plac Booker Prize

Szóstka finalistów Nagrody Bookera

6 września 2007

Dzisiaj ogłoszono listę finalistów Nagrody Bookera. Są to:

  •  
    • Nicola Barker „Darkmans”
    • Anne Enright „The Gathering”
    • Mohsin Hamid „The Reluctant Fundamentalist”
    • Lloyd Jones „Mister Pip”
    • Ian McEwan „On Chesil Beach”
    • Indra Sinha „Animal’s People”

Zanim cokolwiek napiszę o nominowanych tytułach, podzielę sie pierwszą refleksją, wywołaną przez fakt, iż zaledwie kilka dni temu poznaliśmy finalistów polskiej Nike: wiadomość o ogłoszeniu listy finalistów Bookera można znaleźć na pierwszych stronach wszystkich ważnych serwisów informacyjnych w Wielkiej Brytanii. Aby znaleźć listę finalistów Nike, trzeba było spędzić ładnych kilka minut przeszukując strony Gazety – nie tylko nie było jej na stronie głównej, ale również w serwisie specjalnym o nagrodzie Nike nie pojawiło się ani słówko. Dopiero w serwisie Kultura udało mi się odszukać tytuły nominowanych, a na stronie głównej pojawiły się one dopiero dzień później i to zaledwie na parę godzin. A przecież to właśnie Gazeta jest patronem i organizatorem Nike… W Wielkiej Brytanii Booker jest szeroko dyskutowany, w prasie pojawiają się nie tylko recenzje, ale także komentarze, dyskusje i spekulacje, a zwyciezcę obstawiają tysiące ludzi w specjalnych zakładach. No, ale nie ma się co oszukiwać – to właśnie Wyspa jest światowym królestwem literatury pięknej, i dobrze na ten zaszczyt pracuje.

Co do listy finalistów, cieszę się, że znalazła się na niej chociaż jedna znana mi książka – „On Chesil Beach”. Sądzę, że wkróce ukaże się po polsku, bo McEwan jest u nas przecież całkiem popularny i jego dotychczasowe powieści ukazywały się całkiem szybko. Nie znalazłam go nigdzie w zapowiedziach wydawniczych, ale może nie umiem szukać?;) Jeśli ktoś coś znajdzie, to proszę o informację!

Ponieważ naczytałam się sporo recenzji w prasie i w blogosferze, miałam swoje nadzieje i oczekiwania związane z tą szóstką i prawie się nie zawiodłam. Prawie, bo ciekawe opinie zebrała „The Welsh Girl”, której wśród finalistów zabrakło. Parę słów o tych, którym się udało:

Nicola Barker „Darkmans” – monumentalna powieść społeczna, osadzona w realiach południowoangielskiego miasteczka Ashford. Życie mieszkańców Ashford po wybudowaniu kanału zmienia się bezpowrotnie, a ich problemy są sportretowane w sposób oryginalny i humorystyczny. Grubo ponad 800 stron!

Anne Enright „The Gathering” – irlandzka historia rodzinna. Brzmi banalnie, ale podobno banalne nie jest. Jest wciągające, intrygujące i zebrało nieprawdopodobnie entuzjastyczne recenzje na blogach – czego chcieć więcej?:)

Mohsin Hamid „The Reluctant Fundamentalist” – powieść z tzw. 9/11 nurtu, który już chyba śmiało można zidentyfikować jako nowe, odrębne zjawisko w literaturze. W zeszłym roku wśród nominowanych była książka Masuda „Emperor’s Children”, w tym roku króciutka, debiutancka powieść Hamida. Narratorem jest młody Pakistańczyk, który powrócił do domu po kilku latach pracy w USA i teraz opowiada swoje życie Amerykaninowi, który usiadł obok niego w kawiarni w Lahore. Jesteśmy świadkami transformacji, która jest paralelą do tego, co działo się w społeczeństwie amerykańskim po 11 września. Ostateczny wraca on do kraju jako fundametnalista, co obwieszcza nam już tytuł książki. Sposób narracji kojarzy mi się z najnowszym Myśliwskim, więc może dam tej książce szansę, mimo iż temat jakos nie wydaje mi sie zbyt wciągający.

Lloyd Jones „Mister Pip” – Lloyd Jones to nowozelandzki pisarz z całkiem bogatym dorobkiem, jednak „Mister Pip” to jego pierwsza książka opublikowana w Wielkiej Brytanii. Weszła na rynek z impetem, zdobywając the Commonwealth Writers’ Prize. Akcja jest osadzona na malutkiej wyspie na południowym Pacyfiku, w niewielkiej wiosce, której opis bardzo przypadł mi do gustu:

Bougainville is one of the most fertile places on earth.  Drop a seed in the soil and three months later it is a plant with shiny green leaves.  Another three months and you are picking its fruit.  But for a machete, we would have no land of our own.  Left alone the bush would march down the steep hillsides and bury our villages in flower and vine.

Narratorką jest Matylda, której ojciec wyjechał do Australii za pracą. Matylda chodzi do szkoły, w której uczy jedyny biały człowiek na wyspie, pan Watts. Gdy w ten idylliczny świat uderza wojna, niewinność pryska, a pan Watts staje się jedyną ostoją porządku. Próbując ochronić dzieci przed barbarzyństwem i chaosem, czyta im codziennie „Wielkie nadzieje” Dickensa, w ten sposób porządkując ich świat i pokazując, jaka jest rola pamięci i potęga wyobraźni. Dla mnie brzmi to znakomicie i nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie zdobędę egzemplarz!

Ian McEwan „On Chesil Beach” – dostałam tę książkę od brata na Gwiazdkę i kończę właśnie lekturę, więc za parę dni możecie się spodziewać pełnej recenzji. McEwan, który dostał już Bookera za powieść „Amsterdam”, jest absolutnym faworytem, i jako faworyt jest recenzowany do obrzydzenia. Książka budzi konrowersje głównie swoją długością, która plasuje ją między powieścią a novellą. Tym niemniej treść jest całkowicie McEwanowa, a książka napisana znakomicie. Jest to opowieść o nocy poślubnej Edwarda i Florence, całkowicie niedoświadczonych i rozmijających się w swoich oczekiwaniach. To opowieść o tym, jak wiele może zmienić jeden moment i jedno zdanie, którego się nie wypowie.

Indra Sinha „Animal’s People” – kolejna indyjska powieść nominowana do Bookera – nic dziwnego, że w Indiach ta nagroda cieszy się ogromnym prestiżem. Mnie, jako miłośniczkę literatury indyjskiej, cieszy to oczywiście. Narratorem „Animal’s People” jest niejaki Animal, 19-letni chłopak, który był kiedyś człowiekiem, lecz wskutek wycieku chemikaliów z fabryki, w której pracował, musi poruszać się na czterech kończynach. Opowiada swoją historię używając składni równie pokręconej jak jego ciało, dzięki czemu lektura w oryginale na pewno będzie ciekawym wyzwaniem.

Więcej informacji znajdziecie tutaj. Ja bym już chciała którąś z powyższych książek trzymać w rękach, więc przeszukałam już księgarnie w Poznaniu. Oczywiście bezskutecznie… No cóż, trzeba się rozejrzeć po sieci i znaleźć najkorzystniejszą ofertę, bo szkoda czekać na polskie wydania, zwłaszcza, że mogę się nie doczekać… A jednak przeczytanie kilku tytułów przed ogłoszeniem zwycięzcy jest zdecydowanie ciekawsze niż po.

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply