dzielnica fikcji

Zawsze mieszkałyśmy w zamku

3 grudnia 2009

   „Nazywam się Mary Katherine Blackwood. Mam osiemnaście lat i mieszkam z siostrą Constance. Często myślę, że przy odrobinie szczęścia mogłabym urodzić się wilkołakiem, bo dwa środkowe palce obu moich rąk są tej samej długości, ale muszę zadowolić się tym, czym obdarzyła mnie natura. Nie lubię mycia, psów i hałasu. Lubię moją siostrę Constance, Ryszarda Plantageneta i Amanita phalloides, muchomora sromotnikowego. Reszta mojej rodziny nie żyje.”

Przeczytałam pierwszy akapit i przepadłam. Sięgnęłam po książkę Shirley Jackson, ponieważ często pojawiała się na amerykańskich blogach. Nie spodziewałam się, że będzie przykładem pełnokrwistego amerykańskiego gotyku, intrygującym i niezwykle klimatycznym.

Merricat mieszka w wielkim starym domu z siostrą Constance, wujem Julianem, który jeździ na wózku i kotem. Wraz z siostrą uprawiają warzywa, robią przetwory, zaś Merricat zakopuje wokół domu różne przedmioty, licząc, że w ten sposób zapewni magiczną ochronę swojej rodzinie. Mieszkańcy położonej nieopodal wioski nienawidzą całej rodziny i wyszydzają Merricat, gdy ta chodzi po zakupy. Mają ku temu dobry powód – rodzice, brat i ciotka obu sióstr zostali otruci arszenikiem 6 lat wcześniej.

Obserwujemy wszystko oczyma Merricat, która czuje się szczęśliwa w swoim dziwnym, zamkniętym świecie. Jednak niespodziewanie pojawia się zagrożenie i życie sióstr zmienia się bezpowrotnie.

Książka Shirley Jackson to znakomity portret relacji w małym amerykańskim miasteczku, ale przede wszystkim bardzo niepokojąca i wciągająca opowieść o neurotycznej, naznaczonej zbrodnią rodzinie i o dziewczynce, której system wartości jest tylko pozornie normalny niewinny. Zostajemy bezlitośnie wciągnięci w jej dziwny świat i choć przejmuje on nas grozą, jest także zachwycająco piękny. To niepokojąca książka, spod której uroku nie można się wyzwolić od pierwszej do ostatniej strony.

Moja ocena: 4.5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply