Długi weekend to wreszcie okazja, aby spakować całą torbę książek i uciec za miasto, aby w ciszy i spokoju relaksować się na leżaku, wstając tylko po to, aby dopilnować grilla… Weekend się już prawie zaczyna, pogoda ma być, grill czeka, tylko co z tą torbą? Odwieczny problem – co zabrać? Musi być w miarę lekko, bo na słońcu ciężko się skupić na poważnej lekturze, ale też niegłupio i wciągająco. Co zabieracie? Ja mam następujące propozycje:
Laura Lippman "To, co ukryte"
Ostatnio odrodziła się moja pasja do kryminałów, i niewątpliwie jest to gatunek jak najbardziej odpowiedni do leniwego czytania weekendowego. Nowa seria wydawana przez Amber – Kryminał z klasą, zapowiada się bardzo interesująco. Mnie wciągnęła już powieść Laury Lippman.
Dwie jedenastoletnie dziewczynki wyproszone z urodzin koleżanki, za niegrzeczne zachowanie, skręcają w złą stronę na nieznanej ulicy. Przed jednym z domów widzą samotny wózek z dzieckiem. To, co następuje potem, przekracza granice wyobraźni i nieodwracalnie niszczy trzy rodziny.
Siedem lat później Alice i Ronnie wychodzą z zakładów poprawczych. Wracają do domów, mają szansę zacząć wszystko od nowa. Jednak tajemnica, którą owiana jest ich dawana zbrodnia, wciąż dręczy ich rodziców, prawników i policjantów. Wszystkich, którzy wtedy nie odważyli się stawić czoła szokującej prawdzie. A teraz znika kolejne dziecko w niepokojących okolicznościach…
Przesycony atmosferą tajemnicy kryminał z klasą nagrodzony Anthony i Barry Award: najwyższymi amerykańskimi nagrodami literackimi dla najlepszej powieści kryminalnej.
Gregory David Roberts "Shantaram"
Wreszcie po polsku powieść, na którą długo czekałam, polecana kiedyś przez Chihiro. Szeroko zakrojona powieść przygodowo-podróżnicza z akcją w Indiach. Opowiada prawdziwą historię samego autora: buntownika i pisarza, będącego na bakier z całym światem. Po brawurowej ucieczce z australijskiego więzienia znajduje schronienie w slumsach Bombaju, gdzie pracuje jako lekarz, a potem, wciąż niesyty wrażeń, wiąże się z miejscową mafią. Powieściowy majstersztyk: inteligentny, sensacyjny, romantyczny, zabawny, pełen szczegółów z życia codziennego w Indiach. Pochwała mądrości cywilizacji Wschodu, która potrafi przynieść ukojenie, jakiego próżno szukać na Zachodzie.
Keith Donohue "Skradzione dziecko"
Bardzo intryguje mnie ta książka, postaram się ją przeczytać wkróce. "Skradzione dziecko", podobnie jak "Alicja w krainie czarów", to opowieść, która pozwala zajrzeć pod podszewkę naszego życia. To baśń dla dorosłych, wędrówka wstecz, ku tej dramatycznej chwili, w której wielu z nas zdradziło swoje marzenia, ideały… Pewnego dnia mały Henry Day tak bardzo pogniewał się na mamę, że uciekł z domu i schował się w lesie. Następnego dnia go odnaleziono, ale tak naprawdę wcale do domu nie powrócił. Został podmieniony. Nie on jeden…
"Podmianki czasami ułowić się udało. Kim one są? To dzieci uwiedzione przez szczep podmiankowy, przerabiane przez setki lat, po to aby znów podstawić je w miejsce porwanego dziecka ludzi. Nakładają się warstwy doświadczeń, okruchy pamiętania, wyuczone życiorysy tych, których ma się podmienić." – Ernest Bryll
Aminatta Forna "Kamienie przodków"
Świeżutka nowość, od dzisiaj w księgarniach, przeze mnie wyczekiwana już od miesięcy. Plantacja kawy w Rofathane należy do Ciebie. Ciągle jest. Po otrzymaniu tego listu Abie wyjeżdża z Londynu do Afryki, by przejąć posiadłość swojego zmarłego dziadka. Na miejscu spotyka jego cztery córki: Mariamę, Hawę, Serah i Asanę. Sędziwe już ciotki raczą ją fascynującymi i szczerymi opowieściami o swoich losach, nie pomijając bolesnych wydarzeń i wstydliwych tajemnic. Dzięki nim Abie odbywa sentymentalną podróż w zdawałoby się bezpowrotnie utracony świat dzieciństwa.
Kamienie przodków to wspaniała saga ukazująca XX-wieczną Afrykę. Powieść mieni się od barw, zapachów i dźwięków. Jest jak ogromny różnokolorowy patchwork, utkany z cierpienia i radości, ze zdrady i namiętności, z okrucieństwa i dobroci. Dla czytelnika to okazja do zagłębienia się w dzieje kontynentu o odmiennej kulturze i obyczajach, lecz – jak możemy się przekonać – o bardzo podobnym systemie wartości.
Myślę, że jest w czym wybierać. Ja mam zamiar zapoznać się z tymi książkami jak najszybciej, ale weekend poświęcę jednak innej książce, wyczekiwanej zdecydowanie najdłużej. Idealnie w porę mój brat zrobił mi niespodziankę, przysyłając wymarzony "Wolf Totem" Jiang Ronga, zdobywcę The Man Asian Literary Prize, czyli tzw. azjatyckiego Bookera, przyznanego po raz pierwszy w ubiegłym roku. O nagrodzie i o tej książce pisałam tutaj, a że angielskie tłumaczenie ukazało się wiele miesięcy po ogłoszeniu werdyktu jury, czekałam na nią strasznie długo… Nie mogę się już doczekać, kiedy ją zacznę!
Relaksującego, słonecznego weekendu i ciekawych lektur Wam życzę!
No Comments