uliczki nagród literackich

Komu nagrodę?

18 października 2011

Dzisiaj przypada noc Bookera. Kiedyś większą wagę przywiązywałam do tej nagrody i próbowałam przeczytać choć kilka nominowanych tytułów przed ogłoszeniem wyników. Ostatnio brak mi do tego zapału, tym niemniej dzień wręczenia nagrody odnotowuję w swoim kalendarzu i czekam na niego z ciekawością, tak jak tysiące czytelników na całym świecie. Tegoroczny Booker wzbudził mnóstwo kontrowersji, co zresztą staje się powoli normą. Zanim więc poznamy zwycięzcę, warto może przez chwilę zastanowić się, dlaczego nagrody literackie są dla nas, czytelników, ważne, i czy w ogóle powinny?

Jesień w nagrody literackie obfituje. W Polsce sezon otwiera wręczenie statuetki Nike, kilka tygodni później poznajemy nazwisko laureata literackiego Nobla, aby wreszcie zakończyć ten cykl Bookerem – wtedy możemy cierpliwie czekać na wiosnę i Orange Prize oraz Pulitzera. Niewątpliwie nagrody literackie podnoszą sprzedaż. Ale czy dla nas, czytelników, są i powinny być istotne?

Z przyznaniem każdej nagrody wiążą się jakieś kontrowersje – w mediach toczone są dyskusje o nominowanych i pominiętych, na jurorów ciskane są gromy. Te dyskusje są ważne – pobudzają ciekawość, skłaniają do zapoznania się z książkami choćby po to, aby wyrobić sobie własną opinię. Czy jednak zawsze tak się dzieje? Nie sądzicie, że wyjątkowo cicho było w tym roku o Nike? Czy najważniejsza polska nagroda literacka nie powinna wzbudzać większego zainteresowania? Na blogach i forach książkowych dało się usłyszeć pojedyncze głosy, że nagroda ta staje się zbyt oderwana od naszej czytelniczej rzeczywistości, książki są zbyt ambitne, a dyskusje na temat wyboru dokonanego przez jury toczą się rzadko i po cichu. I chociaż wydaje mi się, że wśród nominowanych jest sporo książek jak najbardziej przystępnych, a już na pewno po wiele warto sięgnąć, to trudno się nie zgodzić z tym, że coraz mniej się o Nike mówi (zwłaszcza jeśli porównać to z niewiarygodnie ożywioną debatą na temat Bookera w mediach brytyjskich!). W naszych księgarniach trudno znaleźć stoliki, na których leżałyby wszystkie nominowane książki, co jest normą w księgarniach brytyjskich. W mediach bezpośrednio z tą nagrodą nie związanych mało jest artykułów na jej temat, niewielu blogerów recenzuje nominowane książki. Przykre to i smutne, bo przecież taka nagroda mogłaby się znacznie lepiej przysłużyć promocji czytelnictwa. Czy faktycznie Nike jest zbyt ambitne? Czy gdyby wśród nagradzanych książek było więcej, nazwijmy to bestsellerów, jej znaczenie by wzrosło? Czy wręcz przeciwnie, zdewaluowałaby się kompletnie?

W odpowiedzi na te pytania może pomóc analiza losów nagrody Bookera, która w ostatnich latach zdaje się iść w kierunku większej przystępności, poświęcając po drodze część swoich ideałów. Dawniej książki nagradzane były za swoją wartość literacką przede wszystkim, i wtedy można było natrafić na prawdziwe arcydzieła, do których aż chce się wracać wielokrotnie – „Opętanie” A. S. Byatt, „Dzieci północy” Rushdiego i kilka innych. Ostatnio jednak jurorzy otwarcie przyznają, że nagradzają nie tyle za wartość literacką, ale za „readability”, czyli to, czy książkę łatwo się czyta, czy jest przystępna. I sypią się zewsząd gromy, że nagroda się zdewaluowała. Powstał nawet pomysł stworzenia nagrody konkurencyjnej, która nie ograniczałaby się tylko do autorów z krajów Wspólnoty Brytyjskiej, ale dopuszczałaby wszystkie książki wydane w danym roku w Wielkiej Brytanii w języku angielskim. Swojego poparcia dla tej inicjatywy udzielili także laureaci Bookera, w tym John Banville, i inni znani pisarze, między innymi David Mitchell. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj

W którą więc należałoby pójść stronę? Być może w sytuacji, w której tak wiele osób nie czyta, warto byłoby wykonać lekki ukłon w stronę publiczności i nominować książki, których lektura nie okaże się doświadczeniem zniechęcającym do czytania jako takiego. Nie chciałabym jednak, aby nagle nagrody wędrowały do książek przeciętnych, napisanych siermiężnie, ale za to wciągających. Chciałabym móc na liście nominowanych odkryć tytuł, który zachowam na półce i w pamięci, który się nie zestarzeje za kilka miesięcy, zastąpiony przez kolejne mu podobne. Tytuł, który będę czytać za kilkanaście lat raz jeszcze z moją córką. Czy da się znaleźć złoty środek? Na pewno nie jest to łatwe. Może należałoby listy nominowanych bardziej dywersyfikować? Na liście finalistów Bookera coraz częściej pojawiają się ostatnio kryminały i powieści przygodowe, które mają chyba właśnie przyciągnąć mniej wyrobionego czytelnika. Od najbardziej znanej i jakby nie patrzeć prestiżowej nagrody oczekiwalibyśmy chyba jednak czegoś więcej? Z drugiej strony bardziej ambitna Nike specjalnie nie ekscytuje… A jednak wierzę, że wielka literatura trafia do serc wielu czytelników, także tych, którzy zazwyczaj sięgają po książki wyeksponowane na półce bestsellerów. Jeannette Winterson napisała dzisiaj w The Guardian, że chociaż dzisiejszy zwycięzca trafi zapewne na nocne stoliki w wielu angielskich domach, nie to powinno się liczyć. Zmienienie serca jednej choćby osoby jest ważniejszym, większym osiągnięciem i takie książki powinny być premiowane. Aczkolwiek z drugiej strony, co powiedziałaby Winterson w Polsce, w której książki nagrodzone Nike nie trafiają pewnie nawet do 1% gospodarstw?

Przy tych wszystkich wątpliwościach, nagroda Bookera wciąż ożywia środowisko czytelnicze w Wielkiej Brytanii. A nieco inny charakter list nominowanych być może jest czysto przypadkowy, w końcu ostatecznie wszystko zależy od jurorów, którzy co roku są zmieniani. Laureaci Bookera są regularnie tłumaczeni na inne języki, nagrodzone książki są też właściwie zawsze wydawane po polsku, prestiż tej nagrody jest więc naprawdę duży. Mnie co roku ekscytuje, i chociaż nie udało mi się jeszcze przeczytać żadnego z nominowanych tytułów, ciekawa jestem, kto wygra i prawdopodobnie się z tą książką spróbuję zapoznać. Zresztą od wielu prawie zawsze czytam zwycięską książkę (wyjątkiem jest zeszłoroczny laureat, który wyjątkowo mnie nie pociąga).

Czy sądzicie, że nagrody powinny wędrować do książek bardziej przystępnych i bardziej popularnych, czy raczej jurorzy powinni skupić się na wyławianiu prawdziwych pereł? Czy warto używać nagrody do propagowania czytania, czy raczej szukać książek, które faktycznie zmienią nasze serca? Czy Nike jest za mało przystępna i przez to niepopularna, a Booker się dewaluuje, nominując czytadła, a nie wielkie dzieła? A może w Polsce po prostu brak jest nagrody, który przyznawana byłaby tylko powieściom? Może obecność esejów i poezji na liście nominowanych czyni ją bardziej hermetyczną?

Booker ekscytuje też samych pisarzy – to chyba oczywiste. Czy jednak czasem nie za bardzo? A może w ogóle nagrody literackie są absurdem? Jak można porównać dwa dzieła sztuki, którymi przecież są, a przynajmniej bywają, dzieła literackie? Takie porównanie zawsze będzie nieobiektywne. Niekompetencja jurora może skrzywdzić świetną książkę, a tym samym autora, jeśli ten się zbytnio przejmie. Chociaż wszyscy to wiemy, to jednak siła promocyjna nagród jest tak wielka, że powstają wciąż nowe…

Nagroda Bookera zostanie wręczona dzisiaj po 22.00 naszego czasu. BBC zamieszcza relację online, niestety nie można jej obejrzeć z Polski… Pozostanie mi tylko odświeżanie stron www w oczekiwaniu na najświeższe info… I choć Booker nie przyciąga mojej uwagi na tyle, żebym rzucała się na cała szóstkę finalistów, to nie sposób odmówić mu magii, i dlatego właśnie co roku spędzam jeden październikowy wieczór przed komputerem, niecierpliwie czekając na wynik.



Tegoroczni finaliści – kto zdobędzie tę jakże pożądaną nagrodę?

Update: Wygrywa faworyt – Julian Barnes za „The Sense of an Ending”. Wygląda na to, że zwyciężyła Literatura przez duże L. Czy tak miało być, czy też debata o dewaluacji Bookera miała na to wpływ? A może właśnie w ten sposób Booker wygrywa – nominując książki poczytne, dobrze się sprzedające, a nagradzając takie, które prezentują sobą coś więcej? Nie byłam pewna, czy szybko sięgnę po nagrodzoną książkę, ale skoro to Barnes, nie będę się ociągać:) A Wy?

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply