W świecie pozorów i złudzeń, w którym wszystko określone jest przez sieć społecznych zależności i uwarunkowań, w czasach pozornie nieciekawych historycznie, pełni ambicji i oczekiwań, które być może nigdy nie zostaną spełnione, żyją dzieci cesarza – trzydziestoletni nowojorczycy, jeszcze nie całkiem dorośli, ale już pozbawieni wielu złudzeń młodości. Próbując poukładać sobie związki, zobowiązania i życie zawodowe, odsłaniają swoje kompleksy i niedoskonałości, obnażają aspiracje, złudzenia, słabości i lęki. Marina Thwaite, córka znanego dziennikarza, w wieku lat trzydziestu wraca do rodziców i boryka się z własną książką. Danielle, producentka telewizyjna, nie potrafi przekonać szefa do żadnego ambitnego pomysłu. Mieszka sama w maleńkim, sterylnym mieszkanku i nie może znaleźć odpowiedniego partnera. Nie mogło oczywiście zabraknąć geja – Julius, krytyk z ambicjami, nie mogąc zarobić na życie dorywczymi zleceniami, tuła się między agencjami pośrednictwa pracy oraz między kolejnymi kochankami. Bootie, kuzyn Mariny, ucieka z prowincjonalnego miasteczka do Nowego Jorku, chcąc dokonać wielkich czynów i zacząć żyć naprawdę.
Obserwujemy ich życie z bardzo bliska, w intymnej, wręcz klaustrofobicznej narracji. Danielle wdaje się w romans z Murrayem Thwaite, ojcem swojej najlepszej przyjaciółki, Marina wiąże się z egocentrycznym Australijczykiem pragnącym podbić Amerykę, Julius dla nowego chłopaka porzuca przyjaciół, swoje pasje i ambicje. Ten dziwny moment wchodzenia w prawdziwą dorosłość jest smutny – „dorastanie i łączenie się w pary jest procesem wyrastania z wesołości”.
Zwierciadłem, w którym wszyscy odbijają się w swojej prawdziwej postaci, jest Bootie. Przenikliwy i bezlitosny, obcy w nieprzyjaznym mieście, czuje się uprawniony lub wręcz zobligowany do głośnego mówienia prawdy takiej, jaką ją widzi. Nowy Jork w jego oczach to miasto nieoswojone, przerażające. Po pierwszej wędrówce po Manhattanie czuł, że „rozpada się na milion nieskończenie małych cząsteczek i wyfruwa przez drzwi w tę wielką nieznaną przestrzeń Nowego Jorku.”
Dzięki odniesieniom do różnych wydarzeń, jak choćby premier filmowych, od początku lektury zdajemy sobie sprawę, że bohaterowie powieści mylą się mówiąc, że czasy, w których żyją, są „karygodnie nieciekawe”, że nigdy nie znajdą się w centrum historii. Cień 11 września kładzie się na całej opowieści, tak samo jak wieże WTC oglądane z okna Danielle zaważą na jej życiu. W przełomowym momencie romansu, w chwili, gdy wszystkie ambicje i oczekiwania bohaterów zaczynają rozsypywać się jak wieże z klocków, historia eksploduje wraz z uderzeniami samolotów i świat się zmienia. Odsłaniają się prawdziwe uczucia, pryskają iluzje. I nawet gdy potępiamy całkowicie niemoralne, nieludzkie wręcz postępowanie jednego z bohaterów, rozumiemy iż wynika ono z desperackiej potrzeby sprzeciwienia się rzeczywistości, mówienia własnym głosem za wszelką, nawet najwyższą cenę.
Dla mnie, mniej więcej rówieśniczki bohaterów, dzielącej z nimi wiele nadziei i złudzeń, ta książka była czymś więcej niż tylko gorzko-humorystyczną opowieścią o amerykańskim społeczeństwie w przededniu chwili, która zmieniła nie tylko ich, ale i cały świat. Oczywiście książka ma swoje wady – małą wiarygodność przynajmniej jednej postaci oraz bardzo dziwne i irytujące literówki powtarzające się w całej książce (chyba literówki, chociaż wydaje mi się to bardzo dziwne, że to samo słowo w różnych odmianach ma taką samą literówkę w całości tekstu?). Opowieść wciąga jednak od pierwszej strony do ostatniej, a Claire Messuda z łatwością przechodzi od prześmiewczej krytyki nowojorskiej socjety do kwestii uniwersalnych, kluczowych dla diagnozy stanu współczesnego społeczeństwa. Pierwsza dziesiątka bestsellerów New York Times oraz nominacja do zeszłorocznego Bookera w pełni zasłużone.
No Comments