Tak się jakoś składa, że kryminały dobrze czyta się jesienią. Przynajmniej we mnie coraz ciemniejsze wieczory wywołują chęć do prześledzenia jakiejś zagadki kryminalnej wraz z lubianym detektywem czy policjantami. Na szczęście wydawnictwa dobrze tę potrzebę rozumieją i wydają kolejne części lubianych przeze mnie serii kryminalnych.
Po książki Arnego Dahla sięgam zawsze, to jeden z moich ulubionych pisarzy, a poprzedni tom serii o Drużynie A, „Wody wielkie”, to jeden z najlepszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam. „Sen nocy letniej” trzyma poziom, choć nie jest może aż tak idealny.
Drużyna A to zbieranina bardzo ciekawych postaci, które nauczyliśmy się lubić i rozumieć podczas lektury poprzednich pięciu tomów. Niestety, nadszedł czas zmian – Kerstin zastępuje Hultina na stanowisku szefa, a Paul Hjelm, do tej pory główna postać Drużyny, odchodzi do innego wydziału. Drużyna dostaje w zamian dwóch nowych członków, oczywiście niezbyt typowych. Nie wszystkim się te zmiany podobają, niektórzy nie potrafią się odnaleźć, przestają ze sobą rozmawiać, dawne porozumienie gdzieś znika. Zaczynają się jednak pojawiać sprawy do rozwiązania. Jedna, druga, trzecia… Dawno już Drużyna nie prowadziła tylu niepowiązanych dochodzeń jednocześnie. A może jednak nie są one takie całkiem niezwiązane?
Kolejne zagadki się mnożą, jeden trop prowadzi nawet do Poznania, gdzie toczy się znaczna część akcji. „Sen nocy letniej” nie jest jednak zwykłym kryminałem. Morderca pociąga za sznurki niczym Puk z szekspirowskiej sztuki, próbując doprowadzić do tego, żeby Drużyna A się znowu zjednoczyła.
Więcej tu komentarza społecznego, niż kryminalnej intrygi, ale całość niewątpliwie wciąga, wszystko układa się w fascynującą całość, i tylko na końcu pozostaje lekki niedosyt. Jednak tak chyba musi być, najdłuższa noc lata to noc magii, nie wszystko można wyjaśnić racjonalnie.
Wielki plus za Poznań. Nie lubię, gdy pisarze zagraniczni osadzają akcję w Polsce – przeważnie wychodzi wtedy na jaw ich niewiedza. Arne Dahl jednak sprawił się znakomicie. Nazwiska, miejsca – wszystko się zgadza. Poznań jest opisany całkiem ciekawie, nic nie zgrzyta, co dodaje autorowi wiarygodności.
Słowem – znakomita lektura, jak zwykle u tego pisarza.
Moja ocena: 4.5/6
No Comments