Ciągle w biegu, ciągle nie mogę złapać tchu. Zatrzymałam się dzisiaj znienacka, jest piątek, kończy się rok akademicki, zbliżają wakacje. Wakacje! Podstawowa zaleta mojego zawodu – ten dreszczyk emocji związany z letnim nicnierobieniem, z lenistwem, słońcem, z podróżami. Jeszcze siłą rozpędu przebięgnę pewnie kilka najbliższych dni, jeszcze wciąż przede mną kilka godzin zajęć, egzaminów, sprawdzania testów, ale już bez przekonania do tego podchodzę, już zaczyna mnie powoli ogarniać lenistwo.
Przygotowania przedwakacyjne wiążą się oczywiście z gromadzeniem książek. Stosik powoli rośnie, niedługo go na pewno zaprezentuję. Plany czytelnicze już snuję, niedługo się skrystalizują. Plany wyjazdowe na razie nie chcą się urodzić, ale może ta atmosfera pośpiechu im po prostu nie sprzyja.
Pomiędzy jednym egzaminem a drugim byłam w tym tygodniu w stolicy, kilka godzin tylko i oczywiście w pośpiechu, ale jakims cudem udało mi się wpaść do księgarni amerykańskiej na Nowym Świecie, no i oczywiście zzieleniałam z zazdrości. Nie ma w Poznaniu miejsca z taką ilością beletrystyki w języku angielskim. Mamy Omnibusa, ale niestety nie umywa się nawet do American Bookstore… Nie darowałam sobie i w kilka minut wyszukałam dawno już upatrzoną na amazonie „Post-birthday world” Lionel Shriver, której to autorki w tej chwili czytam „Musimy porozmawiać o Kevinie” (nawiasem mówiąc, nie wiem jak to się stało, ale przekonana byłam, że to autorka amerykańska i zaplanowałam tę książkę jako odwiedziny w Ameryce Północnej w ramach wyzwania 6 kontynentów, a tymczasem okazało się, że to Brytyjka…) Przynajmniej będę miała dodatkową zachętę do takich szybkich wyjazdów do Warszawy w przyszłości…
Poza tym U wyjeżdża na prawie miesiąc, do Włoch, czego mu oczywiście z całego serca zazdroszczę, i muszę mu przygotować oddzielny stosik na wyjazd, bo z poprzednich lat już wiemy, że mu nigdy lektur na cały miesiąc nie starcza. „Święte gry” by może starczyły, ale jakoś go przerażają chyba, więc myślę nad czymś innym, w miarę pokaźnym objętościowo. Zapewne Wam jego stosik także zaprezentuję, jak już się go nam uda stworzyć.
I tak upływa mi czas, dobrze, że tak szybko, bo nie mam czasu się smucić, że zostanę sama, i to akurat teraz, gdy wreszcie będę miała czas posiedzieć trochę w domu. Ale przynajmniej moje czytanie i blogowanie na tym zapewne skorzystają;)
A Wy szykujecie się już do wakacji, książkowo i nie tylko?
No Comments