dzielnica fikcji

Tajemnica Noelle

5 września 2012

Diane Chamberlain pojawia się na blogach już od dawna, często też opisywana jest jako „druga Jodi Picoult”. Ja nabrałam na nią ochoty po entuzjastycznych recenzjach dotyczących książki „The Midwife’s Confession”, wydanej właśnie po polsku jako „Tajemnica Noelle”. Zanim się na to polskie wydanie doczekałam, sięgnęłam po inną książkę Chamberlain – „Prawo matki”. Zawiodłam się srodze. Być może spodziewałam się zbyt wiele, natomiast książka wciągnęła mnie umiarkowanie, nie poczułam też specjalnej sympatii do bohaterów. Moim zdaniem ta książka jest zbyt gładko napisana, tak jakby autorka przerobiła starannie lekcje z kursu twórczego pisania, i teraz wypróbowuje na czytelniku różne techniki. Aczkolwiek nie jest to zła książka – bynajmniej! Temat raczej ciekawy, kilka niezłych zwrotów akcji, a całość napisana raczej sprawnie. Przeczytałam szybko i równie szybko zapomniałam, o czym była. Jakiś czas temu znudziły mi się książki Jodi Picoult i stwierdziłam, że Diane Chamberlain także jej nie zastąpi. Pozytywne recenzje blogerek, z których opiniami się zazwyczaj zgadzam, nie dawały mi jednak spokoju, gdy więc ukazała się u nas „Tajemnica Noelle”, postanowiłam dać autorce drugą szansę. I była to ze wszech miar słuszna decyzja.

„Tajemnica Noelle” to bardzo amerykańska opowieść o trzech przyjaciółkach, Noelle, Tarze i Emerson, które poznały się w college’u, mieszkają w domkach na przedmieściach, zmagają się z trudami wychowania nastoletnich córek (w każdym razie dwie z nich) i wydają się wieść pozornie beztroskie życie. Do momentu, gdy mąż Tary ginie w wypadku, a krótko potem Noelle popełnia samobójstwo. Tara i Emerson, przekonane, że ich przyjaciółka nie miała powodów do zmartwień, czują się zdradzone i oszukane. Próbując odkryć powody, które popchnęły Noelle do tak straszliwej decyzji, otwierają prawdziwą puszkę Pandory. W życiu pozornie zwyczajnej Noelle kryje się więcej sekretów, niż kiedykolwiek mogłyby przypuszczać, a one same odkryją, że są w nie także zamieszane.

To tylko sytuacja wyjściowa, i nie mogę pisać nic więcej o fabule, aby nie psuć wam przyjemności z lektury. Akcja obfituje bowiem w niespodzianki i choć wprawny czytelnik jest w stanie przewidzieć niektóre z nich, nie psuje to w niczym przyjemności z lektury. W przeciwieństwie bowiem do „Prawa matki”, bohaterki „Tajemnicy Noelle” budzą w czytelniku sporo sympatii. Powieść nie złamała mi serca, chociaż wydawca na okładce ostrzegał, że tak się stanie, ale wciągnęła mnie mocno w swój świat i wzbudziła sporo emocji. Bo też rozmaite zbiegi okoliczności, które zdefiniowały życie Noelle, czy też jej złe decyzje i wybory, wydają się na tyle prawdopodobne, a zarazem niefortunne, że trudno nie przejąć się jej losem. Pozornie zaważyło na nim jedno wydarzenie, w istocie zaś wszystko do niego zmierzało, równie nieubłaganie jak w greckiej tragedii.

Powieść Chamberlain niebezpiecznie balansuje pomiędzy dobrą obyczajówką, a przeciętnym czytadłem, moim zdaniem jednak broni się dość dobrze. Oczywiście, bazuje na niezliczonych kliszach, zwrotów akcji jest na tyle dużo, że stają się przewidywalne, a jednak całość napisana jest bardzo dobrze, postaci są wiarygodne, i co ważne, autorka wie, w którym momencie skończyć. O ile Jodi Picoult z cała pewnością pociągnęłaby historię dalej, prowadząc bohaterów na salę sądową, to Diane Chamberlain pozwala czytelnikowi samodzielnie dopisać ciąg dalszy.

Pozostaje pytanie, czy „Prawo matki” było tylko wypadkiem przy pracy, czy też „Tajemnica Noelle” wyjątkowo się autorce udała? Ta druga podobała mi się na tyle, że nie zakończę jednak całkiem znajomości z książkami Diane Chamberlain, chociaż na pewno będę je wybierać raczej ostrożnie.

Moja ocena: „Prawo matki” 3/6, „Tajemnica Noelle” 4.5/6


You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply