Jak zwykle przed wyjazdem, czytam mnóstwo książek o rejonie, w który się wybieram. Książek o Afryce mam sporo, nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, jak dużo! Dziesięciu książek o Namibii jednak nie udało mi się zebrać, w każdym razie nie po polsku. Postanowiłam więc polecić wam dziesięć książek, które dotyczą szerzej pojętej Afryki południowo-zachodniej, czyli przede wszystkim Namibii i RPA. Być może przyda wam się do planowania własnych wyjazdów, a może namówię was na czytelniczą wyprawę na dalekie południe Afryki?
Bernard Jaumann „Godzina szakala” (tłum. Alicja Rosenau)
Zacznijmy od czegoś lekkiego. Wiedzieliście, że po polsku ukazały się dwa kryminały, których akcja toczy się w stolicy Namibii, Windhuku? W dodatku są to kryminały naprawdę niezłe – „Godzina szakala” otrzymała w 2011 roku Niemiecką Nagrodę Kryminalną. Bohaterką jest policjantka Clemencia Garises, a w tle prowadzonego przez nią śledztwa jest sporo najnowszej historii Namibii, jako że fabuła inspirowana jest autentycznym morderstwem namibijskiego działacza i polityka, ikony niepodległej Namibii. Druga część serii, „Kamienista ziemia”, toczy się w nieco innym otoczeniu, a mianowicie na położonej w okolicy farmie.
Wojciech Albiński „Kalahari”
Południowoafrykański opowiadania autorstwa polskiego pisarza. Momentami nieco nużące, na pewno nie porwą każdego. Niektóre jednak podobały mi się na tyle, że mam zamiar do nich teraz wrócić. Może odkryję w nich coś nowego?
Laurens van der Post „The Lost World of the Kalahari” i „Wyprawa w głąb interioru” (tłum. Dorota Kozińska)
Nie dalej jak wczoraj brałam udział w rozmowie o miejscach, których nazwy brzmią tak niezwykle, że są wystarczającym powodem do podróży. Koleżanka mówiła o Burkina Faso, ja o pustyni Takla Makan. Wszystkie dzieliłyśmy uwielbienie dla słowa Timbuktu. Jednym z miejsc o tak magicznych nazwach jest dla mnie Kalahari. Toteż z wielu książek kontrowersyjnego brytyjskiego pisarza wybrałam jedną, która nie została przełożona na polski, pomijając „Spacer z białym Buszmenem”. Polecam jednak wszystkie książki Laurensa van der Posta. Stały się już klasykami literatury podróżniczej i choć są już dość wiekowe, warto poznać Afrykę jego oczami.
Riccardo Orizio „Zaginione białe plemiona” (tłum. Joanna Ugniewska, Mateusz Salwa)
W przypadku tej książki popełniam lekkie nadużycie, jako że tylko jeden jej rozdział jest poświęcony Namibii. Jest to jednak rozdział na tyle dobry, że umieszczenie książki na tej liście wydaje mi się zasadne. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczych Basterach – mniejszości etnicznej, wywodzącej się głównie od Holendrów, którzy wyruszyli niegdyś na Wielki Trek i osiedlili się w Namibii (niektórzy także w Angoli). Dzisiaj starają się o autonomię polityczną, mają nawet własną flagę.
Adam Hochschild „Lustro o północy. Śladami Wielkiego Treku” (tłum. Hanna Jankowska)
Ta książka dopiero przede mną, jednak po lekturze innych książek Hochschilda jestem pewna, że warto sięgnąć i po „Lustro o północy”. To opowieść o RPA, w której historia słynnego treku, czyli migracji sporej grupy ludności w XIX wieku, przeplata się z obrazem współczesnego społeczeństwa tego kraju.
Wojciech Jagielski „Wypalanie traw”
W zestawieniu książek o południowej Afryce nie mogło zabraknąć doskonałego reportażu Wojciecha Jagielskiego. Sądzę, że nie trzeba go nikomu specjalnie polecać, ja zabieram się właśnie za powtórną lekturę.
Lawrence Anthony „The Elephant Whisperer”
Szkoda, że nikt nie wydał po polsku książki legendarnego już zaklinacza słoni, czyli człowieka, który przygarnął kiedyś stado wyjątkowo dzikich i niedających się opanować słoni. Tyle razy uciekały z rezerwatu, stanowiąc zagrożenie dla ludzi i dla siebie, że strażnicy wpadali w rozpacz. Anthony, przyrodnik, właściciel rezerwatu przyrody w RPA, zajął się niesubordynowanymi słoniami, poznał je blisko, zdobył ich zaufanie i lojalność. Wierzcie lub nie, ale kiedy zmarł, wiele lat po tym, jak napisał tę książkę, słonie zaczęły gromadzić się pod domem swojego dawnego opiekuna. Skąd wiedziały, że nie żyje?
André Brink „Tamta strona ciszy” (tłum. Anna Kołyszko, Michał Kłobukowski)
Wstrząsająca powieść pochodzącego z RPA pisarza, dość brutalna, ale też naprawdę piękna. Bohaterką jest Hanna, która wyjeżdża z Niemiec do Afryki Południowo-Zachodniej, tak bowiem nazywano dawniej Namibię. To powieść o podboju, ujarzmianiu kobiet i krajów. Przejmująca.
Mark i Delia Owens „Cry of the Kalahari”
Jeszcze jedna książka z Kalahari w tle. Autorzy spędzili wiele lat badając lwy pustynne, żyjące na pograniczu Botswany, Namibii i RPA. To książka nie tyle o lwach, ile o ich podróży przez ten region Afryki, o latach, które tam spędzili, o przyrodzie i o pustyni. Czytam ją powoli od kilku tygodni i podoba mi się coraz bardziej!
Poza dziesiątką, ale warto wspomnieć:
Wojciech Rogala „Witamy w białej Afryce” – moja opinia tutaj.
David Olusoga, Gasper Erichsen „Zbrodnia Kajzera” (tłum. Piotr Tarczyński) – książka historyczna dotycząca ludobójstwa dokonanego przez niemieckich kolonizatorów na grupach etnicznych Herero i Nama na początku XX wieku. Doskonała i wstrząsająca.
Henno Martin „The Sheltering Desert” – opowieść o dwóch niemieckich geologach, którzy próbując uniknąć wcielenia do wojska podczas II wojny światowej, spędzili dwa i pół roku na pustyni Namib. Świetna, będę o niej jeszcze pisać.
Dorzucicie swoje propozycje do tej listy? Czytaliście coś o Namibii, RPA i Botswanie?
10 komentarzy
Gość: Moreni,
2017/07/02 23:33:19
The Elephant Whisperer brzmi jak coś dla mnie, zwłaszcza, że jestem na etapie intensywnego poszukiwania książek niepopularnonaukowych o zwierzętach (i najlepiej, żeby nie była to kolejna biografia psa spisana przez jego pana. Nie żebym miała coś przeciwko psom, ale jednak wolę coś oryginalniejszego) – będę intensywnie wysyłać fluidy do jakiejś siły wyższej, może ktoś wyda (Marginesy może, w serii Eco? Albo Czarne w Menażerii?)
Od siebie chciałam polecić „Afrykańską love story”, ale to w Kenii się dzieje, więc za daleko na północ…
Kupiłam i przeczytałam „Afrykańską love story” – świetna! Szkoda, że taki ma tytuł, bo przez to pewnie sporo osób po nią nie sięgnie. A co do niepopularnonaukowych o zwierzętach, to czytałaś np. „Nie taki wilk straszny” Mowata? Albo „The Ring of Bright Water” Gavina Maxwella, po polsku pod słabym tytułem „Wydry pana Gavina”?
Gość: rudakocica
2017/07/03 16:37:43
Moja ukochana seria Kobieca agencja detektywistyczna nr 1 Alexander McCall Smith . Mądre i dobre książki.
Gość: ammbrozyjka,
2017/07/03 23:21:14
na hasło 'południowo-zachodnia Afryka’ od razu przyszła mi na myśl ukochana autorka Alexandra Fuller (świetnie tłumaczona na PL przez Dobromiłę Jankowską lubimyczytac.pl/autor/80032/alexandra-fuller). Co prawda akcja jej autobiograficznych książek Fuller nie toczy się ani w RPA ani a Namibii, ale dzisiejszej Zimbabwe, Malawi i Zambii, ale to jakby 'blisko’, te rejony…
Andre Brink to bardzo płodny pisarz; po PL wyszło sporo jego rzeczy, choć akurat z tych nic nie czytałam (ale inną).
No i twórczość Coetzee: 'Hańba’ i 'Życie i czasy Michaela K.’ to mistrzostwo świata
to tak na gorąco… Pozdrawiam
Gość: ammbrozyjka,
2017/07/03 23:38:03
Nie wkleiło mi się wyżej to, co czytałam A. Brinka: http://www.amazon.co.uk/Fork-Road-Memoir-André-Brink/dp/1846552443 (nota bene, jego druga żona to Polka..).
A, i dosłownie parę tygodni temu wyszedł tomik poezji wybitnej pisarki afrykanerskiej, Antije Krog:
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/4294/Cialo-ograbione—Antjie-Krog (która zresztą promowała go w Krakowie, na festiwalu Miłosza)!
Gość: Pożeracz,
2017/07/04 15:42:26
W moim przypadku z południa jedynie Coetzee i Lauren Beukes, ale ta druga to już do fantastykę tworzy. Był jeszcze całkiem niezły kryminał („In the Evil Day”) częściowo toczący się w RPA. Poza tym z Afryki głównie Nigeria.
Gość: Marianna in Africa,
2017/07/11 11:48:52
Ach, przypomnialas mi, ze „Godzine szakala” czytalam w zeszlym roku, w ramach Wrzesnia z Kryminalem, i zupelnie zapomnialam o niej napisac! Bardzo przyzwoita rzecz. Mnie sie „Kalahari” podobalo wlasnie ze wzgledu na to wolne tempo, moze dlatego, ze tak m.in. zapamietalam RPA i Namibie 🙂 Brinka na razie czytalam tylko „Sucha biala pore” (swietna), kilka jego ksiazek nadal czeka na polce, a van der Post na Kindle’u. „Zaginione biale plemiona” to w ogole genialna rzecz, chyba musze sobie znow przeczytac! A kilku Basterow udalo mi sie w Namibii zobaczyc, w supermarkecie w Swakopmund 😀 Musialam sie naprawde kontrolowac, zeby sie za bardzo nie gapic, bo tak niesamowicie wygladali! 🙂
Gość: Marta Sz.,
2017/07/12 13:24:11
Wojciech Jagielski „Wypalanie traw” ja się chyba skuszę na tę pozycję, bo muszę przyznać, że już o niej gdzieś słyszałam, ale nie jestem pewna, czy to to. Ale skoro reportaż to chyba to łyknę od razu 🙂
Gość: Ania,
2017/08/05 17:28:19
Afrykańscy pisarze są bardzo niedocenieni w Polsce, Beukes – świetna, Fuller też choć jak sama przyznaje nie wie czy dalej jest „Afrykanką”, a o tym samym regionie ale zupełnie inaczej pisze Sabatini, jej Chłopiec z sąsiedztwo jest rewelacyjny. O Rwandzie ciekawie – Maria Panna Nilu, Ogród spieczonej ziemi mimo infantylnego tytułu jest interesującym kryminałem, Przepis na miłość i zbrodnię – urocze połączenie też wątku kryminalnego z romansem, a do tego mnóstwo o kuchni, a teraz czytam Nigdzie w Afryce i też szczerze polecam 🙂
Gość: Joka,
2017/12/15 00:56:28
Do dziś przechowuję nr WO z wywiadem z Barbarą Stasińską. Za jej rekomendacją zaczęłam czytać książki Doris Lessing i Coetzee. I stało się tak, że książka po książce przeczytałam „Hańbę”, ” Trawa spiewa”i ” Wypalanie traw” . Długo nie mogłam „wyjść” z Afryki. Ksiazki zrobiły na mnie potężne wrażenie i właściwie pomogły odkryć to czego szukam, sięgając też po Flanagana (Pragnienie) , historii, która pozwala mi poznać fragment jakiegoś miejsca czy czasu. Chwilę po Hańbie przeczytałam też „Los utracony” Kertesza i z trudem podniosłam się spod ciężaru „doświadczonej” hańby. Bardzo polecam ten zestaw jesli ktos chce sie udać w wędrówkę po Południowej Afryce i zrozumieć jej hańbę.