Kupiony wczoraj najnowszy numer National Geographic mile mnie zaskoczył całkiem ciekawym artykułem o autorce "Frankensteina" Mary Shelley. Nie napisałabym chyba jednak nic na ten temat, gdybym nie zajrzała dzisiaj na Today in Literature i nie znalazła tam również wzmianki o Shelleyach – właśnie 9 listopada 1816 roku pierwsza żona Percy’ego Shelley, Harriet, popełniła samobójstwo. Przypomniało mi to moją niegdysiejszą fascynację Shelleyami i ich życiem, które chyba zawsze wydawało mi się nawet ciekawsze niż ich twórczość. Artykuł w NG sugeruje możliwe związki między Frankensteinem a Ząbkowicami Śląskimi, co jest całkiem interesującą teorią.
Percy Bysshe Shelley, jeden z czołowych romantyków angielskich, miał bardzo nowoczesne i liberalne podejście do życia, w tym także do związków – wierność i stałość uczuć uważał za przeżytek. Tym niemniej, a może właśnie dlatego, uwodzenie kobiet nie sprawiało mu trudności i nakłonienie do ucieczki i zamążpójścia pochodzącej z bardzo konserwatywnej rodziny, 16-letniej zaledwie Harriet przyszło mu z łatwością. Niedługo po ślubie Shelley wyjechał do Francji, wdał się tam w romans z również 16-letnią Mary Godwin, a następnie wrócił do żony i opowiedział jej o wszystkim, oczekując, iż zgodzi się ona na romans męża i sama również będzie oddawać wolnej miłości. Ponieważ Harriet nie wyraziła entuzjazmu, Percy zostawił ją ponownie, z dzieckiem i w ciąży, i wrócił do Francji. Harriet urodziła kolejne dziecko, wdała się faktycznie w romans i zaszła w ciążę, a gdy kochanek ją zostawił, utopiła się w rzeczce w Hyde Parku. Jej ciało wyłowiono dopiero 30 grudnia i próbowano ożywić elektrowstrząsami!!! Percy w tym czasie podróżował po Europie w wesołym towarzystwie Mary, jej kuzynki Claire (nota bene również zakochanej w Percym), oraz George’a Byrona. Doborowe towarzystwo, czyż nie?
Wolny od więzów Percy ożenił się z Mary, a jej kuzynka zainteresowała sobą Byrona. Cała czwórka spotkała się ponownie latem 1816 roku – słynne lato anomalii pogodowych, odpowiadających burzy w życiu Shelleyów (Mary straciła właśnie dziecko). Byron wynajął willę nad jeziorem Genewskim i zaprosił do niej Shelleyów oraz swojego lekarza, który fascynował się różnymi mrocznymi historiami. Pewnego burzliwego wieczoru Byron rzucił wyzwanie, aby każdy napisał opowiadanie o duchach. Wyzwanie było zapewne skierowane głównie w stronę Shelleya, ale to właśnie Mary rozpoczęła wtedy powieść, która przeszła do historii – "Frankensteina". NG sugeruje, że być może zainspirowały ją straszliwe historie o roznoszących dżumę grabarzach z Dolnego Śląska – ciekawa, ale pewnie niemożliwa już do sprawdzenia teoria…
Dalsze losy Shelleyów nie były bynajmniej spokojniejsze. Mary straciła kolejne dziecko, później pojawiła się w ich życiu córka. Piszę – pojawiła, ponieważ nie wiadomo, czy była to nieślubna córka Percy’ego, może nawet z Claire, czy też może Shelleyowie adoptowali ją. Burzliwe życie zakończyło się tragicznie – w 1822 Shelley wypłynął swoją łodzią na Morze Śródziemne i utonął w czasie sztormu. Śmierć tę otacza mnóstwo tajemnic i spekulacji, zresztą również nie wszystkie zagadki jego życia zostały wyjaśnione.
Żałuję, że nie znam żadnej dobrej biografii Shelleyów, chętnie przeczytałabym coś takiego. "Frankensteina" czytałam kilkakrotnie w liceum, nie wiem dlaczego, ale uwielbiałam tę historię. Często przejeżdżam przez Pogórze Sudeckie, przy najbliższej okazji zajrzę więc do Ząbkowic, może faktycznie kryją się tam jakieś tajemnice?
"Pogrzeb Shelleya" L.E. Fourniera
No Comments