Wiedziałam to od chwili, w której przewróciłam ostatnią kartkę. Może nawet wcześniej, nie potrafię powiedzieć, kiedy. Bo jak określić, na której stronie zaczynasz zdawać sobie sprawę, że obcujesz z arcydziełem? Czy już pierwsze zdanie powinno to powiedzieć? Nie wiem, kiedy krystaliczny, oszczędny styl autora zaczął docierać wprost do mojego serca z pominięciem mózgu, kiedy słońce zgasło, a cały mój świat skurczył się do zakurzonej, oblodzonej drogi. Pamiętam, że chciałam wtedy odrzucić książkę, ale nie mogłam. Obrazy z tej powieści czasem mi się śnią. Dlatego pomimo bardzo silnej konkurencji żadna inna książka nie zasłużyła tak bardzo na tytuł mojej Książki Roku 2008, jak
Konkurencja była silna i tak naprawdę wybrać było niełatwo. Najbliżej były dwie książki:
Prowokująca, ważna, niejednoznaczna powieść o tym, skąd bierze się zło w człowieku, o byciu rodzicem i partnerem, o strasznej zbrodni, która może wydarzyć się wszędzie i o tym, czy mozna jej zapobiec.
Często płaczę na filmach, rzadko zaś przy książkach. Przy tej książce płakałam, ponieważ jest piękna. Nie ma właściwie innego powodu. I z powodu tego piękna też umieszczam ją wśród pięciu najlepszych książek roku, a niewiele brakowało, żeby piękno zaprowadziło ją na samą górę dzisiejszego wpisu.
Starałam się nie umieścić zbyt wielu nietłumaczonych książek na tej liście, ponieważ chciałabym, aby jak najwięcej czytelników tego bloga po nie sięgnęło. Książka Kate Grenville nie tylko nie została wydana po polsku, ale w dodatku napisana jest wyjątkowo trudną angielszczyzną, bogatą w idiomy oraz slang. Wysiłek przebrnięcia przez niąna pewno się jednak opłaci, gdy slang okaże się całkiem zrozumiały, a czytelnik zyska satysfakcję nie tylko literacko, ale też czysto językową. Sama historia także wciąga. Jest to historia zetknięcia się białego człowieka z Aborygenem w czasach, gdy obaj byli jeszcze niewinni, opowiadająca o tym, dlaczego niewinni pozostać nie mogli. Wzruszająco, ale bez patosu, z dbałością o historyczne detale oraz soczystym stylem – nie mogłam tej książki pominąć.
Powyższe cztery nie sprawiły mi problemu, wybrałam je bez namysłu. Chciałam jednak stworzyć listę pięciu tytułów, i ostatni nie poszedł mi łatwo.Wiele książek próbowało się na tę zaszczytną pozycję wcisnąć. "Święte gry", "Dobry lekarz", "Odzyskany" ("Carry me Down") na pewno na takie wyróżnienie zasługują. Chętnie przyznałabym je książkom Marthy Grimes, które są moim tegorocznym odkryciem. Zdecydowałam jednak, że na piąte miejsce wybiorę książkę kontrowersyjną, która mnie podobała się bardzo.
Wyróżniam "Białego tygrysa" za to, że przy całym moim uwielbieniu dla Indii potrafiłam dziękitej książce przyswoić sobie sporo smutnych prawd o tym kraju, za niejednoznaczny czarny charakter, za potoczysty styl i malowniczość.
Ciekawa jestem Waszych podsumowań! A tymczasem już zaczynam robić plany czytelnicze Nowy Rok – przeglądam zapowiedzi wydawnicze, zapisuję, podskakuję z radości, widząc, że coś, o czym wiele czytałam będzie przetłumaczone już wkrótce, zapisuję intrygujące tytuły, o których nic nie wiem, i czekam niecierpliwie na wszelkie niespodzianki, których na razie wydawnictwa nie ujawniają. Wam i sobie wielu miłych niespodzianek czytelniczych i nie tylko w Nowym Roku życzę!
No Comments