Minęło już kilka dni, od kiedy odłożyłam na półkę „Kłamstwa” Enrique de Heriza, a wciąż nie wiem, jaką ocenę dać tę książce. To bardzo intrygująca powieść, postmodernistyczny traktat i rodzinna saga w jednym.
Julio, ojciec trójki dzieci, mąż Isabel, to człowiek obdarzony darem krasomówczym, który skrzętnie wykorzystuje do stworzenia rodzinnej legendy. Czaruje dzieci opowieściami o swoim ojcu, Simonie, którego krótkie i burzliwe życie obfitowało, wedle słów Julia, w nadzwyczajne przygody. Części tych przygód nie da się udokumentować, co nie przeszkadza nikomu oprócz żony Julia, antropolożki Isabel, oraz ich córki Sereny. Powieść tworzą przeplatające się dzienniki obu tych kobiet. Serena próbuje spisać rodzinne legendy i dzięki temu odróżnić prawdę od fałszu, zaś jej matka spisuje własne myśli, aby dojść do ładu ze swoim życiem oraz śmiercią.
Tak, śmiercią, Isabel bowiem nie żyje. Nie żyje oficjalnie, bowiem podczas wyprawy do Gwatemali, podczas której chciała uporządkować wspomnienia i po raz być może ostatni znaleźć się w dżungli, zostaje przypadkowo pomylona ze zmarłą tragicznie kobietą. Zajście wydaje jej się dość zabawne, zważywszy, że swoje życie zawodowe poświęciła badaniom pośmiertnych rytuałów w różnych kulturach, gdy jednak okazuje się, że jej własne dzieci zidentyfikowały zwłoki i rozpoznały w obcej kobiecie własną matkę, Isabel czuje się zagubiona i postanawia pozostać w dżungli.
Oba dzienniki zawierają mnóstwo pomniejszych historii, autentycznych i fikcyjnych, prawda i fałsz splatają się zaś w stopniu niemożliwym do odróżnienia. Historia zabawnej pomyłki zmienia się w filozoficzny traktat o naturze kłamstwa, o tym, w jakim stopniu kłamstwami kreujemy to, kim jesteśmy. Rozważania te nie zakłócają toku opowieści, podane są bowiem w sposób subtelny i nienachalny. Przeciwnie, im głebiej zanurzamy się w rodzinne sekrety, tym bardziej chcemy poznać prawdę, a ona oddala się z każdą stroną.
Bardzo ciekawe dla mnie były także rozważania o śmierci i o tym, jak żyje się po stracie bliskiej osoby. Isabel ze zgrozą i smutkie dostrzega, że świat po jej śmierci nie zmienił się, życie toczy się dalej, zaś jej zniknięcie przeszło prawie niezauważone. Zestawia to z opisami obyczajów Indian z puszczy amazońskiej, którzy po śmierci jednego z członków plemienia przebudowują całą wioskę, tak, aby wszystko wyglądało zupełnie ianczej. Zresztą antropologiczne rozważania i opowieści o zwyczajach różnych ludów są chyba jedną z najciekawszych części książki.
Enrique de Heriz napisał bardzo wciągającą, niejednoznaczną książkę. Zakończenie mnie wprawdzie nieco rozczarowało, a emocje trochę opadły. Tym niemniej polecam gorąco, zwłaszcza że kilku moim znajomym właśnie zakończenie podobało się najbardziej. A całość czyta się lekko i z przyjemnością.
No Comments