Lubię kryminały mocno osadzone w realiach konkretnego miejsca, zwłaszcza jeśli to miejsce znam. Gdy przeczytałam gdzieś o włoskim autorze, który jest prokuratorem w Bari i tam właśnie osadza akcję swoich powieści kryminalnych, wiedziałam, że muszę sie z nim poznać. Spędziliśmy w Bari uroczy kawałek wakacji, U nawet więcej niż tylko wakacje, i bardzo się nam to miasto podoba. Nieco sielskie, całkiem nieturystyczne, z oszałamiająco piękną starówką i leniwą plażą, nie wydaje się być miejscem odpowiednim do popełniania przestępstw. Carofiglio udowadnia, że jest inaczej i że nawet w takich gorących, nadmorskich miasteczkach można znaleźć mnóstwo tematów na powieści kryminalne.
Jego bohater, adwokat Guido Guerrieri, czerpie z najlepszych tradycji zgorzkniałych, rozczarowanych życiem, cynicznych detektywów. Opuściła go żona, praca rozczarowała i znudziła, pojawiły się problemy ze snem. Do życia przywraca go nietypowa sprawa – młody Senegalczyk, imigrant, zostaje oskarżony o porwanie i zamordowanie małego chłopca. Wszystko świadczy przeciwko niemu – zarówno dowody, jak i stereotypy. Guido jednak ma nieco irracjonalne przeczucie, że oskarżony chłopak jest niewinny i trochę wbrew sobie podejmuje się jego obrony. Nie ma żadnych argumentów ani dowodów i właściwie nie wierzy w powodzenie.
Powieść jest bardzo sprawnie napisana i czyta się ją znakomicie. Typowy dramat sądowy przeplata się z wątkami osobistymi, równie interesującymi. Wszystko zaś w scenerii włoskiego południa, ale nieco nietypowej, zimowej, pozbawionej blichtru. Świetna, odprężająca lektura – na pewno sięgnę po kolejną część cyklu, która właśnie kilka dni temu ukazała się po polsku!
A tak wygląda Bari na zdjęciach U:
No Comments