zaułek kryminalny

Wody wielkie

26 kwietnia 2013

Bardzo łatwo sprawdzić, które serie kryminalne należą, moim zdaniem, do ścisłej elity i którym jestem bezgranicznie oddana. Wystarczy sprawdzić, jak szybko po ukazaniu się kolejnego tomu, na moim blogu pojawia się recenzja. Zazwyczaj czytam kryminały falami. Przez kilka miesięcy sięgam po nie co chwilę, aby potem nie otworzyć żadnego przez pół roku. Jednak są takie serie, a właściwie tacy autorzy, że nawet jeśli akurat nie jestem w nastroju, to i tak się skuszę. Pierwszym na liście takich ulubieńców jest Johan Theorin, kiedyś był na niej Jo Nesbø, ale ponieważ jego ostatnia książka leży u mnie nieprzeczytana już od wieków, to chyba nie mogę go tu umieścić. Prawdopodobnie zastąpiła go Åsa Larsson, chociaż zobaczymy, czy się utrzyma. Natychmiast kupiłabym i przeczytała kolejną część duńskiego cyklu autorstwa Jussi Adler-Olssena, ale trochę tracę już nadzieję na to, że zostanie wydana. Podobnie obawiałam się o losy Arnego Dahla, którego poprzednia książka ukazała się już ponad rok temu. Faktycznie, okazało się, że Muza już go nie wydaje, na szczęście zainteresowała się nim Czarna Owca, której nakładem właśnie ukazał się tom piąty cyklu o Drużynie A, pod tytułem „Wody wielkie”. A że niestety Muza chyba bardzo zaszkodziła tej świetnej serii, wydając ją w koszmarnych okładkach, ta zmiana może okazać się bardzo pozytywna. Kupiłam czym prędzej, przeczytałam właściwie od razu i co więcej, będę nudna i po raz kolejny w tym tygodniu napiszę, że właśnie przeczytałam książkę, która jest najlepszym tomem w całym cyklu.

Być może pomogła zmiana tłumacza. W poprzednich tomach denerwował mnie manieryczny styl. Było sporo dziwnych, niezręcznych zdań, często tajemniczo urywanych. Oczywiście tak właśnie mógł wyglądać styl autora, ale gdy przeczytałam „Wody wielkie”, przetłumaczone przez nowego tłumacza (Roberta Kędzierskiego, poprzednie tomy dla Muzy tłumaczyła Dominika Górecka), okazało się, że nic mnie nie razi. Zdania całkiem zgrabne, nadal momentami nietypowe, ale raczej w intrygujący, a nie drażniący sposób. Zaś fabuła – znakomita!

Wiadomo, że nie ma sensu pisać o treści powieści kryminalnej. Tym, co ważne, co odróżnia ten cykl od innych, jest niekoncentrowanie się na jednym bohaterze, policjancie czy detektywie, którego życie i pracę będziemy śledzić. Arne Dahl stworzył Drużynę, zespół ludzi, z których każdy jest interesujący, nietypowy, intrygujący jako bohater. Każdy tom opowiada o nich jako o zespole, jednocześnie na pierwszy plan wysuwając jednego z nich. Tym razem w centrum uwagi jest Kerstin Holm, której były narzeczony, również policjant, podczas rutynowej akcji morduje uchodźcę. W śledztwo zostaje zaangażowana cała Drużyna A, i można się tylko spodziewać, że kluczem do zagadki będzie Kerstin i jej przeszłość.

To świetnie napisana, trzymająca w napięciu powieść, którą wręcz trudno zaszufladkować jako kryminał. Jest tu spora dawka psychologii, świetne tło, ciekawe portrety bohaterów. Co ważne, roczna przerwa w śledzeniu ich losów nie sprawiła, że o czymś zapomniałam. Są tak wyraziści, że nie musiałam sobie niczego odświeżać.

Uprzedzając pytania napiszę, że zdecydowanie lepiej zacząć od pierwszego tomu, czyli „Misterioso”. Prawdziwym tematem książki nie są kolejne zagadki kryminalne, ale losy całej Drużyny, które trudno śledzić wyrywkowo. Pewnie się da, ale jednak przyjemność będzie mniejsza. Poza tym „Misterioso” leży w księgarniach z tanią książką w bardzo przyjemnej cenie, więc tym bardziej warto zacząć poznawać cały cykl od początku.


Moja ocena: 5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply