscowej społeczności, choć wymowa bretańskich nazwisk wciąż sprawia mu trudność. Większość lokalnych mieszkańców traktuje go jednak wciąż jak kogoś z Paryża. Zresztą jego lęk przed wodą nie pomaga mu w przekonaniu ich, że jest już jednym z nich.

W miarę jak Dupin będzie oswajał się z morzem, my będziemy coraz lepiej czuli się na Glenanach. Jean-Luc Bannalec tworzy niezwykle sugestywnie opisy krajobrazu, tak że wysepki stawiające odważnie czoła morskiemu żywiołowi stają się nagle bliskie i realne. Sama zagadka kryminalna poprowadzona jest zresztą równie sprawnie, choć mocno tradycyjnie. Dupin jest zresztą mało nowoczesnym człowiekiem – sporządza notatki na papierze, a telefonu używa tylko do rozmawiania. Jako bohater zdecydowanie daje się lubić. Bywa drażliwy, zwłaszcza kiedy zbyt długo musi obywać się bez dobrej kawy, dobrze się więc z nim rozumiem! Uwielbia owoce morza, a myśl o doskonałym homarze, którego zje wieczorem, potrafi dodać mu energii w najgorszych chwilach.

Świetna lektura, która powinna zadowolić większość wielbicieli kryminałów, a także miłośników francuskiej kuchni i wyspiarskich krajobrazów. Co ciekawe, jej autor jest Niemcem, a nazwisko Bannalec jest jego pseudonimem. Być może w tym zresztą leży sekret tej książki – przebijająca z każdej strony miłość do francuskiego wybrzeża wydaje się bardzo charakterystyczna dla zafascynowanego tym miejscem cudzoziemca. Warto wiedzieć, że „Sztorm na Glenanach” to druga część cyklu, którego bohaterem jest Dupin. Ja sięgnęłam po nią, nie znając pierwszego tomu, ponieważ kocham książki, których akcja toczy się na wyspach, i nie przeszkadzała mi w lekturze nieznajomość wcześniejszych perypetii Dupina, ponieważ jednak książka bardzo mi się podobała, mam zamiar sięgnąć także po w pierwszą część serii. Doskonała lektura na słoneczne, jesienne popołudnie!

Jean-Luc Bannalec "Sztorm na Glenanach"
Tłum. Elżbieta Kalinowska-Styczeń
Wyd. Czarne 2016

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply