zaułek kryminalny

Misterioso

13 listopada 2010

Do kolejnych kryminałów skandynawskich podchodzę coraz bardziej ostrożnie, pełna obaw, że powstały po prostu na fali sukcesów Mankella, Larssona i innych. Bo czy możliwym jest, żeby w tych kilku krajach powstawała taka ilość dobrych kryminałów? Przy każdym kolejnym autorze zadaję sobie to pytania, i co najdziwniejsze, dość często odpowiedź po prostu musi być twierdząca. Oni po prostu potrafią tworzyć ten gatunek i tyle. I kolejni wydawani na naszym rynku autorzy okazują się całkiem ciekawi.

„Misterioso” to debiut, pierwsza powieść o drużynie A, jednostce specjalnej szwedzkiej policji, która ma rozwiązywać wyjątkowo trudne zagadki o charakterze międzynarodowym. Drużyna A została stworzona, aby złapać tajemniczego przestępcę, który zabija szwedzkich finansistów, słuchając przy tym wyjątkowo rzadkiego nagrania jazzowego. W jej skład weszła zbieranina dziwnych typów, policjantów o mrocznej często przeszłości, ściągniętych z jednostek terenowych w całej Szwecji. Początkowo nagromadzenie nowych postaci utrudnia lekturę. Ciężko się połapać nie tylko w licznych bohaterach, ale także w stawianych przez nich hipotezach. Zabójca jest na tyle nieuchwytny, że drużyna A musi sprawdzać nawet najbardziej fantastyczne tropy. Akcja rozwija się wolno, niewiele się dzieje, policjanci nudzą się w swoich ciemnych i ciasnych pokoikach, całymi godzinami przeprowadzając rozmowy telefoniczne ze znajomymi ofiar.

Ta powolność i duszność są tak charakterystyczne dla kryminałów z Północy, że nie przeszkadzały mi w lekturze, były jednak momenty, w których się nudziłam, i nawet miłosne rozterki głównego bohatera, jednego z członków drużyny A, nie rozwiewały tego uczucia. Niespodziewanie jednak akcja nabrała tempa, rozwiązania z międzynarodowych spisków zaczęły zmierzać w stronę bardziej kameralnych przestępstw i całość została zamknięta niezwykle zgrabnie. I to, co na początku wydawało mi się wadą, czyli ilość bohaterów, nazwisk, tajemnic, w perspektywie całego cyklu stało się całkiem obiecujące – członkowie drużyny A na tyle mnie zaintrygowali, że chętnie przeczytam o nich coś więcej i mam takie ciche podejrzenie, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. Słowem, kolejny szwedzki autor, którego warto zapamiętać, z ogromnym potencjałem. A sądząc po ilości nagród, które zdobył, zwłaszcza w Niemczech, gdzie jego książki są bardzo popularne, można się wiele spodziewać po jego kolejnych książkach.

Moja ocena: 4/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply