dalekie wyprawy

Weekend lekko szalony

20 maja 2011

Co normalny człowiek robi w swój jedyny wolny weekend na przestrzeni kilku miesięcy?

Śpi? Sprząta mieszkanie? Nie robi nic? Jedzie do galerii handlowej? Odwiedza znajomych? Wychodzi na miasto?

A co robi Padma w swój jedyny wolny weekend w tym semestrze? Czyta? Otóż nie tym razem. Padma dała się ponieść fantazji, lub też, jak kto woli, szaleństwu, i wybiera się do swojego ulubionego miasta tylko po to, żeby spotkać się z pisarzem, który ją zafascynował!

Tak, wiem, normalni ludzie tak nie robią. Normalni ludzie nie jadą ot tak, na weekend, do Londynu, a jeśli nawet, to po to, żeby pozwiedzać, zrobić zakupy, pójść na koncert. Osobiście jednak uważam, że spotkanie z pisarzem, zwłaszcza takim, którego w Europie bardzo rzadko można zobaczyć, jest tak samą dobrą okazją jak każda inna!

Skusiła mnie Chihiro, i od niej dowiedziałam się, że Paul Theroux będzie w Londynie. W dodatku stało się to akurat wtedy, gdy zaczarowała mnie jego książka „Pociąg-widmo do Gwiazdy Wschodu”. Przemknął mi przez myśl pomysł wyjazdu, ale zaraz sama go sobie z głowy wybiłam, wiedząc, jak napięty mam plan zajęć w tym semestrze. Potem jednak zauważyłam, że spotkanie jest zaraz po moim jedynym wolnym weekendzie, a jeszcze później ceny biletów lotniczych na te daty zaczęły spadać coraz bardziej i bardziej, aż wreszcie uległam.

Mam więc zamiar przez najbliższe cztery dni snuć się po ulubionych zakamarkach, może zajrzę w jakieś nieznane mi jeszcze zakątki Londynu, na pewno odwiedzę wszystkie ulubione antykwariaty w Bloomsbury i kupię zdecydowanie za dużo książek, posiedzę parę godzin nad manuskryptami w Bibliotece Brytyjskiej, wypiję latte na schodach National Gallery, poczytam na trawie w St. James’s Park, spotkam się z zaprzyjaźnionymi blogerkami i wmuszę w mojego brata porcję kultury. A na sam koniec posłucham Paula Theroux opowiadającego o swojej najnowszej książce! I to w dodatku w towarzystwie koleżanki tak samo sfiksowanej na punkcie Londynu jak ja:)

A może macie jakieś podpowiedzi, co warto w Londynie zobaczyć, gdy się widziało już wszystkie główne atrakcje? Kupiłam sobie książkę z podpowiedziami – „Hidden walks of London”, ale czeka ona na mnie w Londynie, więc nie mogę nic zaplanować z wyprzedzeniem. A wybór taki, że głowa boli – może Hampstead, z domem Keatsa i innymi literackimi miejscami? A może dom Darwina, skoro mam zamiar czytać wkrótce jego biografię? Któraś z licznych osiemnastowiecznych rezydencji, dwieście lat temu zaliczanych do wiejskich, a obecnie wchłoniętych przez miasto? Strawberry Hill, ekscentryczny zamek Horacego Walpole’a, wreszcie otwarty po wieloletnim remoncie? Fenton House, siedemnastowieczny dom kupiecki, idealnie zachowany? Tudorowski Sutton House? Syon House, wspaniała rezydencja odwiedzana przez Henryka VIII, Elżbietę I i wiele innych znakomitości? Byliście w którymś z tych miejsc? Jakie mniej znane atrakcje Londynu polecacie?

Wygląda na to, że jeszcze nie wsiadłam do samolotu, a już muszę zacząć planować kolejny wyjazd;) Ale póki co, trzymajcie kciuki, żebym się zmieściła w limicie bagażu;)

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply