Niedzielna Dziesiątka

Niedzielna dziesiątka – książki o szkockich wyspach

24 lipca 2016

Nie pamiętam, od czego się to zaczęło. Bardzo możliwe, że pierwszą książką, która sprawiła, że zaczęłam marzyć o szkockich wyspach, był „Odmieniec” – urocza historia pewnej bernikli, która zgubiła swoje stado, i pewnej dwójki ludzi, którzy znaleźli miłość tam, gdzie nikt się nie spodziewał. A może fascynacja położonymi na Dalekiej Północy wyspami ma swoje źródło w jeszcze wcześniejszych lekturach? Nie wiem, ale pamiętam, jak będąc w leżącym dosłownie na końcu świata malutkim, rybackim miasteczku w Argentynie powiedziałam, ku uciesze wszystkich towarzyszy, że gdybym miała do dyspozycji jeszcze jedno życie, chciałabym właśnie w takim miejscu zamieszkać. Jest coś nieodparcie pociągającego w wyspach otoczonych lodowatym morzem, smaganych wiatrem przez większą część roku. Ludzie żyjący w takich miejscach muszą być twardzi, tak przynajmniej mi się wydaje. Kocham wyspy i chociaż pewnie nigdy na żadnej nie zamieszkam, chętnie je odwiedzam i jeszcze chętniej o nich czytam. A że w tym roku Szkocja jest u nas gorącym tematem, dzisiaj opowiem wam o książkach, których akcja toczy się właśnie na szkockich wyspach.

Karen Altenberg „Island on Wings”

Najbardziej chyba działającym na wyobraźnię archipelagiem szkockim jest St Kilda – najbardziej na zachód wysunięta część Hebrydów Zewnętrznych. Od lat trzydziestych ubiegłego wieku nikt tam nie mieszka. Książka Karen Altenberg to powieść historyczna o dwójce ludzi, którzy dobrowolnie przeprowadzili się w to samotne i prymitywne miejsce. To pełna emocji, pięknie napisana powieść o miłości, poczuciu misji i niezrozumieniu.

Susan Fletcher „The Silver Dark Sea”

Susan Fletcher to jedna z moich ukochanych autorek, na której książki zawsze czekam z niecierpliwością. Potrafi pisać poetycko i tworzy kobiece narratorki o niesamowicie sugestywnym głosie. „The Silver Dark Sea” to książka, której akcja toczy się na fikcyjnej wyspie, niekoniecznie szkockiej, jednak autorka przyznaje, że inspirowała się wyspami szkockimi i na nich wzorowała opisy miejsc. Mieszkańcy wyspy kilka lat wcześniej stracili jednego z mieszkańców. Teraz morze wyrzuca na brzeg tajemniczego nieznajomego, którego przybycie zmieni ich wszystkich. To doskonała powieść i bardzo żałuję, że nie została wydana po polsku. W Mieście Książek znajdziecie za to recenzje dwóch innych, przetłumaczonych na język polski, powieści tej autorki: „Eve Green” (recenzja tutaj) i „Ostrygojadów” (tutaj).

Judy Fairbairns „Island Wife”

O tej książce dopiero pisałam, wiecie więc, że nie spełniła do końca oczekiwań, jakie w niej pokładałam. Niemniej, warto po nią sięgnąć, jeśli jesteście ciekawi tego, jak wygląda życie na wyspie i chcecie poznać jego mniej romantyczny obraz.

Sarah Moss „Nocne czuwanie”

Z tą książką mam szczególnie bliski związek. Autorkę pokochałam już lata temu za osadzone na północy powieści. „Nocne czuwanie” to opowieść o Annie, która wraz z mężem przenosi się na lato na niezamieszkaną wyspę. On bada zachowania maskonurów, a ona z trudem radzi sobie z cierpiącym na bezsenność niemowlakiem i równie trudnym starszym synkiem. Jej życie nie staje się prostsze, gdy pewnego dnia odkopuje w ogrodzie szkielet małego dziecka. Jednocześnie czytelnik poznaje historię May, młodej dziewczyny, która przybyła na tę wyspę w dziewiętnastym wieku z zamiarem szerzenia zasad higieny wśród żyjących w prymitywnych warunkach wyspiarzy. Książka jest nieco posępna, ale niesamowicie wciągająca i klimatyczna, do tego Anna potrafi spojrzeć na własne życie z dystansem i humorem. Z przyjemnością też zdradzę, że książka ta ukaże się za kilka miesięcy po polsku w moim tłumaczeniu! Sarah Moss napisała więcej książek o losach mieszkańców tej wysepki – kolejne są jeszcze lepsze!

S. K. Tremayne „Bliźnięta z lodu”, tłum. Robert Kędzierski

Zimne i posępne wyspy stanowią doskonałe tło dla kryminałów. Akcja „Bliźniąt z lodu” toczy się na fikcyjną wyspę położoną u wybrzeży Szkocji. Rodzina, która się tam przenosi, jest dotknięta straszliwą tragedią – rok wcześniej zginęła jedna Lydia, jedna z córek Moorcroftów, mająca siostrę bliźniaczkę. Po przeprowadzce siostra ta nagle wyjawia, że w rzeczywistości jest Lydią. Atmosfera się zagęszcza, a od lektury trudno się oderwać.

Adam Nicolson „Sea Room: An Island Life”

Tak się dziwnie składa, że w dzisiejszej dziesiątce znalazło się sporo książek autorów, których bardzo lubię i którym jestem wierna od lat. Adam Nicolson również należy do moich ulubieńców. Poznałam go dzięki książce o Sissinghurst – jednej z angielskich rezydencji o fascynującej historii, za którą Nicolson dostał nagrodę Ondaatje. Potem przeczytałam jego opowieść o latach spędzonych na angielskiej wsi, w hrabstwie Sussex i przekonałam się, że Nicolson umie zabawnie i poetycko opowiadać o życiu codziennym i o otaczającej go przyrodzie. Spodobały mi się te bezpretensjonalne, pięknie napisane wspomnienia i zaczęłam sięgać po inne książki autora. „Sea Room” to chyba mój ulubiony tytuł. To książka, na jaką miałam nadzieję, sięgając po „Island Wife” – mądra, pełna pasji i zachwytu światem. W wieku dwudziestu jeden lat autor odziedziczył trzy niewielkie wyspy położone w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. Wyspy te, kupione przed laty przez ojca autora, stają się dla Nicolsona nie tylko repozytorium wspomnień, ale przede wszystkim miejscem ucieczki. Pięknie jest to napisane i mam ochotę przeczytać tę książkę ponownie.

Kathleen Jamie „Findings”

Powtarzam się dzisiaj, twierdząc, że język wielu z wymienianych przeze mnie książek jest poetycki, i chętnie bym już tego przymiotnika nie używała, ale w przypadku „Findings” muszę. Kathleen Jamie jest bowiem przede wszystkim uznaną i nagradzaną poetką, zaś „Findings” to jej przemyślenia z podróży po Szkocji, między innymi po Orkadach. To cieniutka książeczka, którą czyta się powoli, z ołówkiem w ręku, zachwycając się kunsztownym językiem i wraz z autorką zachwycając światem. Lektura obowiązkowa!

Peter May „Czarny dom”, tłum. Jan Kabat

Ostatnich trzech książek nie ma na zdjęciu, ale nie przegapcie ich! „Czarny dom” i kolejne dwie części cyklu: „Człowiek z wyspy Lewis” i „Jezioro tajemnic”, to rewelacyjny cykl kryminałów, które właściwie kryminałami nie są. To raczej powieści obyczajowe z wątkiem kryminalnym, osadzone w realiach wyspy Lewis. Ich bohaterem jest niejaki Fin, policjant z Edynburga, na różne sposoby związany z wyspą. Sprawy, którymi się będzie zajmował, są skomplikowane, a aby je rozwiązać, często trzeba będzie wniknąć głęboko w lokalną społeczność i zrozumieć rządzące nią prawa, a także poznać skrywane przez nią sekrety.

Ann Cleeves „Czerń kruka”, tłum. Sławomir Kędzierski

Książka ta jest pierwszą częścią tak zwanego kwartetu szetlandzkiego, czyli cyklu kryminałów, których akcja toczy się na Szetlandach. W Polsce ukazały się tylko dwa pierwsze tomy (moja recenzja tutaj), za to po angielsku kwartet przestał już być kwartetem, ponieważ pod wpływem popularności cyklu autorka, po napisaniu czterech części, postanowiła napisać kolejne cztery. To rasowe kryminały, z posępnym policjantem w roli głównej, niewielką społecznością wyspy w roli drugoplanowej i z ciekawymi zagadkami kryminalnymi, które nie tak łatwo rozwiązać. BBC nakręciło serial na podstawie tej serii, szkoda, że u nas ani książki, ani wersja telewizyjna nie są bardziej popularne.

Fred Bodsworth „Odmieniec”, tłum. Ryszarda Grzybowska

Wahałam się, czy umieszczać tę książkę w dzisiejszym zestawieniu, bo prawdę mówiąc, na szkockiej wyspie toczy się niewielka część akcji. Jest to jednak jeden z tytułów, które najsilniej mi się ze szkockimi wyspami kojarzą, a podróż na wyspę Barra i obserwacje żyjących tam ptaków od lat są wysoko na liście moich podróżniczych marzeń. To opowieść o gąsiorze bernikli białolicej, który gubi swoje stado i trafia do Kanady, oraz o młodym pisarzu, który zakochuje się w Indiance. Piękna i mądra to powieść, niesłusznie nieco zapomniana.

Znacie któreś z wymienianych przeze mnie tytułów? A może dopiszecie inne książki, których akcja toczy się na szkockich wyspach, albo po prostu w Szkocji? Być może dziesiątka szkockich, ale niekoniecznie wyspiarskich tytułów też się tutaj wkrótce pojawi!

You Might Also Like

6 komentarzy

  • Reply Kopia komentarza z poprzedniego bloga - agnieszka_azj 24 marca 2019 at 19:30

    agnieszka_azj
    2016/07/25 11:10:55
    Czytałam (dzięki Twojej rekomendacji) Ann Cleeves. Teraz właśnie skończyłam „Czary dom” i idę do biblioteki po kolejne książki Petera May’a.
    O wyspach zimnych, choć nie szkockich czytałam niedawno „Eklawę”, której akcja umieszczona jest na należących do Danii Wyspach Owczych. Mimo że autor nazywa się Ove Logmansbo (z przekreślonymi o w nazwisku), napisana jest po polsku, bo jest on w połowie Farerem, a w połowie Polakiem.
    „Enklawa” ma wszystkie zalety skandynawskiego kryminału, ale bez dewiantów seksualnych 😉 Poza tym – moje ukochane klimaty wyspiarskie i realia życia na odległych od stałego lądu Wyspach Owczych. I jeszcze – dobrze skonstruowana intryga, do końca rozwiązanie nie było oczywiste.
    publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/kryminaly/enklawa

  • Reply padma 24 marca 2019 at 19:30

    jane_doe_blog
    2016/07/25 11:26:02
    Jak Szkocja, to tylko Ian Rankin ze swoim bohaterem Johnem Rebusem. To jeden z najlepszych kryminalnych cykli, jakie zostały napisane. Z Edynburgiem w jednej z głównych ról.

  • Reply Kopia komentarza z poprzedniego bloga - Opty2 24 marca 2019 at 19:32

    opty2
    2016/07/25 14:59:55
    A czytałam wszystkie polskie książki, które wymieniłaś. „Odmieńca” też pamiętam, choć go strasznie dawno czytałam. Rankin i Denis Mina tez zaliczeni. Ostatnio to czytałam Larsa Myttinga „Płyń z tonącymi”, gdzie częściowo akcja dzieje się na Szetlandach, skąd dowiedziałam się, że kiedyś należały do Norwegi.

  • Reply Kopia komentarza z poprzedniego bloga - tommyknocker 24 marca 2019 at 19:32

    tommyknocker
    2016/07/26 08:41:34
    A ja polecam mroczny dreszczowiec Simona Becketta „Zapisane w kościach”, akcja rozgrywa się na niegościnnej, ponurej wyspie Runa..

  • Reply padma 24 marca 2019 at 19:33

    agnes_plus
    2016/08/07 00:04:49
    „Tam piaski śpiewają” Josephine Tey (to Szkotka, o ile się nie mylę), pięknie tam opisała Szkocję.

  • Reply Powieści na zimowe wieczory – niedzielna dziesiątka – Miasto Książek 11 lipca 2021 at 15:14

    […] muszę pomyśleć nad drugą edycją Niedzielnej dziesiątki książek o wyspach – pierwsza tutaj). „Nad oceanem czasu” to bardzo bogata powieść, pełna odniesień do folkloru i […]

  • Leave a Reply