Gdzieś pomiędzy jedną pracą zaliczeniową a drugą, przeczytałam książkę Anny J. Szepielak „Dworek pod Lipami”. Chciałam lektury lekkiej i przyjemnej, która nie odciągnęłaby mnie całkiem od pracy, ale zapewniła chwilową odskocznię, słowem – potrzebowałam dobrego czytadła. Przypomniało mi się, że oglądałam kiedyś tę książkę w księgarni z zainteresowaniem, więc zaryzykowałam, kupiłam ebooka i z przyjemnością spędziłam kilka wieczorów w towarzystwie Gabrysi, bohaterki książki.
„Dworek pod Lipami” ma konstrukcję, jaką bardzo lubię – opowieść współczesna przeplata się z historią sprzed lat, w tym przypadku nie tyle odkrywaną, co wymyślaną przez bohaterkę – pisarkę. Gabrysia przechodzi (oczywiście!) kryzys małżeński, i z nieba spada jej prośba najlepszej przyjaciółki o przypilnowanie domu przez kilka dni. Pusty dom na wsi to idealne miejsce nie tylko do rozmyślań nad własnymi problemami, ale także do pracy nad nową powieścią, której pomysł dopiero się tworzył. Historia Celiny, dziewiętnastowiecznej młodej mężatki, jest pełna uroku i sprawia, że „Dworek pod Lipami” czyta się naprawdę nieźle.
Sporo w tej książce banałów – niestety! Motywy jak zwykle te same – problemy małżeńskie, wierna przyjaciółka, stary dom z tajemnicami, przystojny sąsiad. Na szczęście wszystko to podane w bardzo strawny sposób – lekko, z wdziękiem, bez przesadnego słodzenia, z pewną dozą humoru. Tak naprawdę najbardziej mi przeszkadzało to, jak dokładnie historia Celina odbijała perypetie Gabrysi – to także sprawdzony zabieg, ale jednak denerwujący. Gdyby te opowieści aż tak się nie uzupełniały, losy Celiny byłyby dla czytelnika dużo ciekawsze.
Całość to klasyczne, dobre czytadło. Ma wszystko to, czego się po kobiecej literaturze można spodziewać, i chyba taki był cel. Czytelniczka pragnąca lektury znajomej, zapewniającej jej dobre samopoczucie i sporo radości, na pewno się nie zawiedzie. Ja przeczytałam z przyjemnością i będę czekać na kolejną książkę autorki.
Moja ocena: 4/6
No Comments