dzielnica fikcji

Na skraju rozlewiska – "Zagubieni wśród hiacyntów" Jhumpy Lahiri

3 marca 2016

Już w pierwszych akapitach swojej najnowszej powieści Jhumpa Lahiri zostawia czytelnikowi subtelne podpowiedzi na temat tego, co stanie się później.

Na wschód od Tolly Clubu, za rozwidleniem Deshapran Sashmal Road, stoi niewielki meczet. W bok rozciąga się spokojna dzielnica. Labirynt wąskich uliczek i skromnych domów zamieszkanych przez klasę średnią.

Meczet stojący w spokojnej dzielnicy, między domami. Życie toczące się gdzieś obok religii, na uliczkach mijają się zmierzający na modlitwę wierni i wracające z zakupów rodziny. W pobliżu klub z angielską nazwą, zapewne przeznaczony tylko dla Brytyjczyków, którzy pragną choć na chwilę odciąć się od mieszkańców kraju, w którym przyszło im mieszkać.

W tej okolicy na świat przyszło dwóch braci. Dzieli ich niespełna rok, ale są tak do siebie podobni, jak bliźniacy, jak dwa oczka wodne.

Na tym terenie były niegdyś dwa stawy, podłużne, jeden przy drugim, a za nimi kilkuakrowe pole.

Nie bez powodu użyty został tu czas przeszły. Stawów już nie ma, zniknęły podobnie jak otaczające je rozlewiska, które wiosną pokrywały się łanem hiacyntów. Bracia, którzy niegdyś byli jak dwie połówki jednego owocu, rozdzielili się.

Tak Jhumpa Lahiri zaczyna swoją wyciszoną opowieść o tym, jak jedna decyzja może rzucić cień na życie kilku pokoleń. Znaki tego, co się ma wydarzyć, ukryte są wszędzie, początkowo ich jednak nie zauważamy. Przeczuwamy tylko to, co się stanie, choć tak naprawdę zrozumienie przyjdzie dużo później – dopiero kiedy przeczytamy ostatnie kilka stron.

U nas i za oceanem

„Zagubieni wśród hiacyntów” to druga powieść Jhumpy Lahiri, autorki w Polsce mało znanej, choć w Stanach uznaje się ją za jedną z najważniejszych pisarek współczesnych. Debiutowała razem z Zadie Smith, której książki są u nas znane i lubiane. Obie autorki piszą o doświadczeniach ludzi przesiedlonych, próbujących znaleźć swoje miejsce w obcej kulturze. Za swój debiutancki zbiór opowiadań Lahiri dostała nagrodę Pulitzera, w ciągu następnych szesnastu lat opublikowała jeszcze jeden zbiór opowiadań i dwie powieści. Nie należy więc do pisarek zasypujących rynek swoimi utworami, a jednak każda jej książka jest za oceanem wydarzeniem. Jej najnowsza powieść „Zagubieni wśród hiacyntów” znalazła się w finale nagrody Bookera, Baileys Women’s Prize for Fiction i nagrody National Book Award. Barack Obama zabrał tę książkę ze sobą na wakacje (pomyślcie tylko, media informujące o tym, jakie książki czyta prezydent!), a następnie odznaczył autorkę medalem National Humanities. Wszystkie jej książki zostały przetłumaczone na język polski, jednak trudno powiedzieć, żeby było o nich u nas głośno.

Szkoda, Lahiri pisze bowiem piękne, nabrzmiałe znaczeniami książki o wyobcowaniu, życiu pomiędzy dwoma światami, o tym, jak porzuca się swój kraj i buduje życie gdzie indziej. Pozornie jej książki dotykają tematów, o których polski czytelnik zbyt wiele nie wie – Lahiri pisze o swoim kręgu kulturowym, czyli o życiu indyjskich, a właściwie bengalskich imigrantach w Stanach Zjednoczonych. Pisze o ludziach wykształconych, którzy wyjeżdżają, żeby się kształcić, i czują się rozdarci, jakby zdradzili swoją ojczyznę. Jednak w świecie opanowanym przez lęk przed imigrantami może warto dowiedzieć się więcej o rozterkach ludzi, którzy z różnych przyczyn muszą zbudować sobie życie od nowa w obcym miejscu? I czy naprawdę Bengalczyk robiący doktorat w Stanach tak bardzo różni się od Polaka, który próbuje znaleźć godną pracę na Wyspach Brytyjskich?

Dwaj bracia, dwie ścieżki

Bohaterami „Zagubionych wśród hiacyntów” są Subhash i Udayan. Wychowani na przedmieściach Kalkuty bracia zawsze byli sobie bardzo bliscy, jednak ich losy nie potoczą się tym samym torem. Subhash chce się kształcić, jest znakomitym studentem i wyjeżdża do Stanów na studia doktoranckie. Udayan chce zmieniać świat w sposób jak najbardziej bezpośredni. Daje się porwać rewolucyjnym ideom indyjskich maoistów, pragnie walczyć ze społecznymi nierównościami i jest gotów na wszystko. Nie zdradzę nic ponad to, co przeczytać możecie na okładce, jeśli powiem, że losy Udayana nie potoczą się dobrze. Na oczach rodziny zostanie zastrzelony przez policję, a po jego śmierci Subhash podejmie decyzję, która zaważy na losie wielu osób.

Nie wiem, dlaczego spodziewałam się, że głównym tematem książki będzie historia Indii i zamęt wzniecony przez zapatrzonych w Mao Zedonga rewolucjonistów. Lahiri jednak skupia swoją uwagę na tych, którzy z Indii wyjechali, i podobnie jak ona sama, czują się na amerykańskiej ziemi obco, a zarazem bardziej u siebie niż w kraju ojczystym. Subhash wróci więc do Stanów, ale cień jego brata będzie mu zawsze towarzyszył. Śmierć Udayana zmieni życie nawet tych członków rodziny, którzy dopiero przyjdą na świat.

Obcość i zrozumienie

Całą prawdę poznamy dopiero na ostatnich stronach powieści, kiedy nie będzie to tak naprawdę istotne. Prawdopodobnie zrozumiemy wszystko już wcześniej, czytając między słowami, dopowiadając sobie to, co nie zostało powiedziane.

To wyciszona i melancholijna książka o tym, jak niszczące mogą okazać się nasze marzenia i jak trudno jest zbudować coś na zgliszczach. Nic nie jest w niej jednoznaczne, nawet zmieniająca wszystko decyzja Subhasha może być interpretowana zarówno jako akt odwagi, jak i wyraz tchórzostwa. Lahiri nie ociera się nawet o sentymentalizm, a jednak wzbudza w nas współczucie dla każdego ze swoich bohaterów. To, jak są ze sobą spleceni widać dopiero z dalszej perspektywy. I choć na początku ulegamy pokusie, by ich osądzać, zamykamy książkę z poczuciem, że ich zrozumieliśmy.

Nie jest to książka bez wad. Czasem wydaje się zbyt płaska, wyzuta z emocji, trudno więc nawiązać emocjonalną więź z bohaterami. Dopiero kończąc lekturę zdajemy sobie sprawę z tego, że stali się nam bliscy, że będzie nam brakować wiedzy o tym, co się z nimi stało.

 
Moja ocena: 5/6
Jhumpa Lahiri "Zagubieni wśród hiacyntów" ("The Lowland")
Tłum. Maria Olejniczak-Skarsgård
Wydawnictwo Albatros 2015

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply