No cóż, chciałam nieznanego pisarza do odkrycia, a mam pierwszą od kilku lat Noblistkę, której książki czytałam. Nie mogę jednak powiedzieć, że sie rozczarowałam i nie dołączę do licznej grupy malkontentów, ponieważ uważam Doris Lessing za dobrą pisarkę, której nie zna niestety nie tylko większość czytelników w Polsce, ale nawet studenci literatury angielskiej. Zresztą jakżebym miała się nie cieszyć z angielskiego Nobla;)
Pokrótce – Doris Lessing urodziła się w Persji (obecnym Iranie) w 1919. Jako dziecko wyjechała z rodzicami do Południowej Rodezji (Zimbabwe), gdzie spędziła dzieciństwo i młodość. Do Anglii przyjechała po raz pierwszo dopiero w wieku lat trzydziestu. Przywiozła ze sobą rękopis swojej pierwszej powieści, „The grass is singing”. Książka odniosła ogromny sukces i zapoczątkowała karierę Lessing.
Czytałam tę książkę jeszcze na studiach i chętnie ją sobie odświeżę. Jej bohaterka, Mary, mieszkająca podobnie jak sama autorka w Rodezji, opuszcza rodzinną farmę i przenosi się do miasta, aby zakosztować wolności. Chce być niezależna, ale gdy słyszy od znajomych, że nigdy nie wyjdzie za mąż, ale podświadomie zaczyna szukać mężczyzny. Poznaje Dicka, farmera, wychodzi za niego, tym samym wkraczając w świat, którego nie zrozumie i i który znienawidzi. Nienawidzi swojego małego, dusznego domu, krajowców, upału, samotności, a nawet swojego męża. Lata mijają, ona zapada się coraz głębiej w swoją samotność i frustrację, aż w końcu zwraca się do jedynego człowieka, u którego może znaleźć ciepło i pocieszenie – do tubylczego kucharza. Nie zdaje sobie sprawy, że przekraczając niepisaną granicę między czarnymi i białymi rzuci kamyk, który wywoła lawinę zdarzeń i ostatecznie doprowadzi do tragedii.
Doris Lessing wywołała prawdziwą burzę tę powieścią, w której czystym i donośnym głosem opowiedziała się przeciwko hipokryzji, nierówności, rasizmowi. Mary, którą targają wewnętrzne konflikty, jest ofiarą i sprawczynią jednocześnie, wszystko zaś dzieje się w pięknej scenerii afrykańskiej, opisanej szczegółowo i z pietyzmem. Nie wiem, czy wydano ją po polsku, ale jeśli nie, to mam nadzieję, że na fali zainteresowania pojawi się w pierwszej kolejności.
Najbardziej znaną powieścią jest chyba „The Golden Notebook”, wspomniany nawet w uzasadnieniu dzisiejszej nagrody. To dość ekperymentalna powieść utrzymana w konwencji Bildungsroman o powieściopisarce dotkniętej niemocą twórczą. Próbując zapanować nad ogarniającym ją obłędem zaczyna pisać pamiętniki. Pamiętników jest pięć, każdy w innym kolorze: czarny do opisywania swoich zmagań twórczych, czerwony do spraw politycznych, niebieski do codziennych, żółty o związkach i uczuciach oraz złoty, który stanowi klucz do jej wyzdrowienia. Narratorka ma obsesję na punkcie różnych sposobów odczytania tego samego tekstu, a jej pamiętniki są próbą uporządkowania chaosu, w którym żyje.
Doris Lessing to pisarka nierówna, wiele jej powieści zostało dość kiepsko ocenionych przez krytykę i czytelników. Tym niemniej tematy przez nią poruszane oraz ciągłe ekperymentowanie z formą i językiem są niezwykle interesujące, a moim zdaniem jej dość nieudana przygoda z science-fiction świadczy tylko o tym, że szukając swojego głosu nie przejmowała się konwenansami. Chcąc zresztą zwieść krytykę, opublikowała część powieści pod pseudonimem Jane Somers, i podobno świetnie bawiła się recenzjami, których autorzy nie wiedzieli nic o autorce, którą recenzują i przez to skupiali się faktycznie na samym tekście.
To, co mi najbardziej podoba się u Doris Lessing, to jej kompletne oderwanie od jakichkolwiek etykietek. Choćby ostatnia powieść, „The Cleft” – dziwna, jednocześnie antykobieca i antymęska dystopia stawia autorkę w wyraźnej sprzeczności z jej wizerunkiem ikony ruchu feministycznego. Rozpiętość gatunków od realizmu społecznego przez fantastykę do powieści ekperymentalnej i politycznej, autoironia i humor, idealizm polityczny i społeczny – czego chcieć więcej od laureatki nagrody Nobla? Moim zdaniem to całkiem zasłużony laur, który potwierdza tylko wyjątkowo mocną pozycję literatury brytyjskiej w świecie (w ciągu ostatnich sześciu lat, trzech laureatów to Brytyjczycy – Naipaul, Pinter i teraz Lessing). Cóż, Brytyjczycy nie potrafią może gotować, są kiepskimi kochankami, pogodę mają kiepską a temperament nijaki, ale potrafią pisać powieści. I choć większość z tych stwierdzeń to oczywiście stereotypy, ostatnie z nich jest niewątpliwie prawdziwe.
No Comments