goście z innych miejscowości

Poniedziałkowy gość – bookfa

9 maja 2011

Mało brakowało, a kolejny poniedziałek minąłby bez poniedziałkowego gościa. Cały weekend spędziłam w pracy, a wczoraj jeszcze pół nocy przy komputerze, i kompletnie wyleciało mi z głowy, że wkrótce nadejdzie pora na kolejny odcinek cyklu. Miałam też niejasne wrażenie, że mam już przygotowane czyjeś odpowiedzi. Dzisiaj jednak stwierdziłam, że było to wrażenie mylne i już miałam zamiast cyklu pisać recenzję, gdy wiedziona przeczuciem postanowiłam zajrzeć do folderu ze spamem. I faktycznie – czekały tam spokojnie odpowiedzi Bookfy! Aż strach pomyśleć, że mogły tam przepaść na dłużej, i nie miałabym okazji przypomnieć sobie o dwóch książkach, które Bookfa wspomina, a które MUSZĘ w końcu przeczytać… Bookfa to bardzo interesująca blogerka, która na codzień wykonuje pracę marzeń – no, przynajmniej dla mnie. Jeździ bowiem w obwoźnej bibliotece po drogach i bezdrożach Skandynawii. Na jej blogu Lost in the Library oprócz recenzji znajdziecie relacje z życia tej niecodziennej instytucji, ja je uwielbiam!

Przy okazji stwierdziłam, że pytania z cyklu „Poniedziałkowy gość” wywołują niezły stres;) Kiedyś będę musiała je zmienić, na razie jednak za bardzo ciekawią mnie Wasze odpowiedzi, żebym się ich tak łatwo pozbyła;) Zapraszam do zapoznania się z trzema tytułami polecanymi przez Bookfę!

**************************

Bardzo mi miło, ze zostałam zaproszona jako poniedziałkowy gość. Nie spodziewałam się tego zupełnie, jako że mój blog plasuje sie w ogonie rankingu blogów literackich, a ja na dodatek uprawiam w nim krytykanctwo zupełnie po amatorsku. Bardzo dziękuję, ze mogę sie znaleźć się  w gronie poniedziałkowych osobowości blogowych 😉 Odpowiedz na te niby proste pytania nie jest wcale łatwa. Dużo mniej problemów miałby pewnie statystyczny Polak, który wiadomo ile czyta.

Ja, czytając wcześniejszych poniedziałkowych gości nawet nie próbowałam odpowiedzieć sama sobie na te pytania. Na myśl, ze miałabym wybrać w każdej kategorii tylko JEDNĄ książkę dostawałam zawrotu głowy. Jednak bardzo sympatycznemu zaproszeniu padmy nie mogłam odmówić i walcząc z zawrotami głowy przeplatanymi wyrzutami sumienia, dość niesprawiedliwie pomijając wiele tytułów, wskazałam te…

MOJA ULUBIONA KSIĄŻKA

Może to zabrzmi dziwnie ale moje ulubione książki z czasem sie zmieniają. TERAZ jest nią „Oczyszczenie” Sofi Oksanen. Gdyby pytanie padło kilka miesięcy wcześniej byłaby nią powieść Golowkiny „Pokonani”. Trzymała się na pierwszym miejscu kilka dobrych lat. Sofi Oksanen zadziwiła mnie formą narracji i wnikliwą znajomością tematu, zwłaszcza ze względu na swój młody wiek. Wiadomo, że czasy, o których pisze zna tylko z opowiadań i lekcji historii. Brutalna historia, którą opowiedziała i sposób, w jaki to zrobiła po prostu mną wstrząsnęły. Za każdym razem bałam sie wziąć ja do reki i jednocześnie nie mogłam odłożyć, kiedy już czytałam kolejny kawałek. Rzadko kiedy to co czytam potrafi wzbudzić we mnie takie emocje. Stworzone przez nią psychologiczne portrety bohaterek powieści to nie często spotykane w literaturze spojrzenie na pojecie dobra i zła oraz pobudki ludzkich zachowań.

KSIĄŻKA, KTÓRA ZMIENIŁA MOJE ŻYCIE

Tym razem nie miałam aż takiego problemu z wybraniem tej jednej. Trafiłam na taką jako początkująca nastolatka, a w życiu dorosłym niestety jeszcze nie. Jest to powieść dla młodzieży, napisana przez Joannę Chmielewską: „Zwyczajne życie”. Przeczytałam ją jako trzynastoletnie dziewczę i byłam zdumiona. Tereska i Okrętka były takie do mnie podobne i jednocześnie takie inne. Ta inność mnie oszołomiła. Oto dziewczyny, które są sobą niezależnie od okoliczności! Też zapragnęłam być taka bezpośrednia i wyzwolona z więzów grzeczności i tego co wypada lub nie, dziewczynce w moim wieku. Wychowana, ze dyga sie mówiąc dorosłym „dzień dobry”, milczy kiedy dorośli rozmawiają oraz że nie reaguje się spontanicznie, bo nie wypada, w trakcie lektury przeszłam totalną metamorfozę. Ugrzeczniona ponad miarę bookfa przestala wtedy istnieć. Nieodwołalnie i na zawsze.

MAŁO ZNANA KSIĄŻKA, KTÓRA ZASŁUGUJE NA SZERSZĄ UWAGĘ

Generalnie mało znana w dzisiejszych czasach jest twórczość Ericha Marii Remarque’a, a szkoda. To genialny pisarz. Nikt tak jak on nie umiał pisać o wpływie wojny na ludzkie losy. Okrucieństwo wojny pokazywał nie jako ogrom zniszczeń i cierpienie milionów tylko jako dramat jednostki. Na happy end w jego powieściach nie ma co liczyć. Bohaterami jego powieści są najczęściej Niemcy, ludzie, których rzadko mamy okazje postrzegać jako ofiary wojny. Jego powieści z wojną w roli głównej to dramaty konkretnych ludzi. Najczęstsze motywy pojawiające sie w jego powieściach to ucieczka, ciężka choroba, miłość i śmierć. Na początku lat 60-tych napisał powieść „Noc w Lizbonie”. Myślę, że ona najlepiej oddaje mroczną atmosferę jego powieści. Przejmująca historia szczęśliwego życia zrujnowanego przez wojnę. Jednym z bohaterów jest niemiecki uciekinier Ludwig, który próbuje uciec do USA z ogarniętej wojną Europy. Pewien mężczyzna oferuje mu bilet do wolności ale Ludwig musi w zamian za to wysłuchać jego historii. Z każdą strona narasta tragizm tej historii. Podobnie mroczną atmosferę znalazłam tylko w jednej książce polskiego pisarza: „Mgłach nad Loara” Gabriela Zycha.

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply