Gdzieś uciekły mi trzy dni między powrotem z Luton, a wyjazdem w szeroki świat. Jeśli komuś takie niepotrzebne dni sie nagle trafią, to poproszę o ich zwrot, moje ci one!
Nagle okazało się więc, że trzy dni temu była w Anglii, a teraz jestem w drodze do Hamburga. Czeka mnie lot do Dubaju, doba na podobno interesującym, ale niezbyt wygodnym lotnisku, następnie dwudniowy postój w Bangkoku, aby wreszcie, w niedzielę o północy dotrzeć do Indonezji, a konkretnie do miasta Surabaya na Jawie.
Kilka przeczytanych książek musi niestety poczekać na recenzje do września, przepraszam, ale winą obarczam zaginione dni! Nie zdążyłam nawet reaktywować bloga podróżniczego, postaram się to jednak uczynić, gdy tylko dotrę do w miarę sprawnie działającego internetu. Tymczasem będę relację z drogi zdawać tutaj, o tym, że drugi blog ruszył, także tutaj napiszę.
Pięknego sierpnia wszystkim życzę i idę zbierać siły;)
No Comments